Po wstrząsających wydarzeniach nie mogłam się pozbierać przez kilka tygodni. Shawn rzucił wszystko i pilnował mnie dwadzieścia cztery godzinę na dobę. Moi bracia i Paul przepraszali mnie chyba z milion razy. Nie miałam im tego za złe, w końcu nikt tego nie mógł przewidzieć. Specjalnie pojechaliśmy za miasto, by być z dala od gangów i problemów. W dalszym ciągu nie wiedzieliśmy, kim był strzelec. Paul był zdeterminowany, by znaleźć tę osobę. W końcu ktoś prawie zabił "jego córcie". Tak, on cały czas mnie tak nazywał. Tatusiek wymyślił, że nasze treningi będą codziennie, chciał nauczyć mnie walki i obrony z nożem, pistoletem, a nawet z karabinem. Jeśli mowa o broni to musiałam się również nauczyć strzelać. Kto mnie uczył? William i Heather. Ta dwójka była najbardziej wybuchowym duetem, jaki kiedykolwiek widziałam. Kłócili się co kilka minut. Nie byli już na wojennej ścieżce, było odwrotnie. Jeśli jednak ktoś zapytałby, czy byli parą, oberwałby i to porządnie.
Wszystko inne było takie same jak wcześniej. No w sumie zostałam jeszcze ja. Miałam sporo czasu, by przemyśleć sobie to i owo. Doszłam do konkluzji, że żaden człowiek nigdy nie będzie miał dwóch lub trzech żyć tak jak w grach komputerowych. W każdej chwili można je stracić. Uznałam więc, że nadeszła pora, aby się zmienić. Na świecie było mnóstwo kolorów, nie tylko czarny. Siedzenie całymi dniami w domu, zero imprez i ciągłe czytanie książek musiało pójść w zapomnienie. Od tamtej chwili musiałam stać się bardziej otwarta, pewna siebie, kolorowa. Jak mi to wyjdzie? Nie wiadomo, ale na pewno warto być szczęśliwym członkiem gangsterskiej rodziny, bo właśnie tym byli, moją rodziną.
― Pora się ubrać kochanie. ― spojrzałam na Shawna, który wszedł do mojego pokoju, jak zawsze bez pukania. Było grubo po dwunastej, a my mieliśmy sporo do zrobienia. Następnego dnia Paul miał urodziny, chcieliśmy zrobić mu niespodziankę.
― Daj mi chwilę. ― z westchnięciem wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Założyłam czarne jeansy i błękitny sweterek. Rozczesałam włosy i związałam je w wysokiego kucyka.
― Nie maluj się, piękna jesteś bez tych mazideł na buźce. ― wziął mnie za rękę i wyprowadził z pomieszczenia.
Ja i Shawn dalej byliśmy razem. Kiedy Simon się o tym dowiedział, nazwał mnie suką, bo się szybko pocieszyłam. Miał rację, wiedziałam to już na samym początku, ale on też święty nie był. W tym czasie, kiedy ja leżałam w szpitalu, pieprzył się i pocieszał z inną. Jak to się skończyło? Simon Miller zrobił sobie małe baby. Tak właśnie! Za kilka miesięcy miał się pojawić baby Simon. Nie byłam zazdrosna, cieszyłam się jego szczęściem, bo wiedziałam, że się cieszył, ale nie miał prawa oceniać mnie, kiedy sam nie był lepszy.
Wracając do mnie i Shawna, z dnia na dzień było coraz lepiej. Szatyn udowadniał mi, że związek z nim, był jedną z najlepszych moich decyzji. Oczywiście nie znaczyło to, że się nie kłóciliśmy, chłopak robił mi afery o byle co. Był zazdrosny i potrafił rzucić się na kogoś, kto tylko spojrzał mi w biust albo na tyłek. Kochałam go, ale czasami przeginał. Żadne tłumaczenia nie docierały do niego, a kiedy w końcu się obrażałam i przestałam zwracać na niego uwagę, to się podlizywał. Mówił, że to wszystko z miłości i przerażał go fakt, że kiedyś moglibyśmy się rozstać. Nie zamierzałam go zostawiać, byłam z nim szczęśliwa.
#######WITAM W PIERWSZYM ROZDZIALE!
Mam nadzieję, że druga część osiągnie 1/3 sukcesu jak pierwsza część!Piszcie swoje opinie, zostawiajcie gwiazdki <3
UWAGA!
ROZDZIAŁY BĘDĄ CO ŚRODĘ!
Zajrzyjcie na moją tablicę, tam wszystko jest napisane, a w razie pytań, proszę pisać w wiadomości prywatnej, pod ogłoszeniem lub w komentarzu!
CZYTASZ
OWCA ZMIENI SIĘ W WILKA
Teen FictionII CZĘŚĆ! Gdy czarnowłosa wróciła do domu, nie mogła ukryć szczęścia, że znów mogła patrzeć na te "zakazane mordy". Tyle z nimi przeżyła, byli dla niej, jak rodzina. Poprawka, oni byli jej rodziną. Kochali, dbali, troszczyli się o nią. Mimo tego, co...