Pierwsze dni po powrocie do Korei znów poświęcili na przyzwyczajenie się do dawnego życia.
Taecyeon dał sobie chwilę aby następnie zająć się pracą. Minjun natomiast postanowił wykorzystać pozostały tydzień urlopu aby do firmy wrócić przygotowanym, dlatego po paru dniach zadzwonił do Chansunga by nadrobić wszystkie zaległości.
Wtedy Minjun nie miał wystarczająco czasu aby spotkać się z Taecyeonem, a mimo to wiedział, że ten popołudnia spędza w warsztacie, a wieczory u kolegów w klubie. Minjun miał trochę mniej regularny czas, ponieważ nawet posiłków nie jadł o stałych porach zupełnie tak, jakby podróż całkowicie wybiła go z rytmu.
Powtarzał sobie, że to przez tak długi urlop i czas, który mógł poświęcić tylko dla siebie. Na początku długo przyzwyczajał się do wolnego czasu, natomiast teraz dopadła go zwyczajna choroba pourlopowa, więc cieszył się, że wcześniej rozważył taki scenariusz i zapowiedział, że w firmie nie będzie go przez trzy tygodnie. Dopiero wtedy zrozumiał, że zdecydowanie zbyt rzadko brał sobie wolne.
Któregoś razu, kiedy rozpakował już walizkę do reszty i pustą schował ją w garderobie, miał wrażenie, że na dobre wrócił do Korei także myślami. Właśnie tego wieczoru zaskoczył go niespodziewany dzwonek do drzwi, a już kilka minut później wpuścił do środka zaaferowanego Taecyeona z papierowymi torbami na zakupy.
- Co tutaj robisz? - powitał go.
Taecyeon zostawił buty w korytarzu i rozłożył wszystko na blacie. Na ramieniu miał także torbę na laptopa.
- Tak sobie pomyślałem, że przyda ci się świeża kolacja - wyznał prosto. - Poza tym chcę sobie zgrać nasze zdjęcia.
Minjun nie protestował kiedy Taecyeon zaczął rządzić się w jego kuchni jak w swojej własnej. Sam w tym czasie przyniósł swój komputer aby przegrać mu zdjęcia, których nawet na dobre jeszcze nie przeglądał.
Taecyeon zachowywał się tak, jakby wszystko to było planowane i z kilkudniowym wyprzedzeniem ustalili, że przygotuje mu obiad, choć tak naprawdę był ostatnią osobą, której Minjun się spodziewał. Miał na niego oko z otwartego salonu kiedy usuwał rozmazane zdjęcia. Z przyjemnością na nowo oglądał to, co przeżyli przez dwa tygodnie; rozświetlona słońcem Barcelona, zabytkowe kamienice, on sam zawinięty w koc, Taecyeon z drinkiem na plaży, zdjęcia zespołu, oni obydwaj, pijani i zadowoleni wieczorem.
Przeglądając każde z tych zdjęć Minjun zupełnie zapomniał, że Taecyeon gotuje w jego kuchni. Poczuł nagły ucisk w klatce, tak jakby to wszystko nie powinno było się wydarzyć. Wielokrotnie powtarzał, że z Taecyeonem nic go nie łączy, jednak coś zupełnie odwrotnego pokazał na wakacjach. Sam fakt, że pojechał tam z nim, wszystko zorganizował, a później spał z nim w jednym łóżku i robił rzeczy, które miały na zawsze zostać w Hiszpanii, nie świadczył dobrze o jego zdaniu. Nie mógł już powiedzieć, że Taecyeon jest dla niego tylko partnerem biznesowym, bo okłamałby samego siebie.
Zerknął ukradkiem na Taecyeona, który był zbyt pochłonięty przygotowaniem kolacji. Przyglądał się jego rozluźnionemu wyrazowi, oceniał lekkość z jaką przyrządzał posiłek. Zadał sobie w myślach pytanie: czy pozwoliłby w tej chwili Taecyeonowi odejść? I dlaczego nie?
Po dłuższej chwili zreflektował się, choć całe szczęście Taecyeon nie dostrzegł jak obserwował go przez ten czas. Wybrane zdjęcia wrzucił do jednego albumu i podszedł w końcu do wyspy aby zaczekać aż Taecyeon skończy gotować. Zapach smażonej ryby wypełnił cały parter. Taecyeon posłał mu ciepły uśmiech kiedy zajął miejsce na przeciwko. Bez uczucia niepokoju nakrył do stołu, teraz błądząc między meblami razem z nim.
- Daj, obiorę ci rybę z ości - zaproponował Taecyeon, kładąc na stole mały talerzyk.
Minjun czuł się trochę inaczej niż w czasie ich wspólnych posiłków w Hiszpanii, ale nie potrafił tego opisać. Może chodziło o to, że zeszli z neutralnego gruntu i teraz byli w jego domu, co równało się z innymi zasadami.
W połowie posiłku odebrał telefon od Chansunga, który poprosił aby poświęcił mu nie więcej niż kwadrans na przekazanie korespondencji. Przeprosił Taecyeona kiedy dostrzegł światła na podjeździe i przeszedł do biura.
Chansunga słuchał nieco nieuważnie. Zależało mu tylko na tym, żeby odebrać listy i wrócić na kolację, gdzie atmosfera wciąż była dla niego czymś nieznanym.
- Mogę o coś zapytać, panie Kim? - zagadnął w końcu.
Minjun przeniósł na niego zaskoczone spojrzenie.
- Jak długo dla pana pracuję?
Minjun ściągnął brwi i zastanowił się. Po studiach rok pracował dla ojca, a później poszedł do wojska. Następnie po służbie został przedstawiony rodzinie Kwon i zanim zostali zaręczeni, pracował już na swoim stanowisku jakiś czas.
- Niecałe cztery lata - odparł. - Dlaczego pan pyta, sekretarzu Hwang?
- Przez ten czas nigdy nie widziałem pana bardziej zadowolonego niż teraz.
Minjun aż zaśmiał się serdecznie na tą uwagę. Nie spodziewał się takich słów, zwłaszcza od osoby postronnej, chociaż to właśnie Chansung powinien był to najlepiej zauważyć.
- To na pewno przez urlop - zbył go, chociaż wiedział, że może mieć rację, nawet jeśli jej nie chce przyznać. - Też powinieneś jechać, sekretarzu. Słyszałem, że Australia jest bardzo ładna zimą. Może zrobisz sobie wtedy wakacje? Dam sobie radę bez ciebie przez trzy tygodnie - wyjaśnił pogodnie.
Teraz to sekretarz Hwang był naprawdę zaskoczony. Po chwili odchrząknął żeby wrócić do rzeczywistości, choć wciąż nie wierzył w słowa swojego szefa.
- Jeszcze jedno. Rozmawiał pan z Fei Fei? - zapytał.
Minjun również otrząsnął się po tych słowach.
- Tak, wczoraj - sprecyzował. - Dlaczego pytasz?
- Dzwoniła do mnie kiedy wracał pan do domu. Nie mogła się dodzwonić, a bardzo chciała z panem rozmawiać.
Minjun szybko skinął głową a następnie podziękowała Chansungowi. Wrócił do samochodu, a wtedy Minjun leniwie poczłapał do kuchni. W tym czasie zastanowił się ponownie nad tym, co mu powiedziała, choć ich rozmowa trwała krótko, a Fei nie wyglądała wtedy na tak poruszoną aby aż zadzwonić do jego sekretarza. Ustalili po prostu, że spotkają się po dwóch tygodniach, kiedy Minjun wróci do pracy i Fei będzie już w Korei.
Stopniowy powrót do pracy i zbliżenie do Taecyeona dobrze działały na Minjuna, dopóki sytuacja nie zmusiła go do zmienienia planów.
Wychodził akurat ze spotkania razem z Taecyeonem kiedy dostał telefon od gosposi, która przychodziła do niego raz na tydzień. Był absolutnie niezadowolony gdy usłyszał o awarii, a Taecyeon tylko ściągnął brwi oglądając jak z każdym słowem ten coraz bardziej się wścieka.
- Gdzie dzwonisz? - zagadnął gdy Minjun się rozłączył.
- Do hydraulika - odparł niemal zrozpaczony. - Instalacja wodna siadła kiedy mnie nie było, cały parter zalany. Nie mam pojęcia ile zajmie naprawa. Boże.
Najpierw Minjun wykonał jeden telefon, a po chwili zastanowił się nad kolejnym. Taecyeon zdecydował sie nieśmiało podsunąć mu propozycję.
- Nie masz jak wrócić do domu, prawda?
Minjun ciężko pokręcił głową.
- Więc zostań u mnie - zaproponował. - Przecież nie będziesz wynajmował hotelu, zwłaszcza, że nie wiesz jak długo to potrwa. Mam wolny pokój u siebie.
Minjun chciał zaprotestować, ale Taecyeon w lepszym humorze odpalił silnik i włączył głośno radio aby nie musieć słuchać jego narzekania. Tym razem radości nie sprawił mu wypadek i nieszczęście Minjuna, ale fakt, że oznacza to tylko więcej spędzonego razem czasu. W tej chwili zrozumiał właśnie, że nie tylko dla Minjuna coś się zmieniło.
- Pojedź najpierw do mnie - poprosił. - Muszę sobie coś wziąć. Wejdę do sypialni przez biuro.
- A widzisz - zaczął Taecyeon - gdybyś sobie zostawił torbę z rzeczami tak jak ja, nie musiałbyś tego teraz robić.
CZYTASZ
𝕴'𝖑𝖑 𝖇𝖊 𝖇𝖆𝖈𝖐 ✨ 2PM Taeckay
FanfictionKim Minjun - zdefiniowałby się jako zmęczony monotonią biznesmen, który mimo wszystko lubi solidny grunt, jaki trzyma pod nogami. Ok Taecyeon natomiast nie widzi w swojej codzienności nic, co chciałby zmienić; podoba mu się praca mechanika, siłownia...