Taecyeon chciał wiedzieć jak to się stało, że wpół do pierwszej wylądował przy stoliku pokerowym, w stanie nietrzeźwości doradzając Minjunowi jakie karty rzucić i wdychając zapach dymu tytoniowego od przeciwników.
Naprawdę chciał wiedzieć jak to się stało, że nie zwariował.
Pewne wnioski dało się wyciągnąć niemal od razu; kiedy Minjun zaczął przynudzać albo narzekać na swoje przegrane, on musiał brać kolejne drinki żeby to jakoś przetrwać. W którymś momencie było mu już obojętne co zrobią i jeśli Kim zdecydował, że pora na prawdziwą grę, wcale go przed tym nie powstrzymywał.
- Cholera - zaklął w końcu. Ze złością rzucił karty na stół gdy przeciwnik odkrył swoje, wygrywając. - Taec, przegraliśmy twoje pieniądze.
- Moje pieniądze? - Do Taecyeona nie docierał sens tych słów. Wątki mu umykały, a trzeźwy umysł Minjuna działał tylko na nerwy.
W bardziej pochmurnym humorze odeszli od stolika. Godzina sugerowała powrót do domu, ale Minjun nie był aż tak zmęczony, a Taecyeon wcale tak pijany. Zdecydowali się zająć wolne miejsce przy pustym stoliku celem ustalenia dalszego planu.
- To gdzie idziemy? - zagadnął Taecyeon, pragnąc aby Minjun znów wziął inicjatywę. Ten krótko wzruszył ramionami w odpowiedzi, a na takie przerwy między grą był prosty sposób. - To skoczę po piwo. Też ci wziąć, Minjun?
- Jest późno - odparł, patrząc na zegarek. - Nie chcę kłopotów z policją. Weź mi tylko colę.
- Okej. - Taecyeon widocznie upatrzył sobie ten zwrot. Wstał i poklepał się po kieszeniach, ale nie wyczuł nic poza kluczami od samochodu. - Wziąłeś mi portfel?
- Ostatni raz ty go miałeś. - Minjun ściągnął brwi w ostrożności.
Obaj spojrzeli po sobie w konsternacji, a po chwili ich wzrok automatycznie powędrował w stronę poprzedniego stolika. Mężczyzna, z którym grali, wstał spokojnie widząc ich wzrok.
Minjun krzyknął w jego stronę. Strach przeszedł cieniem w oczach nieznajomego, a nietrzeźwy Taecyeon biegiem rzucił się w tamtą stronę. Minjun, niemal automatycznie, pobiegł go powstrzymać.
- Ten człowiek ukradł mi portfel!
W tłumie ciężko było ruszyć w pogoń, ale zwinny Taecyeon dopadł go w chwilę. Mało brakowało, a rozpocząłby bójkę, jednak w popłochu jego portfel upadł na wykładzinę, więc nie było potrzeby wzniecać niepotrzebnego zamieszania i ryzykować wyproszenia z arkady. Minjun stanowczo złapał towarzysza za koszulę.
- Co robisz? - fuknął Minjun, ciągnąc go do tyłu jak niegrzecznego chłopca. - Przestraszył się i ci go rzucił. Nie potrzebujemy kłopotów.
- Aish, ten gnojek - mruknął, zbierając swoją własność z podłogi. - Przecież Wooyoung mówił, że to dobra miejscówka.
- Wracamy - zarządził Minjun rzeczowo, ciągnąc Taecyeona za koszulę. Kiedy przestał stawiać opór, musiał grzecznie za nim podążyć, aby nie narazić się na rozciągnięcie drogiego materiału.
Kim Minjun wziął inicjatywę.
Chociaż Taecyeon dalej przeżywał nieprzyjemne zdarzenie, Minjunowi udało się wepchnąć go na siedzenie pasażera bez większego sprzeciwu. Po kilku westchnieniach wyjął kluczyki.
- Masz moje klucze od domu? - zagadnął Taecyeon, prostując nogi.
Minjun zganił go wzrokiem.
- Nie, nie mam - odparł gniewnie.
Taecyeon wyrzucił z siebie kolejną falę przekleństw, jednocześnie agresywnie macając się po kieszeniach. Rzucił portfel na kolana, ale nie miał nic poza nim.
- Jak mogłeś zgubić klucze do mieszkania?
- Musiały mi wypaść kiedy tamten gościu kradł mi portfel! - rzucił na swoje usprawiedliwienie.
