19. Jakbyśmy byli innymi ludźmi.

246 9 101
                                    

Poczułam okropny ból w klatce piersiowej, kiedy uderzyłam plecami o twardą ścianę. Najgorsze było to, że gdzieś z tyłu głowy tworzyła się myśl, że on nie chce mnie zabić, a jedynie się nade mną poznęcać.

— Nie masz pojęcia, jak długo czekałem, żeby zobaczyć cię wreszcie na oczy — zaśmiał się nieznajomy, zaciskając ponownie dłonie na mojej szyi i przyciskając do betonowej powierzchni.

Musiałam być cała blada z braku powietrza. Nie dotykałam stopami podłoża, bo trzymał mnie w górze. Szeroko otwarte oczy miałam skierowane na jego twarz, bo nie byłam w stanie ruszyć głową choćby o centymetr. Dłońmi szarpałam za jego ręce, ale nie miałam wystarczająco dużo siły, by go odepchnąć.

— Jesteś słaba — rzucił nagle z jawnym rozczarowaniem, widząc jak szybko opadam z sił. — Myślałem, że będziesz się bardziej rzucać. W końcu jesteś ukochaną córeczką tatusia, mam rac...

Kopnęłam go z impetem kolanem między nogi, przez co na moment stracił panowanie nad sytuacją i poluźnił uścisk. Wyrwałam mu się natychmiast, ale niestety nie zdołałam uciec daleko, bo pociągnął mnie brutalnie za nadgarstek, przez co upadłam na ziemię.

Jęknęłam z bólu i nie zdążyłam nawet pomyśleć, co mogłabym zrobić, żeby mu zwiać, bo podszedł do mnie z wściekłym wyrazem twarzy i się schylił. Chwycił za moje włosy i pociągnął do góry, przez co musiałam podnieść się do pionu.

Kiedy uderzył mnie w twarz po raz pierwszy, po moim policzku spłynęła jedna łza. Zacisnęłam z mocą szczękę.

Myśl racjonalnie.

Jednak ciężko mi było się skupić w takich okolicznościach.

— Widzę, że jednak coś po ojcu odziedziczyłaś — warknął niewątpliwie wściekły mężczyzna i ponownie popchnął mnie na ścianę.

Skuliłam się pod jego spojrzeniem, bo nie miałam żadnych szans na ucieczkę. Może nie byłam całkowicie odporna na ból, lecz zawsze jakoś udawało mi się go znieść. Ale nie przewidziałam, że oprócz bólu fizycznego, będzie próbował także zniszczyć moją psychikę. A to był mój słaby punkt.

— Jesteś nikim. Nikt cię nie potrzebuje — syknął z jadem, uderzając mnie dwukrotnie, raz w twarz, raz w brzuch, przez co zgięłam się w pół. — Nie widzisz tego, jak ranisz ludzi? Obserwowałem cię od dłuższego czasu. Ja i kilku moich kolegów. — Rzucił mnie na ziemię i butem przygniótł moją głowę, gdy próbowałam wstać.

Już nie hamowałam łez. Wszystko mnie bolało, w szczególności serce, które zdawało się wybijać ostatnie godziny.

Nieznajomy pochylił się i złapał mnie znowu za włosy tak, żebym patrzyła prosto w jego nienawistne, bezwzględne oczy.

— Jesteś egoistką, która nie przejmuje się innymi. Użalasz się nad sobą, bo myślisz, że masz najgorzej ze wszystkich ludzi na świecie, choć dobrze wiesz, że tak nie jest.

Zamilkł na chwilę, a jego słowa zaczęły wbijać szpilki w moje serce.

Nie słuchaj się go. On to robi specjalnie. Chce tobą manipulować.

Jestem egoistką. Ma rację. Nienawidzę litości, a sama się nad sobą lituję. Jestem kłamcą, Scott miał rację. Moje życie to kłamstwo.

Załzawionymi oczami wpatrzyłam się w podłoże przed sobą i wtedy poczułam ból w klatce piersiowej. Mężczyzna zaczął mnie kopać i się śmiać. Śmiał się, wyzywał mnie i porównywał do mojego ojca.

Nie rozumiałam wszystkich słów, głowa okropnie mnie bolała, nie mogłam myśleć, a tym bardziej się poruszyć. Słyszałam dziwny szum w uszach, nie straciłam przytomności, ale byłam bliska omdleniu.

The dark prince ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz