Obudziłam się o 10. Tae leżał oparty łokciem o ramę łóżka i przyglądał mi się.
-Długo tak na mnie patrzysz ? - odezwałam się pierwsza.
-Z jakieś 4 godziny?
-Co? - zerwałam się z łóżka. Nie śpisz od 6 i mnie nie budzisz? Tylko obserwujesz jak jakiś...
-Tak- przerwał- Muszę się napatrzeć... Od jutra twoja obecność w tym łóżku ... - spojrzał w inną stronę.
-Tae- usiadłam na łóżku i położyłam swoją prawą dłoń na jego ciepłym policzku- Nic się nie zmieni, postaram się, żebyś czuł moją obecność każdego dnia...
Uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy.
-Ja też, będę przy tobie- pocałowałam go.
-Siema- do pokoju weszła Anel- O nie, co tu się za drama odbywa? - zaśmiała się - pożegnanie Romeo i Julii? Bleeee - zaczęła się wydzierać.
-A ty już po pożegnaniu ze swoim? - zaśmiał się Tae.
- HA HA HA, zabawne- zarumieniła się i wyszła.
- Muszę się pakować- przerwałam ciszę.
Zapakowałam chyba wszystko, ledwo się zmieściłam. Przez pobyt tutaj nazbierało mi się rzeczy. Tae pomógł znieść mi walizkę na dół. Pod drzwiami stała już walizka mojej siostry.
-Dobra, mamy chyba jeszcze trochę czasu- powiedział Tae i spojrzał na zegarek- 4 godziny! - krzyknął.
-Wyjedziemy godzinę wcześniej- powiedział Rm wchodząc do salonu i przytulając mnie- będę tęsknić za moją współlokatorką...
-Ah RM! - krzyknęłam i wtuliłam się w jego ramiona.
-Już się żegnamy? - do salonu wbiegł zaniepokojony Hobi- Mieliśmy jechać z dziewczynami! - krzyczał.
-Ej, spokojnie- krzyknął Tae i złapał za ramiona Hobiego- jedziemy za 3 godziny.
-Ufff... - wydusił- wystraszyłem się, hah- zaśmiał się.
Chcieliśmy te 3 godziny spędzić razem, nacieszyć się sobą. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wspominaliśmy mój pierwszy dzień w Korei i inne zdarzenia.
-Pora się zbierać- powiedział Jin wstając z miejsca.
Wszyscy wstali, zapakowaliśmy się do samochodu.
Oczywiście nie obyło się bez wyścigów. Zaparkowaliśmy obok siebie na parkingu lotniska.
- To chyba już teraz? - powiedziałam zatrzymując się na środku ogromnej hali. Tae położył walizkę i objął mnie w pasie.
-Mogę lecieć z tobą? - szepnął do ucha.
-Uwierz, chciałabym
Staliśmy wszyscy w kółku. Spojrzałam na Anel. Byłam ciekawa ile jeszcze wytrzyma z tą swoją poważną miną. Czułam, że coś było między nią,a Jk. Czekałam tylko, aż przegra walkę ze sztucznym uśmiechem.
-Połóżmy dłonie - krzyknął Rm i wyciągnął rękę na środek naszego koła. Wszyscy położyli swoje prawe dłonie.
-Za nas! - krzyknął Jimin.
-Fighting!- krzyknęliśmy wspólnie. Aż ludzie zaczęli się odwracać. Na szczęście nie rozpoznali chłopców.
-No to... -zaczęłam- dziękuję... dziękuję za wszytko! Za ten czas! Było cudownie!- powoli do oczu zaczęły napływać mi łzy - niedługo znów przyjedziemy!
-Dokładnie- dodała Anel- ja też wam dziękuję! Uwielbiam was!
-Kochamy was- krzyknął Hobi.
Zaczęliśmy ściskać się z każdym. Kiedy już wszystkich przytuliłam, spojrzałam w stronę Anel. Wtulała się już dosyć długo w Jk. Zaczęła płakać. Jk szeptał jej coś do ucha.
-Pożegnanie kochanków- szepnął Jimin i sie zaśmiał.
-Anel? - przerwałam i podeszłam do siostry.
-Wszystko okey... - wymamrotała- uczulenie mam...
-Ale ty nie masz żadnego uczulenia... - dodałam.
Spojrzała na mnie, łzy nie przestawały jej spływać.
-Lu! Ja ci nie mówiłam...
-Wiem Anel- przerwałam i się uśmiechnęłam. Myślę, że wszyscy wiedzą.
-Ja wiedziałem od początku! - dodał Suga
-Czuło się w powietrzu! - dodał Jimin
-Cholerka, jesteśmy słabi w ukrywaniu- dodał Jungkook śmiejąc się i przytulając Anel.
Miło było ich zobaczyć razem. Pasują do siebie, bardzoo.
Po kilkunastu minutach nadszedł czas na nasz lot. Już trochę ochłonęłyśmy. Wsiadłyśmy do samolotu i odleciałyśmy....
CZYTASZ
RAIN (BTS)
FanfictionLuna wyjeżdża samotnie do Korei. Przypadkowo spotyka znanego jej już chłopaka, członka jednego z najpopularniejszych zespołów w Korei. Jej życie zmienia się od tego jednego spotkania... Zapraszam do czytania :)