Mijały kolejne dni, cały czas byłam przygotowywana do testów przez moich przyjaciół, którzy nie mogli się obejść bez oburzeń i wymysłów o tym, że mnie gdzieś wywiozą. Sama się bałam, że mogłam nie przejść testów, ale nie miałam wyboru. Gdybym uparła się, że nie będę tego robić, Brudny Pies wywiózłby mnie na drugi koniec kraju, a tym samym, zabierając moje życie. Nie chciałam tego, więc się na wszystko potulnie zgadzałam.
Musiałam poprosić Shawna i chłopaków, aby potrenowali z Dylanem i Lucy, która w dalszym ciągu była przerażona. Nie rozmawiałam z nią od tamtego dnia i mówiąc szczerze, nie śpieszyło mi się, musiałam skupić się na treningach i dać z siebie wszystko, nawet jeśli to dotyczyłoby zawaleniem szkoły. Co do tych treningów, to o dziwo Will zgłosił się do trenowania blondyny, a Heather Dylana. Mnie oczywiście trenował nie kto inny, jak Shawn i moi bracia, którzy stwierdzili, że będą pomagać naszej trójce po trochę. Ucieszyłam się, bo nie chciałam być w żaden sposób faworyzowana.
― Shawn? ― zapytałam chłopaka, kiedy po skończonym treningu, leżeliśmy już w jego łóżku. Chłopak poprawił się, tak, aby dobrze widzieć moją twarz. ― Wiesz, czemu Paul był u nas w szkole? ― wcześniej o to nie pytałam, bo nie było czasu.
― Chciał pogadać z Blaisem o tym wszystkim i zbadać sprawę z Gwen. ― powiedział cicho, a mnie olśniło. Popatrzyłam wielkimi oczami na swojego chłopaka, który chyba nie rozumiejąc, zaczął się śmiać. ― Co się stało kochanie?
― Blaise wiedział, że policja będzie tego dnia w szkole. ― powiedziałam pewnie. ― A co, jeśli to on powiadomił ich o nim? ― mój chłopak westchnął, ale nie odezwał się ani słowem. Myślał nad moimi słowami, aby nie powiedzieć czegoś głupiego i jednocześnie pochopnego.
― W sumie nie zdziwiłbym się. ― mruknął. ― Od kiedy pamiętam, zawsze jak Blaise się pojawiał, musiało być tak, jak on to sobie zażyczył. Twierdzi, że skoro jest najbliżej Sfinksa, to może wszystko, a tak naprawdę, gdyby dowiedział się, co jego bratanek, czy chuj wie, kim oni dla siebie są, co wyprawia, skończyłby marnie. Nawet za groźby, bo kiedyś stwierdził, że nie będzie bezpośrednio się mieszać w sprawy gangu, a nawet jeśli, to nie będzie się rządził.
― Czyli trzeba mieć dowody na to, co robi. ― powiedziałam z rezygnacją. ― On nie dowie się o testach, prawda? Przecież on może coś Wam zrobić. ― przytuliłam się do chłopaka.
― Nie wiem kochanie, ale nie myśl o tym. ― powiedział, głaszcząc mnie po włosach. ― Śpijmy już, bo na wieczór musimy wstać. ― no tak, od kilku dni przestawili nam pory doby. W dzień spałam, a w nocy trenowałam. To było cholernie męczące, zwłaszcza że chodziłam spać o dziewiątej rano, a wstawać miałam o szóstej wieczorem, ale nie mogłam na to nic poradzić. ― Kocham Cię. ― wtulił mi się we włosy i chwilę później już spał.
******
Obudziłam się jakoś po czternastej. Spałam jakieś pięć godzin, ale mimo to się wyspałam. Wstałam z łóżka tak, aby nie obudzić chłopaka, po czym ubrałam jego dresowe spodenki i koszulkę, która zasłaniała mi dół garderoby. Wkurzało mnie to, że chodziłam w ubraniach mojego chłopaka lub Heather. Dylan też był zły, bo ubrania jego brata też były na niego za szerokie i wyglądał jak jakiś niedorozwinięty gangster.
― Nie śpisz już? ― zapytał wspomniany chłopak, który razem z Lucy siedział w jadalni i jadł śniadanie. ― Wyglądasz głupio Carly. ― powiedział ze śmiechem, uważnie mi się przyglądając.
― Ty również Dylan. ― powiedziałam ze śmiechem. ― Mam dość tego, chcę swoje ubrania. ― tupnęłam nogą, jak mała dziewczyna, a chwilę później, nie wiadomo skąd pojawił się nasz szef, co brzmi strasznie dziwnie.
― Skoro już nie śpicie, to Wasza dwójka może jechać po swoje ubrania do domów. ― uniosłam brew. ― Zaraz Wam kogoś przydzielę, nie możecie jechać sami. ― kiwnęliśmy głowami.
― A co ze mną? ― zapytała cicho dziewczyna, która od kilku dni rozmawiała tylko z Dylanem i Willem. Spojrzałam na nią, miała na sobie bluzę wspomnianego chłopaka i byłam pewna, że tak jak ja, miała dresowe spodenki pod spodem. '
― Bardzo różnią się Wasze rozmiary? ― kiwnęłam głową. ― To weź laptopa i pomóż jej coś zamówić na swój adres. Jutro ktoś po to skoczy, a dzisiaj się przemęczy. ― kiwnęłam głową i pobiegłam po laptopa. ― Tylko nie pozwól jej niczego grzebać! ― krzyknął za mną.
Kiedy usiadłam obok niej, dziewczyna się wzdrygnęła. Popatrzyłam na Dylana, który usiadł po drugiej stronie dziewczyny, przez co mogła poczuć się osaczona. Wybrałam sklep, w którym najwięcej ubrań kupiła dziewczyna na naszych zakupach. Wskazywałam jej co chwilę jakieś ubrania, ale ona nawet nie raczyła spojrzeć na ekran.
― Boisz się mnie. ― powiedziałam pewnie. Ona skuliła się na krześle, miałam wrażenie, że się popłacze. ― Powiem Ci tyle, jeśli każde z nas przeżyje testy, to będziemy rodziną i czy będziesz chciała, czy nie, będziemy mieszkać pod jednym dachem, chyba że Brudny Pies kogoś przyłączy do swojej kliki. ― powiedziałam na jednym wdechu. ― A jeśli masz do mnie żal o to przesłuchanie, to ciesz się, że nie dopuścili kogoś innego, bo prawdopodobnie nie miałabyś nawet cienia szansy na dołączenie. ― spojrzała na mnie.
― Przepraszam Carly, powinnam była Ci o wszystkim powiedzieć wcześniej, a nie pytać jak głupia. Może byśmy tego uniknęły. ― uśmiechnęłam się pod nosem, a ona mnie przytuliła, co odwzajemniłam.
Niecałe piętnaście minut później zamówiłam ubrania dla Lucy, która obiecała, że postara się nie okazywać strachu przed resztą. Opowiedziałam jej o moich początkach z nimi, a potem zapewniłam ją, że do lepszej rodziny nie mogła trafić. Potem Will i Heather powiedzieli, że musimy jechać i jak najszybciej zabrać nasze rzeczy, więc nie zabierając ze sobą nic, oprócz kluczy do mieszkań, bo i tak mieliśmy zabrane telefony, wyszliśmy z domu, wsiadając do samochodu chłopaka.
Kiedy byliśmy na miejscu, ja z Heather weszłyśmy do mojego mieszkania, gdzie dziewczyna zaczęła komentować, że zapewnili mi luksus i gdyby ona miała tak mieszkać, też chciałaby się odseparować na jakiś czas. Zaśmiałam się i obie poszłyśmy do mojej garderoby, gdzie zaczęłyśmy pakować moje ubrania, nawet nie patrzyłyśmy, jakie one były, po prostu wpychałyśmy je do walizek.
Oczywiście każda z nas miała rękawiczki, aby nie zostawić żadnych śladów, dzięki czemu z mojej lodówki, dziewczyna wyciągnęła dwie butelki wina, chowając je do plecaka. Gdy wyszłyśmy z mieszkania, chłopaki już na nas czekali, mówiąc, że Dylan dostał list od Paula. Czym prędzej wbiegliśmy do windy, gdzie zjechaliśmy w dół, a tam o mały włos nas nie zamurowało. Przed wejściem stał Adams, który gadał, a raczej krzyczał do telefonu. Will i Heather od razu się zmyli, mówiąc, abyśmy wcisnęli im jakiś kit, bo i tak przyjechaliśmy samochodem Dylana.
― Poczekajcie chwilę. ― zawołał mężczyzna, kiedy wyszliśmy z budynku. ― Widzieliście gdzieś moją córkę? Odzywała się do Was? ― zaprzeczyliśmy. ― Kiedy ostatni raz ją widzieliście?
― Ostatni raz w szkole. ― powiedziałam zgodnie z prawdą. ― Nie pamiętam, kiedy dokładnie. ― mężczyzna spojrzał na moje walizki, pytając, czy się przeprowadzam. ― Wyjeżdżam na jakiś czas do rodzinnego miasteczka. ― uniósł brew i niemal krzycząc, kazał mi tłumaczyć dlaczego. ― Moja mama nie żyje. ― powiedziałam, a z moich oczy spłynęło kilka łez.
― Idźcie już. ― powiedział, uważnie nas obserwując. Podeszliśmy do auta, w którym już siedzieli gangsterzy, kryjąc się pod siedzeniami z tyłu. Chłopak na siedzenia z tyłu wrzucił moje walizki, po czym oboje wsiedliśmy do przodu.
― Nie jedź od razu do domu. ― szepnął Will, a Dylan odpalił silnik i pojechał w całkiem inną stronę, która prowadziła za miasto.
########
Kolejny o 15!
CZYTASZ
OWCA ZMIENI SIĘ W WILKA
Teen FictionII CZĘŚĆ! Gdy czarnowłosa wróciła do domu, nie mogła ukryć szczęścia, że znów mogła patrzeć na te "zakazane mordy". Tyle z nimi przeżyła, byli dla niej, jak rodzina. Poprawka, oni byli jej rodziną. Kochali, dbali, troszczyli się o nią. Mimo tego, co...