a/n Wiem, że zaniedbuję dwa pozostałe ficzki, jednak mam wenę na pisanie Voyage, dlatego tak często pojawiają się rozdziały. Jak tylko to skończę, pozostałe prace będą miały więcej aktualizacji.
Piratom wydawało się, że Jeongguk odzyskiwał siły. Tak było do momentu, w którym kapitan zabrał się za wiązanie lin. To zajęcie wymagało nie tylko sprawności i wiedzy, ale też siły, aby nic później się nie rozplątywało. To właśnie ta czynność doprowadziła do pęknięcia zasklepienia w miejscu blizny, powodując ponowne krwawienie. Z początku Jeon ignorował to. Mając bandaż nic nie było widać, jednakże z minuty na minutę czuł się coraz gorzej, a gdy obraz zaczął mu się zamazywać musiał na chwilę przystopować. Pogorszenie się samopoczucia dostrzegł rzecz jasna Taehyung, który widząc bladego mężczyznę starał się nie panikować. Zaprowadził go z powrotem do kajuty, gdzie pomógł mu wejść na materac. Ułożył pod jego plecami stos poduszek, chcąc dodać nieco komfortu.
- Nic mi nie jest. - odparł, przełykając ślinę. Kim jednak nie uwierzył w te słowa, bowiem pot na czole Jeona i jego przyspieszony oddech nie wziął się znikąd.
- Uwierzę, jak zobaczę ranę. - powiedział, zakładając ręce na siebie. - Ściągnij koszulę, potem dam ci spokój.
- Taehyung. Mówię ci, że nic się nie dzieje. - rzekł nieco pewniejszym głosem i choć miał ogromną odporność na ból syknął, przeklinając pod nosem.
- Właśnie widzę twoje świetne samopoczucie. - mruknął dziewiętnastolatek, wskazując na materiał. - Ściągaj.
Jeongguk nie mając zamiaru brnąć w tę kłótnię dalej złapał za rękaw, jednym ruchem pozbywając się odzienia. Tym razem książę nie skupił się na umięśnionym torsie, a na bandażu, przez który przebijała się ciemna ciecz. Młodszy przygryzł wargę, siadając tuż obok kapitana. Prędko rozwiązał supeł, ściągając materiał z klatki piersiowej. Widok, który zastał całkowicie wbił go w ziemię. Starał się nie mieć odruchu wymiotnego, jednak im dłużej przyglądał się zakrwawionej ranie tym bardziej chciał wyjść z ciasnego pomieszczenia i się przewietrzyć. Nie mógł stchórzyć, dlatego też głęboko odetchnął, przymykając powieki.
- Przesadzasz. - odezwał się Jeon, umieszczając głowę na swoim przedramieniu. Oparł się o poduszki, przymykając powieki.
- To wygląda obrzydliwie. - stęknął, wykrzywiając usta, chcąc wyrazić swoje zdegustowanie. - Takie... Pęcherzyki się zrobiły wokół tego. Jakbym nie wiedział, skąd to masz... Powiedziałbym, że dostałeś trądu.
- Szczerość to podstawa. - mruknął, cicho się śmiejąc. - Idź po Jimina, sam dużo nie zdziałasz. - dodał, a książę przytaknął, prędko opuszczając pomieszczenie. To nie tak, że nie chciał na to dłużej patrzeć.
Widok krwi, a już w szczególności takich ran go obrzydzał.
Wiedział jednak, że przecież Jeongguk sam się o to nie prosił, dlatego zachowując zimną krew odnalazł Parka na pokładzie, a ten dostrzegając dziewiętnastolatka zmarszczył brwi.
- Chodź do Jeongguka, jest problem. - szepnął tak, aby inni nie usłyszeli.
- Co się stało? - zapytał, otwierając szczerzej oczy.
- Pogorszył się jego stan. - odpowiedział, nie wchodząc w szczegóły. Medyk słysząc to od razu odszedł od burty, kierując się w stronę schodów. Prędko zszedł pod pokład, wymijając kilku piratów. Taehyung dotrzymywał mu kroku, a gdy znaleźli się w kajucie kapitana Jimin dostrzegając leżącego Jeona omal się nie potknął o próg.
Podszedł do niego, chcąc oszacować zaszłe zmiany. Zwrócił uwagę na czerwone ślady, o których mówił wcześniej Kim. Sam książę usiadł na skraju łóżka, nie chcąc przeszkadzać Parkowi.
![](https://img.wattpad.com/cover/206598096-288-k431742.jpg)
CZYTASZ
✓Voyage | k.th x j.jk✓
Fanfic[Ukończone] Tak, jak każdy człowiek Jeon Jeongguk skrywał tajemnice. Owiany złą sławą pirat budził postrach na morzu, przez co nikt o zdrowych zmysłach nie śmiał stanąć mu na drodze. Pewnego wieczoru, gdy zapadł zmrok rozpętała się burza, która w je...