Rozdział X

1.2K 147 15
                                    

Okolice Piszu,
Warmia i Mazury, Polska.

- Kochana siostrzyczko!- powitalna formuła z usta Alana zabrzmiała inaczej niż zwykle. Impreza dopiero się zaczynała, a mój brat był już podpity. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową.

- W takim tempie to nie doczekasz przyjścia trenerów- dodałam szybko.

- Mają się pojawić za pół godziny, dam radę. Poznaj Eryka Florkiewicza, najlepszego zawodnika na obozie- Alan wskazał na szatyna, który stał obok niego.

- Ty byłeś najlepszy Alan- powiedział Eryk- Jestem Eryk, miło mi.

- Zuza. Brat mówił, że gdybyś Ty walczył w finale to nie miałby tak łatwo- pozwoliłam sobie na prywatną wypowiedź.

- Cóż, tak to bywa, ale cieszę się, że to Alan wygrał. Należało mu się. Jestem pewien, że będzie najlepszy w MBF.

- I tego się trzymajmy. Czego się napijesz Zuza?- zapytał brat. Nie mogłam pić na umór, bo miałam być kierowcą następnego dnia.  

- Jest wino?- zapytałam nieśmiało.

- W tym barze jest wszystko czego tylko chcesz- stwierdził Eryk- Wino także będzie. Zapraszam.

           Pokiwałam głową i ruszyłam w towarzystwie brata i Eryka do baru. Poprosiłam o wino, które zaraz otrzymałam. Usiedliśmy przy stoliku, rozmawiając. Chwilę później dosiadł się współlokator Alana i jego dziewczyna. Dyskusja zeszła na sport, a ja się tylko przysłuchiwałam. Nie chciałam się wdawać w dyskusję, wolałam słuchać i uczyć się nowych rzeczy. 

         Przez kolejny kwadrans miejsce znacznie się zapełniło. Pojawili się trenerzy i pozostali zawodnicy w obecności swoich żon i partnerek. 

- Muszę iść do Ravena- szepnęłam bratu. Chciałam zabrać swoją sukienkę i oddać mu jego ubranie. Alan popatrzył na mnie dziwnym spojrzeniem.

- Siostrzyczko, ja słyszałem, że Raven lubi kobiety...- Alan zatrzymał swoją wypowiedź, chcąc dobrze ważyć słowa. Wygląd Ravena mógł sugerować, że miał powodzenie u kobiet. Nie byłabym tym zdziwiona- Noo...

- Alan, nie wybieram się tam po to, żeby iść z nim do łóżka. Chcę odzyskać swoje ubranie i oddać mu jego, to po pierwsze. Po drugie, popatrz na mój wygląd. Mogę się założyć, że nie jestem, ani odrobinę kimś, kim mógłby się zainteresować. Nie noszę kusych shortów, wyciętych bluzek i szpilek na ogromnej platformie.

- Jesteś śliczna.

- A Ty jesteś moim bratem i Twoja opinia nie jest obiektywna. Zaraz wracam- wstałam z kanapy, chwyciłam swój kieliszek. Szybko namierzyłam Ravena, który stał w towarzystwie Chrisa i Johna. Nie wiedziałam jak powinnam zacząć rozmowę, bo obecność Johna nie była mi na rękę- Cześć Panowie.

- Cześć- stojący mężczyźni przywitali się ze mną.

- Alan już świętuje?- zapytał Chris.

- Nawet za bardzo. Jutro będzie nie do życia- zaśmiałam się- Raven, czy mogę Cię prosić na moment, na osobności?

- Taaaa- powiedział Amerykanin.

- Chciałabym oddać Ci Twoje ubranie i zabrać swoją sukienkę. Wyjeżdżacie jutro dość wcześnie- mówiłam słabo.

- Za dziesięć minut będę u siebie.

- Jasne, to ja pójdę po Twoje ubranie- Raven kiwnął głową. Skierowałam się do wyjścia, mijając osiłków. Kilka minut później miałam ubrania Ravena i szłam do hotelu.

W spirali kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz