Rozdział XLVIII/2

1K 141 21
                                    

Nowy Jork, NY.
USA.

              Szliśmy w kierunku hali. Do ważenia zostało kilkadziesiąt minut. Po zjedzeniu obiadu wypiliśmy po dwa drinki i wyszliśmy z lokalu. W czasie spaceru rozmawiałam z Chrisem i jego żoną. Joumana była ciepłą i otwartą osobą, idealnie pasowała do swojego męża.

- Pamiętam jak rozmawialiśmy w czasie obozu- zaczął Chris- Mówiłaś, że ciężko będzie z wyjazdem do Stanów.

- Taka była prawda. Bez wsparcia jakie dostał Alan, nigdy nie by nas tutaj nie było- mówiłam zgodnie z prawdą- Pomoc Ravena też jest nieoceniona.

- To ważne, żeby mógł ktoś pomóc- włączyła się Joumana- Początki są zawsze trudne. 

- Myślę, że najtrudniejsze dla mnie było i jest do tej pory, oswojenie się z miastem. Nowy Jork jest ogromny, a ja czuję się tutaj jak mrówka w dużym mrowisku.

- Z czasem do tego przywykniesz. Gdzie pracujesz?- zapytał Mulat.

- W piekarni, niedaleko od mieszkania. Właścicielem jest Polak. Kolejnego dnia po przyjeździe zobaczyłam na szybie, że szukają pracownika. Zgłosiłam się.

- Pracowałaś w szkole.

- Tak, ale ambicje musze odłożyć na później, bo sytuacja jest jaka jest. Muszę zarabiać, żeby dokładać się do rachunków i mieć na swoje wydatki. Po Nowym Roku zacznę się rozglądać za pracą w swoim zawodzie. Chciałabym wrócić do szkoły.

- Myślałaś o jakieś innej pracy?- zaskoczyło mnie pytanie Joumany.

- Innej? Nie zastanawiałam się nad tym- odparłam- Nie wiem jak szukać pracy w Nowym Jorku? 

- To bardzo proste. Na pewno Sandy albo Raven pomogą.

- Nie chcę ich o nic prosić. Zrobili dla nas bardzo dużo, z czym jest mi nie zręcznie.

- Uważam, że zwłaszcza Raven, ma inne zdane- wyraz twarzy Chrisa i jego uśmiech sugerował, że chciał coś komentować. 

 - Możesz rozwinąć?- popatrzyłam na niego.

- Plotkowanie to nie jest moja ulubiona czynność.

- Zacząłeś to dokończ- dodała Pani Donovan- Zresztą każdy wie, że mężczyźni są takimi samymi plotkarzami jak kobiety.

- Serio?- parsknęłam śmiechem. Joumana była kobietą, która potrafiła dać popalić. Chris rzucił jej ostre spojrzenie.

- Nie miałem na myśli nic złego. Słyszeliśmy, że jest coś między wami- mogłam się spodziewać, że przy okazji męskiego spotkania wszystko będzie jasne.

- Dobrze to ująłeś. "Coś" jest, ale ja nie wiem co- powiedziałam zgodnie z prawdą- Raven nie doprecyzował. Wiem tylko tyle, że żaden inny facet nie może się do mnie zbliżać.

- Dla mnie sprawa jest jasna- dodała Mulatka.

- Sytuacja jest skomplikowana- westchnęłam- Chyba jesteśmy na miejscu.

               Podeszliśmy po halę. Widziałam kilkanaście stojących samochodów, a wśród nich auto Ravena. Kierowaliśmy się do środka. Zaraz przy wejściu stała obsługa, kierując nas do sali, gdzie miała się odbyć ceremonia ważenia. Miałyśmy założone koszulki pod kurtką. 

- Siadamy w drugim rzędzie- powiedziałam do reszty grupy- Pamiętajcie musimy być najgłośniej.

- Kierownik drużyny pełną gębą- zaśmiała się Patrycja.

- Wiadomo, w końcu mój brat skopie mu tyłek, a dzisiaj my pokażemy na co nas stać.

- Musisz tego nauczyć mój team- dodał Kyle. Emilia prychnęła głośno- Oprócz mojej kochanej narzeczonej nikt inny tak mocno mi nie kibicuje.

W spirali kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz