WYGLĄDAM NA PIEPRZONĄ OPIEKUNKĘ?

1.1K 70 9
                                    

Kiedy wróciłam z przekazania broni, Paul od razu zawołał mnie do siebie. Powiedział, że musi mi coś pokazać w piwnicy. Zaczęłam się nabijać, że kotki mnie nie interesują, a raczej prysznic, bo oczywiście nie obyło się bez komplikacji. Typ stwierdził, że ktoś taki jak ja nadaję się co najwyżej do burdelu, a nie do gangu. Zaczęłam go wyzywać od najgorszych, przez co jego ego nie wytrzymało i zaczął strzelać. Mnie się nic takiego nie stało, ale z niego został dziurkacz, a broń i kasa poszła do nas.

― Dobra, dostaniesz podwyżkę. ― powiedział roześmiany. ― Chodź, bo za dwie godziny przyjedzie Simon, a pewnie będziesz chciała się z nim przywitać. ― kiwnęłam głową, ale im bliżej było jego przyjazdu, tym bardziej czułam się niezręcznie? Tak, to chyba odpowiednie określenie. ― Co jest?

― Będzie dziwnie. ― powiedziałam. ― Tyle miesięcy go nie widzieliśmy, on ma dziecko, może żonę...

― Zazdrosna jesteś? ― zapytał z nieudawanym zaciekawieniem. Zaprzeczyłam, kręcąc głową. ― To, o co chodzi?

― Zobacz, ile się zmieniło. Dom, w jakimś stopniu my wszyscy, ta sprawa z Blaisem, Lucy, Dylan. Nie wiem, jak będzie wyglądała nasza relacja, bo w końcu jestem z Shawnem...

― Nie przejmuj się, po co? ― zaśmiał się. ― On nie ma nic do gadania, wraca do nas, ale będzie na takim poziomie, co Ty, Dylan i Lucy. A teraz skup się, bo jak wejdziemy tam, to nie będę się powtarzał, jasne? ― kiwnęłam głową, a on otworzył drzwi. ― Przywitaj się z naszymi gośćmi córciu. ― spojrzałam na Toma i Gwen, którzy siedzieli na materacach po dwóch stronach pomieszczenia. ― Skoro to Twoi znajomi, to Ty będziesz odpowiedzialna za to, co będzie się tutaj działo. Oddaje Ci władzę.

― Dobra. ― powiedziałam z uśmiechem. ― A mogę wiedzieć, o co dokładnie chodzi? ― mężczyzna wyjaśnił mi, że oni chcą do nas dołączyć, aby Tom nie musiał zabijać swojej siostry. Nie ukrywał, że im nie ufał, a że ja z nimi byłam blisko, musiałam ich pilnować, bo inaczej skończę gorzej niż ten zdrajca, którego torturowałam na testach. ― Kto Cię tak urządził? ― zapytałam Toma, kiedy Paul wyszedł.

― Harrison. ― powiedział. ― Skoro to Ty jesteś za nas odpowiedzialna, to powiem Ci od razu, że zapowiedział się, że codziennie będzie mnie okładał, a jak mu się znudzi, to zacznie zabawę z Gwen. ― westchnęłam.

― Nie wejdzie tutaj bez mojego pozwolenia. ― powiedziałam. ― Potrzebujecie czegoś? Wody? ― kiwnęli głowami, pod ścianą niedaleko mnie stała butelka wody, którą podałam najpierw dziewczynie, a potem Tomowi. Podziękowali mi. ― Wpadnę do Was za kilka godzin, chyba że coś chcielibyście ode mnie. ― zaprzeczyli. ― To pa. ― wyszłam z pomieszczenia, zamykając na wszystkie spusty drzwi.

Weszłam do salonu, cały czas byłam ubrudzona krwią, ale to nie była poważna rana, więc mało się nią przejmowałam. Wszyscy patrzyli na mnie, jak na wariatkę, a ja wzruszyłam ramionami, prosząc Heather, aby mi pomogła, nie musiałam na nią długo czekać. Dziewczyna wzięła mnie za rękę i poszłyśmy do mojego pokoju. Od razu ściągnęłam bluzkę i poprosiłam, aby mi opatrzyła ranę. Ja wolałam sama się do tego nie zabierać, jeszcze bym coś sobie uszkodziła.

― Jesteś blisko z Dylanem? ― zapytała w końcu. ― Przyjaźnicie się, tak? ― kiwnęłam głową. ― Mówił coś o mnie? ― zarumieniła się, a ja cicho się zaśmiałam.

― Podobasz mu się. ― powiedziałam szczerze. ― Nie przyznał mi się do tego, ale widzę, jak na Ciebie patrzy, w sumie Ty też go pożerasz wzrokiem. ― jeszcze bardziej się zarumieniła. ― Wiesz, zawsze myślałam, że skończysz z Willem, od samego początku kłóciliście się, jak stare małżeństwo. ― popatrzyła na mnie oburzona i zaczęła się wydzierać, że jeszcze tak nisko nie upadła.

― A mnie się wydaję, że jesteś niżej, niż ja. ― powiedział wspomniany chłopak. ― Simon już przyjechał, ale nie sam. ― podrapał się w kark. ― W końcu się do czegoś przydacie. ― po tych słowach zniknął. ― Ja ubrałam na siebie bokserkę, po czym obie poszłyśmy na dół.

Simon witał się z każdym, a na rękach trzymał dziecko. Pojebało go! Oparłam się o ścianę i dokładnie mu się przyjrzałam, nie zmienił się ani odrobinę. Coś mi nie pasowało, ale nie zamierzałam mówić tego głośno. Po minach wszystkich widziałam, że byli zmieszani, a ja nie byłam lepsza, nawet nie śpieszyłam się, aby powiedzieć zwykłe "hej", a co dopiero rzucić mu się na szyję. Shawn, który właśnie skończył swój trening, podszedł do mnie i się delikatnie uśmiechnął, miał coś powiedzieć, ale Simon go wyprzedził:

― Co Ci się stało? ― zapytał z troską w głosie. ― Ty ją tak Harrison załatwiłeś? ― spojrzeliśmy po sobie. ― Jeszcze mi powiedzcie, że jesteście razem. ― prychnął, dalej trzymając dziewczynkę na rękach. I chyba właśnie to powstrzymywało Shawna, aby mu nie przyjebać.

― Carly jest teraz jedną z nas. ― powiedział Paul. ― A do tego zmusił Shawna Brudny Pies. ― wzruszyłam ramionami, po czym udałam się w stronę piwnicy, z której tak niedawno wróciłam. ― A Ty, gdzie?

― Stęskniłam się z moimi przyjaciółmi z piwnicy. ― prychnęłam, a Paul pokiwał głową. ― Chyba że masz dla mnie zadanie. ― Simon i Paul na siebie spojrzeli. ― Co?

― Może zajęłabyś się Lily? ― zapytał Simon, a ja zaczęłam się śmiać, jak debilka. ― Co Cię śmieszy? ― uniósł brew. ― Chciałbym spędzić czas z przyjaciółmi.

― Wyglądam na pieprzoną opiekunkę?! ― warknęłam, zwracając uwagę Dylana i Lucy, którzy weszli do domu. ― A może zrobimy tu sierociniec?! Będę opiekowała się wszystkimi dzieciakami, które narobicie, zabawiając się z dziwkami?! ― byłam wściekła, jeśli on myślał, że znowu polecę na jego słodką buźkę, to się mylił. Shawn mnie wkurwiał, to jego kochałam, nie Simona. Mimo że to dziecko mi nic nie zrobiło, to nie zamierzałam robić za jej matkę. ― Jak nie chcesz się nią opiekować, to było zostawić ją z matką albo oddać do rodziny zastępczej. ― odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do piwnicy. Otworzyłam drzwi i usiadłam pod ścianą. ― Nie mówicie nic przez kilka minut. ― poprosiłam. Byłam na tyle wściekła, że mogłabym im coś zrobić. Tortury już nie robiły na mnie wielkiego wrażenie, a pociągnięcie za spust było dla mnie za proste.

― Co Ci do łba strzeliło?! ― krzyknął Simon, wchodząc do piwnicy. ― Myślisz, że jako jedna z nas możesz się wyżywać na dziecku, popierdoliło Cię, czy kurwa co?

― Nie oczekuj ode mnie, że będę skakać koło Ciebie i Twojego dziecka. ― powiedziałam wciąż nabuzowana. ― Nie masz prawa tu wchodzić, a przynajmniej bez mojej zgody, więc z łaski swojej daj mi spokój i wypierdalaj. ― wstałam i wypchnęłam go siłą z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Chwilę później usłyszałam, jak zamyka je na wszystkie możliwe zamki. ― Świetnie kurwa, jeszcze telefonu nie wzięłam. ― uderzyłam w ścianę z pięści.

― Wrócił? ― zapytał Tom, a ja kiwnęłam głową, nawet na niego nie patrząc. ― Chodź tu. ― poprosił, a ja usiadłam obok niego. Mimo że chłopak był przykuty łańcuchami, to swobodnie mógł mnie objąć. ― Wiesz, że krzykiem tylko skomplikujesz sprawę? ― westchnęłam. ― Nie odzywaj się, tylko mnie słuchaj. ― przewróciłam oczami. ― Domyślam się, że możesz być wściekła i tak dalej, ale postaraj się opanować, bo w innym wypadku inni mogą się od Ciebie odwrócić, a tego chyba byś nie chciała, co? ― kiwnęłam głową.  

######

Obiecuję, że następna książka będzie bardziej przemyślana....

OWCA ZMIENI SIĘ W WILKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz