Rozdział XLV/2

1.1K 153 9
                                    

Nowy Jork, NY.
USA.

Próbowałam otworzyć oczy, ale ciężko mi było to zrobić. Byłam pewna, że będzie mnie męczył kac. Postanowiłam jednak podjąć wyzwanie. Rozglądnęłam się i ze smutkiem stwierdziłam, że byłam sama w łóżku. Ravena nie było w pokoju. Nie wiedziałam, która była godzina, ale sądząc po odgłosach z salonu, pozostali już nie spali. Usiadłam na krawędzi łóżka i jęknęłam głośno. Poczułam ból głowy. Z trudem założyłam spodnie i ruszyłam do wyjścia.

- Cześć wszystkim- rzuciłam po wejściu do salonu. Na zegarze było wpół do dziewiątej. Przy stole nie było Pollarda. Tyler siedział najbliżej mnie, patrząc przenikliwie- Ratuj Sandy.

- Boli Cię głowa?- zapytała rozbawiona kobieta. Pokiwałam głową i opadłam na krzesło- Dam Ci tabletki na ból głowy. Raven wyszedł godzinę temu.

- Jasne. O której przylatuje Chris i reszta ekipy?

- Po południu- odparł Tyler- Szykuje się męski wieczór.

- A u nas babski- zaśmiała się Dorota- Nie będziesz musiała leczyć kaca.

- Planujecie jakieś wyjście?- zaskoczyło mnie pytanie Ty'a.

- Wszystko się okaże, jak przyjadą dziewczyny- wtrąciła Sandy- Niedaleko hotelu, w którym będą nocowały dziewczyny są dwa fajne kluby.

- Sadzę, że nie będziecie się nudziły- dodał mężczyzna.

- To tak jak Wy- rzuciłam i zgarnęłam dwie tabletki, które podała mi Sandy.

- Wiadomo.

Zaczęliśmy jeść śniadanie. Rozmowa zeszła na temat walki mojego brata i imprezy sylwestrowej, która zbliżała się wielkimi krokami. Zastanawiałam się kiedy relacja moja i Ravena zmieni się i przejdzie na tą oficjalną. Czekałam na to, ale nie chciałam robić pierwszego kroku, to należało do niego.

Niedługo po zjedzeniu śniadania pożegnaliśmy się z Sandy. Tyler miał iść do klubu, gdzie mój brat miał trening. W towarzystwie Doroty ruszyłam do wyjścia. Chciałyśmy złapać metro i szybko dojechać do mieszkania.

- Jesteś małomówna- zauważyłam. Szłyśmy w kierunku stacji, a Doris była cicho, tak jak nie ona- Coś się stało?

- Nie mogłam zasnąć- zaczęła moja przyjaciółka- Mimo, że Ty bardzo mi się podoba, to czuję się dość dziwnie w jego obecności.

- Dziwnie? Co masz na myśli?

- Ciężko mi to wyjaśnić. Z każdym z Was potrafię znaleźć kontakt i rozmawiać, a on jest... Obojętny, zupełnie nie mogę z nim wejść w jakąś interakcję.

- Nie rozmawialiście?- Dorota poznała Tylera z tej strony, która jest na co dzień. Rzadko kiedy odsłaniał inne oblicze.

- Kazał mi położyć się spać- prychnęła Doris- Zaczęłam mu mówić, że nie może mi rozkazywać. Usiadłam na krześle przy oknie. Chwilę później przyszedł i podniósł mnie. Nie chciałam się z nim kłócić i robić scen, bo był środek nocy. Delikatnie powiedziałam mu co o tym myślę, a wiesz co on mi odpowiedział?

- Pojęcia nie mam.

- Za takie zachowanie powinienem dać Ci nauczkę. Nie wiem mam to rozumieć?

- Tyler to przyjaciel Kyle'a Collinsa i Ravena, dlatego jestem pewna, że odpowiedź może być tylko jedna- uśmiechnęłam się do Doroty. Mimo, że Ty był człowiekiem, który nie okazywał uczuć byłam pewna, że jego męskie libido było w świetnej formie.

W spirali kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz