3. Na razie jestem miły i potulny jak baranek.

414 15 0
                                    

Gdy Greyson podszedł bliżej, zauważyłam, że jego oczy były koloru bursztynu i błyskały wesołymi iskierkami. Wpatrywałam się w niego z lekkim niedowierzaniem. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, ukazujący błyszczące, białe zęby. Puścił mi oczko i oparł się nonszalancko o ścianę.

— Witam, witam. — Uśmiechnął się jeszcze szerzej, o ile w ogóle było to możliwe. — To zaszczyt poznać najmłodsze ogniwo jakże wielebnego rodu Smithów — roześmiał się, przez co Clare zgromiła go wzrokiem.

— Nie wydurniaj się Greyson — warknęła i machnęła na niego ręką. — Nie mam pojęcia, skąd w tobie takie pokłady energii — westchnęła. — Przydaj się wreszcie na coś i zaprowadź ją do jej nowego pokoju.

Clare odwróciła się i nawet na nas nie spoglądając, ruszyła w przeciwnym kierunku. Greyson zaśmiał się i pokiwał głową, wskazując na mnie.

— Może chodźmy już na górę, bo zaraz wróci i nas pozabija swoim morderczym wzrokiem.

Nie uśmiechnęłam się, ale posłusznie podążyłam za nim, wchodząc na bogato zdobione schody, które musiały kosztować więcej niż całe moje mieszkanie w kamienicy na obrzeżach Brentwood.

Starałam się udawać, że cała sytuacja mnie nie rusza, ale było inaczej. Poczułam nagły przypływ nadziei, że może jednak nie będzie tak źle. Sunęłam dłonią po wypolerowanej balustradzie, która lśniła w promieniach słońca, wpadającego przez otaczające nas okna. Musiałam przyznać, że dom Clare był naprawdę przestronny i rozświetlony. W przeciwieństwie do mojego małego, ciemnego mieszkania w obskurnej kamienicy. A jednak nie czułam się tu dobrze. Byłam przytłoczona tą jasnością, która tak nagle pojawiła się w moim życiu. Jak dotąd przyzwyczaiłam się do tego, że życie jest niesprawiedliwe i składa się z pasma nieszczęść. Już nawet nie chodziło o to, że miałam pecha. Po prostu z doświadczenia wiedziałam, że prędzej czy później skończysz na dnie. Otaczający nas ludzie są fałszywi. My także. Udajemy, że jesteśmy ofiarami losu, a i tak krzywdzimy innych. Ale to dobrze. Nie powinniśmy ufać, bo wykorzystają to przeciwko nam.

Teraz jednak czułam się tak, jak nigdy przedtem. Może była to ekscytacja? Tak, to chyba dobre określenie. Ekscytowałam się nowym początkiem. To było tak, jakbym urodziła się na nowo. Wkroczyłam w świat, gdzie nie znałam właściwie nikogo. Wszyscy byli mi obcy. I to wcale nie było złe uczucie. Nie bałam się, ani nie gniewałam. Już nie. Pozostała czysta ekscytacja.

Z nieskrywanym podziwem przyglądałam się otaczającym mnie bogactwom. Wpatrywałam się w emanujące blaskiem schody, wiszące na ścianach obrazy i wysoki sufit, sięgający kilku metrów. Z zewnątrz budowla także prezentowała się niezwykle, ale nie oddawała w pełni tego, co skrywało się w środku. Nawet nie wiem, w którym momencie przystanęłam, aby przyjrzeć się wiszącemu na ścianie obrazowi, który był godny samego Leonarda da Vinci. Z żalem przełknęłam ślinę, dostrzegając mały, czarny podpis w prawym, dolnym rogu.

S. Smith.

To z pewnością był podpis mojej matki. Nagła i niepohamowana rozpacz ścisnęła mnie za gardło, odbierając dopływ do świeżego powietrza. Moja reakcja na śmierć matki nie była może bardzo gwałtowna i wylewna, jak u niektórych, ale miałam powody, by tłumić w sobie to rozgoryczenie i smutek. Po pierwsze można powiedzieć, że w pewnym sensie byłam z tym pogodzona. Wiedziałam, że to musi się w końcu stać, więc nie byłam jakoś bardzo zaskoczona. Po drugie – zawsze wszystkich traciłam, więc śmierć matki, mimo że była ostatecznym ciosem, nie była w żaden sposób niespodziewana. Czułam to. Tak musiało być.

W oczach stanęły mi łzy, ale nie pozwoliłam im popłynąć. Tęskniłam za tymi chwilami, gdy byłam mała i wieczorami razem z rodzicami siadywaliśmy przy kominku. Mama zawsze robiła gorące kakao, a tata opowiadał mrożące krew w żyłach historie. Mama była z zawodu malarką i każdą z takich historii umieszczała na płótnie. Problemy zaczęły się, kiedy firma taty splajtowała. Nie mogłam zapomnieć tych fałszywych obietnic, że wszystko się ułoży, że rodzina jest najważniejsza. Skończyło się na tym, że ojciec wylądował w więzieniu, a ja z mamą musiałam sprzedać dom i kupić tanie mieszkanie na przedmieściach.

The dark prince ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz