~5~

3K 387 94
                                    

A/n Ogólnie chciałabym wspomnieć, że na potrzebę tego fika będę używała nazw wysp/miast z Piratów z Karaibów, jednak niekoniecznie tam będą rzeczy, które znajdowały się w filmie. Tortuga była miejscem typowo dla piratów, jednak tutaj będzie zwykłym miastem, które miało władcę.

Taehyung spędzając kolejne dni na statku tracił chęci do życia. Starał się nie wychodzić na pokład, aby nie musieć nawiązywać niepotrzebnych kontaktów z załogą. Najchętniej wyskoczyłby za burtę, jednak w tym miejscu pojawiał się mały problem. Otóż, chłopak nie potrafił pływać, a gdyby nie dryfujący kawałek statku przy pamiętnej burzy już dawno odszedłby z tego świata. W teorii powinien być wdzięczny kapitanowi za ratunek, lecz jego duma nie pozwalała na pochylenie głowy i po prostu zabraniała użyć słowa "Dziękuję". W tym wszystkim zadziwiający był fakt, że Jeongguk w dalszym ciągu nie wyrzucił go na hamak przewieszony nocą między masztami. Wolał nie wybrzydzać, gdyż pasowało mu spanie z jednym piratem niż z całą załogą. 

Słysząc krzyki na zewnątrz przewrócił oczami, podnosząc się z zagrzybiałych materacy. Poprawił luźną koszulę Jeona na swoim drobnym ciele, a następnie idąc na w pół pochylony doczłapał się do wyjścia. Po drodze wyminął kilku starszych mężczyzn, którzy czyścili działa umieszczone przed przymkniętymi otworami. Omal nie potknął się o turlające beczki pełne prochu, a wychylając głowę na powierzchnię zmrużył oczy i przyłożył dłoń do czoła. 

— Proszę, proszę. — zaczął Yoongi, unosząc brew. — Ktoś tu postanowił wyjść ze swojej nory. 

— Daj spokój. — mruknął Jimin, poprawiając przewiązaną bandanę na dłoni. 

Książę starał się wzrokiem odszukać Jeona, co w tłumie ludzi nie było takie proste. Szum fal powodował zagłuszenie rozmów, dlatego też Kim miał utrudnione zadanie. Zaczął iść w stronę rufy, gdzie znajdowało się stanowisko sternika. Będąc na statku należącym do floty królewskiej nie musiał martwić się o bałagan, rozrzucone liny czy porozbijane butelki od rumu na pokładzie. Nie mógł przywyknąć do nieładu, który tu panował. 

— Wybierzcie żagle rejonowe! — krzyknął Jeon, stale obserwując zachowanie żagli. — Żagiel pod bukszprytem nie jest dobrze przymocowany, poprawcie wszystkie węzły! 

Załoga posłusznie wykonywała wszystkie rozkazy kapitana, nie zważając na możliwe zatarcia na dłoniach lub obite kolana. Brunet umieścił jedną dłoń na sterze, zmieniając kurs na północ. Oczywiście wcześniej swoje przypuszczenia, co do kierunku potwierdził przy użyciu busoli. 

— Długo będziesz tak stał i się patrzył? — zapytał, nie odwracając wzroku od załogi. 

Kim słysząc zachrypnięty głos przygryzł wargę, wchodząc na podest. Stanął tuż obok kapitana, oglądając się po całym statku. Fakt faktem ani razu mu się jeszcze dobrze nie przyjrzał. 

— Myślałem, że coś się dzieje. — mruknął, pocierając dłonią zimne ramię. — Okropnie się darliście. 

 Jeongguk głośno się zaśmiał, mierzwiąc swoje przydługawe włosy. Spojrzał w stronę słońca, a następnie westchnął. 

— Masz jakiś cel, że wyszedłeś z mojej kajuty? Jeśli chcesz mi przeszkadzać, to bez większych przeszkód przerzucę cię przez burtę. Może w końcu będę miał spokój. 

— Jesteś piratem, a zachowujesz się jak księżniczka na ziarnku grochu. 

— W tym momencie zdegradowałeś mnie do swojej rangi. — uniósł brew, zaostrzając hals. Poprzez silny wiatr piraci trzymający liny żagla przymocowanego do fokmasztu musieli się zaprzeć, aby niczego nie wypuścić z dłoni. Mężczyźni zajmujący się grotmasztem mieli również sporo pracy, jednak żagiel przymocowany do tego masztu nie napinał się tak, jak pierwszy żagiel rejonowy. Jeongguk chcąc przestraszyć księcia poprzez nagłe ruchy sterem spowodował przechył, który z każdą chwilą się powiększał. 

✓Voyage | k.th x j.jk✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz