Stałam oszołomiona, rozglądając się wokół w poszukiwaniu kryjówki. Nie zdążyłabym uciec z przedpokoju.
Drzwi otworzyły się na oścież, wpuszczając do środka chłodne powietrze, które uderzyło we mnie z gwałtownością. Momentalnie zadrżałam, skupiając wzrok na klamce.
Cofnęłam się do korytarza, gdy usłyszałam dobiegające stamtąd pospieszne kroki. Słabe światło z salonu objęło większą przestrzeń.
Czyli jednak Ace był w domu. Na tę myśl natychmiast zalała mnie ulga.
W progu stanęła postać w czarnej bluzie z kapturem naciśniętym na głowę i również tego samego koloru dżinsach i adidasach. W pierwszej chwili przestraszyłam się, że jest on kolejnym wysłannikiem tajemniczego Harolda, ale gdy chłopak zdjął kaptur, nieznacznie się uspokoiłam. Nie wyglądał na groźnego. W jego oczach malowało się poczucie winy.
Rozległ się cichy dźwięk włącznika i wszystko zalane zostało światłem z lampy na suficie. Poczułam uścisk dłoni na ramieniu, a gdy uniosłam głowę do góry zauważyłam twarz Moyera, wpatrującego się niezidentyfikowanym spojrzeniem w przybysza.
Ten za to sprawiał wrażenie wyjątkowo zestresowanego i smutnego, a słaby uśmiech na jego twarzy skrywał ogromne wyrzuty sumienia. Miał on jasnobrązowe włosy i także brązowe oczy. Nie wchodził do środka, a wręcz wyglądał jakby chciał uciec.
— Wyjdź.
Z ust Ace'a wydostało się jedno słowo, ale cała zadrżałam na myśl, że nie słyszałam jeszcze u niego takiej wrogości. Szybkie spojrzenie na jego twarz pozwoliło mi utwierdzić się w przekonaniu, że był zły. Poprawka – on był wściekły.
— Ja... — odezwał się nieznajomy. Jego głos był niepewny, cichy i melodyjny. — Ja... Przepraszam.
— Powiedziałem „wyjdź" — warknął Moyer, jakby wyprowadzony z równowagi, a jego oczy pociemniały. Jego dłoń nadal spoczywała na moim ramieniu, ale wydawało się, że nagle zapomniał o moim istnieniu.
— Nie wiedziałem, że masz dziewczynę — zauważył chłopak spokojnie, uśmiechając się nerwowo, ale jego uśmiech od razu zbladł, po dostrzeżeniu malujących się na twarzy Ace'a raczej niezbyt pozytywnych emocji.
Nie wiem, czy bardziej zaskoczył mnie brak protestu z jego strony czy tak dobrze widoczne, bijące od niego negatywne emocje.
Ten dopiero teraz jakby zdał sobie sprawę z mojej obecności i po chwili zastanowienia, popchnął mnie delikatnie w kierunku schodów, wpatrując się wciąż palącym wzrokiem w gościa.
Tylko jedno pytanie wyróżniało się pośród innych, odbijając się echem w mojej głowie.
Kim on jest?
— Idź na górę — nakazał mi szorstko Ace.
— Co!? — zaprotestowałam, marszcząc brwi. Wyglądał, jakby chciał rzucić się na przybysza i skręcić mu kark, a ja nie miałam ochoty przyczyniać się do czyjegoś uszczerbku na zdrowiu. — Ale przecież ja...
— Idź na górę! — syknął zirytowany, po raz pierwszy spoglądając w moją stronę. Kiedy zauważył strach w moich oczach, jego głos złagodniał, ale nadal był nieustępliwy. — Poczekaj na mnie w pokoju — dodał, starając się opanować głos, ale niezbyt mu to wychodziło. Wciąż zaciskał i rozprostowywał prawą dłoń, ostatkami sił powstrzymując się przed wpadnięciem w gniew.
Nie posłuchałam się. Nie lubiłam stosować się do poleceń i rozkazów, tym bardziej jeśli wypadały one z ust pewnego niebieskookiego chłopaka.
CZYTASZ
The dark prince ✔
Novela JuvenilRosalie Williams - mimo własnej woli - jest zmuszona przeprowadzić się do swojej wyniosłej i surowej babki mieszkającej w Nashville. Jej życie zawsze było pasmem nieszczęść, ale kiedy umiera jej matka, dziewczynie zdaje się, że gorzej już być nie mo...