- Nieważne. Każę Chansungowi wymienić ci zamki. Dzisiaj możesz spać u mnie.
Taecyeon poczuł jak zalewa go fala ciepła, choć równie dobrze mogło to być wywołane alkoholem. Po tym jak Minjun prawie wyrzucił go z mieszkania, to była bardzo miła odmiana.
- Ale masz mi nic nie ubrudzić, nie zniszczyć ani nie zepsuć, jasne? - mruknął. Taecyeon nie potrafił ocenić jaki rodzaj niezadowolenia wykazywał; prawdziwy czy udawany. Nie myśląc wcale nad tym, uśmiechał się szeroko bez większego powodu, aż tamten z bezsilności pokręcił głową.
System alarmowy i automatyczne światła znów powitały Minjuna, ale tym razem w towarzystwie Taecyeona. Obojętnie zdjął płaszcz i zawiesił kluczyki przy drzwiach, a Taecyeon obrzucił wnętrze wzrokiem zafascynowanego dziecka.
- Zaraz. - Rozejrzał się po salonie, kiedy Minjun szukał pościeli. - W tej części domu jeszcze nie byłem. Biuro masz z drugiej strony. Śpisz na górze?
- W papierach cywilnych nie było planu mojego mieszkania? - rzucił Minjun z udawanym zaskoczeniem. Słysząc ten sarkazm, Taecyeon aż złapał się za głowę.
- Chyba wróciłem ze złym facetem - mruknął, kiedy nakazał mu iść do pokoju gościnnego. Zmierzył wzrokiem wąskie łóżko i zaraz wyszedł z powrotem do salonu. - Minjun~ - jęknął. - Minjun! Jak mam spać na tym małym łóżku? Co jak spadnę w nocy?
Kiedy Minjun wrócił, przebrany w luźniejsze ubrania, rzucił Taecyeonowi szlafrok, a on złapał go w ostatniej chwili i wpatrzył się w męża.
- Trochę ciasno, nie uważasz? - zagadnął.
- Co mam ci na to poradzić? - odparł Minjun, krzyżując ramiona na piersi. - Dopiero kiedy spadniesz to zaczniemy się martwić.
Minjun odwrócił się już na pięcie, kiedy dotarło do niego kolejne jęczenie Taecyeona.
- Dasz mi wody? - zagadnął z nadzieją.
Minjun pożałował już, że nie odwiózł go do swojego domu i nie kazał spać w samochodzie albo w warsztacie.
Noc minęła spokojnie, a rano obudził Taecyeona gwar dochodzący z salonu.
Kiedy wszedł do otwartego pomieszczenia, Minjun z Chansungiem powitali go naglącymi spojrzeniami. Wybełkotał jakieś przywitanie, a następnie zaczął plątać się po kuchni w poszukiwaniu wody.
- Wymieniliśmy ci zamki - ogłosił Minjun, rzucając na stół trzy komplety kluczy. - Jeden masz nosić przy sobie, drugi schować, a trzeci - podniósł wspomniany i przypiął go do swojego zestawu - jest dla mnie.
- Ty masz mieć klucz do mnie, a ja do ciebie nie? - upewnił sięTaecyeon, powoli czując urażenie.
- Powiedzmy, że to zapłata za załatwienie tej sprawy.
Sfrustrowany Taecyeon czuł w pewnym stopniu, że nie powinien narzekać, bo Minjun miał trochę racji. Wczorajszej nocy odwiózł go do siebie do domu, przenocował i zaopiekował się nim, a wcześniej nawet o niego zadbał. W takim wypadku trudno byłoby wykazywać jakiekolwiek nieprzyjacielskie zachowania.
- Dzięki za wszystko - rzucił z głupim uśmiechem. - Za noc i za wieczór. W końcu poczułem się jakbym naprawdę był w związku małżeńskim - dodał, działając Minjunowi na nerwy. Zaśmiał się wychodząc, a odprawiło go jego gniewne westchnienie.
CZYTASZ
𝕴'𝖑𝖑 𝖇𝖊 𝖇𝖆𝖈𝖐 ✨ 2PM Taeckay
FanfictionKim Minjun - zdefiniowałby się jako zmęczony monotonią biznesmen, który mimo wszystko lubi solidny grunt, jaki trzyma pod nogami. Ok Taecyeon natomiast nie widzi w swojej codzienności nic, co chciałby zmienić; podoba mu się praca mechanika, siłownia...
