12. Fiu fiu

415 35 35
                                    

♡Felix♡

Już od bardzo dawna nie odwiedzałem tego miejsca. Nic się tu nie zmieniło. Ten sam alkohol, ci sami ludzie, ale ich auta były nowiutkie. Bez żadnej ryski, a w dodatku ten warkot. Miłość dla moich uszu. Nie chciałem wyjeżdżać, ale nie miałem innego wyjścia. Ojciec został przeniesiony za granicę, ale gdy dostał awans postanowiliśmy tu wrócić, ponieważ tu jest nasz dom. W dodatku bardzo tęskniłem za moimi przyjaciółmi. Nie widziałem ich od bardzo dawna i chce nadrobić ten stracony czas.

Zacząłem się rozglądać za Minho i Hanem. W wiadomości dałem im znać, że dzisiaj tu będę więc powinni gdzieś tutaj być. Nagle wpadłem na jakiegoś faceta. Był nieźle napakowany, a jego kuszlka była przez nie obcisła. Jedynie co niepokoiło mnie w nim to to, że nie miał włosów. To na pewno jakiś zabójca. Sztucznie się do niego uśmiechnąłem chcąc pójść już w inną stronę, ale ten typek załapał mnie za ramię i mną szarpnął.

- Aleś ty milusiński - zachichotał, a ja razem z nim.

Obyś zdechł oblechu - pomyślałem.

Nagle poczułem czyjąś obecność. Wcale mnie nie pokoiła, ale jakbym ją znał. Kiedyś jak tu mieszkałem też odczuwałem coś takiego. Jakby ktoś mnie obserwował. Jak myślę nie straciłem tego czegoś skoro nadal przy mnie kręcą się adoratorzy. Instynktownie przejechałem palcami po włosach zaczesując je do tyłu. Niech mają ten zaszczyt. Niestety wróciłem do rzeczywistości i widziałem jak ten zbok się na mnie gapił. Oblizał wargi językiem i pożerał mnie wzrokiem. Chciał złapać swoją łapą moją rękę, ale w ostatniej chwili udało mi się uciec. Zachichotałem.

- I co teraz śmieciu? Nie będziesz mnie molestował! Moje ciało jest przeznaczone tylko dla tych wyjątkowych chłopców!

Przez cały czas jak biegłem chichotałem z radochy. Cholera już zapomniałem jaka to frajda! Uwielbiałem robić takie dramy, a zwłaszcza takie związane ze mną. Nagle moja stopa potknęła się o krawężnik i upadłem na sam środek drogi. Noga strasznie mnie bolała i nie mogłem nią ruszać, a co gorsza to zaraz mogę zginąć. Moje oczy były wpatrzone w białe światła samochodu jadącego wprost na mnie. Zamknąłem z przerażenia powieki, aby nie patrzeć co może się za chwilę wydarzyć. Słyszałem tylko hamulce auta i bicie mojego serca.

- Co ty robisz debilu!

Jednakże niespodziewałem się, że poczuje ciepło. Miłe ciepło, które otuliło całe moje ciało. Czułem się w nim bardzo bezpiecznie. Jakby żadne zagrożenie nie mogło mnie już dosięgnąć. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak jakiś chłopak przytula mnie z całej siły chroniąc przed autem, które zatrzymało się centymetr od niego. Oddycham nierównomiernie nie wiedząc co się przed chwilą wydarzyło.

- Idioto - chłopak wtulony we mnie szepnął mi do ucha przez co przeszły mnie ciarki. Znałem ten głos. Aż za dobrze. Chłopak w brązowych włosach spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Nie wiem, ale mi chyba też zaczęły spływać po policzkach.

- Cha-changbin? Czy to naprawdę ty? - zapytałem niedowierzając, że naprawdę widzę go przed sobą.

Uśmiechnął się jak zawsze to robił i wybuchnął śmiechem.

- Oczywiście, że to ja! A czy normalny koleś wyskoczył by na środek ulicy, aby kogoś ratować?

Zachichotałem i kciukiem wytarłem jego małe łzy. - Masz rację. Nie znam bardziej zwariowanego idioty od ciebie.

- No ja myślę!

Podniósł mnie na barana i poszliśmy w stronę baru, a ja wtuliłem się w jego ciepłą koszulę pomimo, że było mi ciepło, ale chciałem poczuć jego. To nic dziwnego, chyba. Nie znam się za bardzo na męskiej przyjaźni, ponieważ jestem stu procentowym gejem. Z Changbinem zawsze chciałem się zaprzyjaźnić, ale bałem się, że jak dowie się prawdy to będzie się mnie brzydził. Dlatego nigdy mu tego nie powiedziałem. Moi przyjaciele to wiedzą, ale to dlatego, że znamy się od małego. Nie wiem czy Changbin by to zaakceptował, ale skoro mnie uratował to chyba należy mu się ziarnko prawdy.

- Fiu fiu. Nie mów, że już to robiliście i Felix nie może chodzić.

A oto on. Wróg moich przyjaciół w wyścigach. Zawsze uwielbiałem jego poczucie chumorku.

- Hyunjin zamknij się ty nienasycony debilu! - na twarzy Changbina zauważyłem ogromny rumienic przez który zachichotałem.

- Fajnie cię znowu widzieć

- I nawzajem

Usłyszeliśmy trąbki z linii startowej, a mina Hyunjina od razu uległa zmianie. W końcu przybyli jego rywale. Ale i tak wiedziałem, że razem świetnie się bawią.

- No nie wierze... - syknął Hyunjin idąc do swojego samochodu. - Zobaczymy kto wygra

 𝙳𝚘𝚗'𝚝 𝚏𝚘𝚛𝚐𝚎𝚝 𝚖𝚎 • 𝚂𝚎𝚞𝚗𝚐𝚓𝚒𝚗✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz