14. Ja nie jestem słodki!

441 31 43
                                    

Po śniadaniu jak zwykle wyszłem pobiegać, aby zadbać o swoją formę. Zdziwiłem się jednak, że nigdzie nie widziałem chłopaka w blond włosach, który zawsze przebywał w tej dzielnicy. Nie żebym go szukał, ale... No dobra kurwa stęskniłem się! Od tygodnia go nie widziałem i robiło mi się smutno gdy myślałem, że ta znajomość jednak była tylko chwilowa.

Wtem właśnie zdarzył się cud. W parku na ławce siedział kruchy Seungmin wpatrując się w niebo bez chmur. Wyglądał na wyluzowanego, więc ucieszyłem się, że nic mu nie jest. Podszedłem do niego od tyłu i zakryłem mu oczy. Pisnął, a przez jego ciało przeleciał dreszcz strachu. Natychmiast wziąłem ręce i usiadłem obok niego.

- Wybacz, ale chciałem sobie z ciebie pożartować.

- Aż tak ci było mnie brak? - zapytał podstępnie. Coraz bardziej się przy mnie otwierał.

O ten cwany lis. Ale miał rację.

Nawet nie wiesz jak bardzo...

Zacząłem się przyglądać jego twarzy. Jak zawsze widniały na niej nowe siniaki zakrywające te stare. Chciałem o nie zapytać, ale wiedziałem, że Seungmina to krępuje, więc powstrzymałem się od komentowania. Powie mi w swoim czasie. Jak bardziej mi zaufa. Siedzieliśmy tak z dobre pół godziny, ale nie przejeliśmy się tym za bardzo. Ta cisza była bardzo komfortowa. Nie potrzebowaliśmy słów żeby siebie zrozumieć. Zwykłe przebywanie z nim dawało mi dużą radość. Sam nie mam pojęcia dlaczego. Bo jest moim przyjacielem? Ważną dla mnie osobą? A może coś więcej, ale ja już tego nie potrafię zrozumieć.

Nagle wpadłem na genialny pomysł. Złapałem Seungmina za rękę nic mu nie mówiąc. Zaciągnąłem go do mojego auta. Przez chwilę się wahał, ale w końcu uznał, że może mi zaufać. Z czego bardzo się ucieszyłem. Pojechałem z nim w pewne odrębnione miejsce.

- Hej Hyunjin, gdzie jedziemy?

- Zobaczysz - nic więcej nie powiedziałem tylko starałem się bezpiecznie dojechać do mojego celu.

Przez całą podróż pytał mnie o to samo, a ja już wkurzony czasem myślałem żeby go nie zostawiać na środku ulicy i po prostu odjechać. Ale gdy patrzyłem na jego oczy nie mogłem tego zrobić. Są zbyt piękne, aby zostały tu na pastwę losu, więc nadal pozwalałem mu gadać o tym samym. Kiedy w końcu dojechaliśmy to Seungmin podejrzanie się na mnie popatrzył.

- Gdzieś ty mnie wywiózł? Chcesz mnie tutaj zabić? - zapytał przerażony, a ja wybuchłem śmiechem. Uniosłem jego podbródek, aby jego wzrok był skierowany na mnie.

- Nawet bym nie śmiał zabijać takiej słodkiej istotki jak ty.

Seungmin cały się zaczerwienił i zaczął się jąkać, co wyglądało niezwykle uroczo. Zasłonił swoje wargi dłońmi wciąż na mnie spoglądając.

- Ja nie jestem słodki! - krzyknął wkurzony.

Jak on uroczo wygląda gdy tak się złości. Jego policzka wtedy się nadymają i wygląda jak pluszowy misiek.

- Wiem, wiem. - westchnąłem i wskazałem palcem przed siebie. - Kiedyś chcieli zbudować tu ulice, ale porzucili te plany i zostawili takie ogromne pole zapełnione betonem.

- A przyjechaliśmy tu, bo?

- Nauczę cię jeździć

Wyostrzył oczy i nie mógł nic powiedzieć. Położył dłoń na moim czole przez co przeszło przeze mnie dziwne uczucie. Napiecię? Nie mam bladego pojęcia, ale było przyjemne. Jego ciepło tak na mnie oddziaływało.

- Nie masz gorączki, prawda? - zapytał niepewnie nadal niedowierzając co próbuje zrobić. Sam nie wiedziałem czy dobrze postępuje, ale chciałem zobaczyć jego uśmiech.

- Nie mam. - złapałem jego rękę, którą trzymał na moim czole i pociągnąłem go w swoją stronę. Seungmin w mgnieniu oka znalazł się pomiędzy moimi nogami. Cały zesztywaniał, a jego serce nierównomiernie biło. Podobała mi się jego reakcja.

- C-co ty...?

- Wyluzuj się Seungminie... - szepnąłem mu prosto do ucha, a na jego szyi pojawiła się gęsia skórka. - Najpierw połóż ręce na kierownicy.

Zrobił to co mu kazałem, ale na jego dłonie położyłem swoje. Były delikatne, malutkie i chłodne. Tonęły w moich. Po kolei mu mówiłem co ma robić i jakimś cudem udało nam się odpalić moją bestię.

- Połóż stopę na gaz i rusz, ale powoli.

Położył, ale ruszył zbyt szybko i natychmiast go puścił przez co samochód szarpnął, a on obił się o moją klatkę piersiową. Próbowaliśmy jeszcze przez kilka razy i co raz lepiej mu szło. Mógłbym nawet usiąść na fotelu pasażera, ale chciałem go mieć blisko siebie. Cieszyłem się jak widziałem jego radość w oczach, a kąciki ust unosiły się do góry.

- I jak mi idzie? - zapytał podekscytowany.

Swoje dłonie położyłem na jego brzuchu bardziej go do siebie wtulając. Był idealny dla mnie. Mogłem się w niego otulić i zasnąć nieprzejmując się, że auto to nie za bardzo wygodne miejsce do spania.

- Wspaniale - szepnąłem mu do ucha, a na jego szyi znów zagościła gęsia skórka, z której bardzo się ucieszyłem.

Po godzinie postanowiliśmy wrócić do domów. Odwiozłem go do parku, w którym byliśmy rano. Chciałem go zawieść pod dom, ale on odmawiał. Nie chciałem naciskać więc zgodziłem się zostawić go jak najbliżej domu. Pożegnałem się z nim i pojechałem do domu.

Wszyscy już jedli kolację, ale ja nie miałem apetytu, więc od razu wlazłem do swojego pokoju kładąc się na łóżku. Myślałem nad tym dniem. Dzisiaj Seungmin był bardzo słodki i uroczy. Przykryłem się bardziej kołderką.

Chce poczuć jego ciepło.

Mieć go teraz przy sobie.

Bez niego strasznie mi chłodno na sercu.

Chce już go zobaczyć i pocał...    

Walnąłem się w policzek by się opamiętać. Coś ja chciałem powiedzieć? Czy ja naprawdę chciałem to zrobić? Za dużo niewiadomych! Cholera idę spać.        

 𝙳𝚘𝚗'𝚝 𝚏𝚘𝚛𝚐𝚎𝚝 𝚖𝚎 • 𝚂𝚎𝚞𝚗𝚐𝚓𝚒𝚗✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz