Rozdział XXII

1K 138 12
                                    

Warszawa, 
Mazowsze, Polska.

               Rozmowa z Panem Maciejem przebiegła lepiej niż się spodziewałam. Ojciec Eryka był bardzo wyrozumiałym człowiekiem i nie robił mi żadnych problemów ze skróceniem okresu próbnego. Wiedział, że wyjazd do Stanów był lepszą opcją dla mnie niż tkwienie w Warszawie. Miałam nadzieję, że lekcje z Mileną przyniosą pożądany skutek i dziewczynka zacznie postrzegać wszystko inaczej. Na pierwszym naszym spotkaniu zdołałam zamienić z nią dwa zdania, przez resztę czasu mówiąc i robiąc przykłady zadań. Czułam się jakbym rozmawiała sama ze sobą, bo Mila nie odezwała się ani słowem. Postanowiłam próbować. 

            Dwa dni później, pojawiłam się po raz kolejny. Schemat był ten sam. Ja mówiłam, Mila ani słowa. Wiedziałam już dlaczego jej poprzedni korepetytorzy szybko rezygnowali. Ja jednak miałam strategię i chciałam ją zrealizować, mimo, że czasu było co raz mniej, a wyjazd zbliżał się bardzo szybko. 

          Trzecia wizyta w domu Milenki zaczęła się inaczej niż zwykle. Dziewczynka wyszła ze swojego pokoju, witając mnie w przedpokoju.

- Cześć Milenko- uśmiechnęłam się do niej- Cieszę się, że przyszłaś mnie przywitać.

- Dzień dobry- powiedziała bez cienia emocji.

- Panie Radosławie- zaczęłam w stronę jej taty- Na początku października wyjeżdżam na stałe z kraju. 

- Jak to Pani wyjeżdża?- mężczyzna był wyraźnie zaskoczony- Zostawi nas Pani?

- Będę zmuszona, nie mogę zmienić planów.

- Nie lubi mnie Pani?- delikatne zdanie dziewczynki było czymś, czego się nie spodziewałam. 

- Oczywiście, że Cię lubię. To nie dlatego wyjeżdżam- powiedziałam do Mileny. Uśmiechnęłam się do niej- Zacznijmy lekcję, a potem porozmawiamy.

             Weszłyśmy do jej pokoju i usiadłyśmy przy biurku. Wyciągnęłam z torebki wydrukowane zadania dla Milenki i zaczęłam tłumaczyć. Byłam pewna, że wszystko będzie przebiegało tak jak do tej pory.

- Ten czas używamy kiedy mówimy o czymś, co trwa?- pierwsze pytanie Mileny. Popatrzyłam na nią. 

- Tak, dokładnie- uśmiechnęłam się do niej- Wiesz jak należy dodawać końcówki do czasowników?

- Wiem, mówiła Pani ostatnio.

             Zaczęłyśmy rozwiązywać kolejne zadania. Milena zaczęłam ze mną współpracować i uczestniczyć w lekcji. Podejrzewałam, że było to spowodowane moim wyjazdem.

- Pani Zuzanno, jak Pani wyjedzie, to możemy robić lekcje przez Skype?- jej pytanie było kolejnym niespodziewanym tamtego popołudnia- Nie chcę żadnej innej nauczycielki.

- Chciałabyś się uczyć przez Internet?- zapytałam- To trudna forma nauki.

- Wiem, ale ja się postaram.

- Porozmawiamy z Twoim tatusiem. Zobaczymy co nam powie.

             Pół godziny później wyszłam z mieszkania Mileny i skierowałam się do metra. Czekała mnie droga do domu. W czasie jazdy myślałam o rozmowie z dziewczynką. Nie spodziewałam się, że tak szybko się do mnie przekona, ale po raz kolejny moja strategia przyniosła efekt. 

- Jestem!- oznajmiłam zaraz po wejściu do domu.

- Dlaczego masz wyłączony telefon?!- Alan stanął przede mną. Widziałam, że był podminowany.

- Rozładował mi się. Zaraz podłączę do ładowarki. Coś się stało?

- Dzwoniła do mnie Dorota.

W spirali kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz