1. Już o mnie zapomniałaś?

715 18 3
                                    

Otworzyłam szeroko oczy, słysząc donośny dźwięk budzika, ale nie poderwałam się do góry. Westchnęłam jedynie, przymykając lekko powieki. Nie spałam pół nocy, więc wstanie z łóżka wymagało ode mnie wyjątkowo dużego wysiłku. Cud, że w ogóle wróciłam do domu. Gdyby nie Sofia, która mieszkała naprzeciwko, obudziłabym się teraz w szpitalu przy matce.

Zwlokłam się mozolnie z łóżka, wyłączając budzik w telefonie i poszłam do łazienki. Oparłam się dłońmi o umywalkę i uniosłam ociężałą głowę, wpatrując się w gładką powierzchnię staromodnego lustra w białej, lekko zarysowanej ramie.

Wyglądasz jakbyś przeżyła bliskie spotkanie ze śmiercią.

Przyznałam sobie w duchu rację. Nie prezentowałam się najlepiej. Moje jasnobrązowe włosy, sięgające ramion były potargane, piwne oczy podkrążone, a twarz jeszcze bledsza niż zwykle. Poprawiłam zsuwające się z nosa okulary w ciemnych oprawkach i wypuściłam powietrze z ust. Zastanawiałam się, czy ten dzień będzie zły tak, jak zazwyczaj, czy też jeszcze gorszy.

Nie ma to jak pozytywna myśl z samego rana.

Nie lubiłam poniedziałków. No dobra, nie oszukujmy się, nie lubiłam żadnego dnia tygodnia, którego musiałam iść do szkoły. Gdybym musiała wymienić wszystkie rzeczy, których nie lubię, nie wyrobiłabym się przed końcem świata.

Wzięłam szybki prysznic, aby otrząsnąć się ze zmęczenia i w pośpiechu założyłam zwyczajne, niebieskie jeansy i ciemnożółtą bluzę z kapturem. Kiedy zakładałam na lewy nadgarstek mój ulubiony zegarek, zadzwonił telefon. Wybiegłam z łazienki, po drodze uderzając się w klamkę i zaliczając upadek przy stoliku nocnym. Nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła. Podniosłam się z ziemi, pocierając obolałe ramię i przeciągnęłam palcem po ekranie leżącego na drewnianym blacie telefonu, w ostatniej chwili odbierając połączenie. Włączyłam na głośnomówiący, kierując się w stronę kuchni. Byłam okropnie głodna.

- Może odbiorę cię ze szkoły, młoda? - Usłyszałam spokojny głos Sofii. Lubiłam ją, ale ze względu na to, że było między nami osiem lat różnicy, bardziej traktowałam ją jak dobrą ciotkę lub starszą kuzynkę niż jak przyjaciółkę.

- Jak będzie ci się chciało. - Wzruszyłam ramionami, choć wiedziałam, że ona tego nie widzi. Podeszłam do szafki i po otwarciu jej, wyjęłam opakowanie płatków i miskę.

- Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Tym bardziej, że nie masz teraz nikogo, kto mógłby ci pomóc.

- Dzięki za przypomnienie - burknęłam, czując, że moje samopoczucie właśnie sięga dna.

- Wiesz, że nie to miałam na myśli - zaczęła się tłumaczyć. - Po prostu...

- Daj już spokój - ucięłam szorstko. - Pół roku temu nie wiedziałaś nawet, jak mam na imię, mimo że jesteśmy sąsiadkami od kilkunastu lat. Nie chcę od ciebie litości.

- Wiesz, że nie robię tego z litości - zaprzeczyła szybko. - Po prostu cię lubię i uważam, że taka dziewczyna, jak ty powinna mieć szczęśliwe życie.

- Już za późno - warknęłam. - Tu nawet nie chodzi o chorobę matki. Mój ojciec wszystko zniszczył.

Sofia umilkła. Nie dziwiłam jej się. Rzadko poruszałam przy niej temat ojca. Był to dla mnie zamknięty rozdział, do którego nie chciałam powracać.

Usiadłam na krześle, stawiając przed sobą miskę płatków z mlekiem, a w prawą dłoń chwytając łyżkę. Zamarłam, wsłuchując się w przedłużającą się ciszę, która drażniła moje uszy. Przyzwyczaiłam się do ciszy, co nie oznaczało, że ją polubiłam. Wręcz przeciwnie.

The dark prince ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz