Minjun odłożył swoją torbę i zrezygnowany usiadł na łóżku w pokoju gościnnym Taecyeona. Dziwnie czuł się nadużywając jego gościnności i wiedział, że mimo wszystko będzie się musiał mu jakoś odwdzięczyć. Chociaż wszedł do swojego domu przez biuro, przemoczył go deszcz kiedy przebiegł z parkingu do środka i tylko uświadomił sobie jak pechowy ma dzień. Niebo nad budynkami Seulu rozjaśniały coraz jaśniejsze rozbłyski.
Wyszedł po chwili z sypialni żeby zapoznać się z domem w czasie, kiedy Taecyeon wykonywał swoją zwyczajną wieczorną rutynę. W końcu Minjun usiadł w salonie i niczym kot na meblościance obserwował jego poczynania dopóki Taecyeona to nie zirytowało.
- Chcesz pomóc, Minjun? - spytał silnie akcentując słowa, aż wyprowadziło to Minjuna z transu.
- Po prostu ci się przyglądałem - wyjaśnił niewyraźnie. Taecyeon podał mu kubek herbaty, a swój postanowił na stoliku przy fotelu.
- Co normalnie robisz o tej porze? - zagadnął, nie ukrywając, że wolałby aby Minjun czymś zajął się zamiast obserwować jego ruchy.
Nie zwracając uwagi na otoczenie, Minjun wziął kilka łyków zanim objął kubek obiema dłońmi żeby przejąć ciepło. Musiał się zastanowić, ponieważ wbrew pozorom nie było to proste pytanie. Niebo ponownie przeszył rozbłysk.
- Z reguły przeglądam to co zrobiłem i przygotowuję czego będę potrzebował na następny dzień - wyjaśnił. - A jeśli mam spokojniejszy dzień to czytam albo coś oglądam.
Taecyeon pokręcił głową z niedowierzaniem. Gdyby on był przykuty do tak nudnej rutyny, żaden dzień nie sprawiałby mu radości. Dodał, że jeśli będzie czegokolwiek potrzebował znajdzie go w biurze gdzie zamierza grać. Kiedy tylko Taecyeon miał chwilę dla siebie i nie spędzał tego czasu na mieście ani na treningu, lubił wejść na jakiś serwer i pokłócić się z ludźmi w internecie; przynajmniej nie musiał tego robić w rzeczywistości, tak jak Minjun.
Tymczasem Kim spróbował przyzwyczaić się do chwilowej rzeczywistości. Pracę zostawił w biurze, ale nadal nie potrafił się odnaleźć. Skoro Taecyeon kazał mu się zadomowić, wziął czyste ubrania żeby wszystko przemyśleć pod prysznicem.
Zastanawiał się chwilę jaki był motyw Taecyeona, poza tym oczywiście, że byli w pewien sposób związani ze sobą. Zaoferował mu pomoc tak szybko, że musiał mieć coś bardzo konkretnego na myśli. Gdyby coś podobnego przydarzyło się Taecyeonowi, on nie wpadłby na to żeby w pierwszej chwili zaproponować mu nocleg, a on nie zdążył dobrze się zastanowić kiedy już otrzymał taką ofertę.
Mogło to mieć swoje plusy. Przynajmniej rano będą mogli razem wstać do pracy, zjeść wspólnie obiad i wrócić do domu, a przy tym spędzić razem więcej czasu niż zazwyczaj. Minjun jeszcze nie wiedział jaki to będzie miało na niego wpływ, ale powoli przekonywał się do tego pomysłu i obecności Taecyeona również.
Duszność i półmrok w łazience uśpiły jego zmysły. Przyzwyczaił się do tego przyjemnego klimatu dopóki światło nagle nie zgasło, a zaraz po tym usłyszał stłumione przekleństwa dochodzące z piwnicy. Po ciemku musiał się ubrać, a kiedy wpadł na Taecyeona w kuchni dotarło do niego, że prądu nie ma co najmniej cała dzielnica.
- Cholerna burza - mruknął Taecyeon.
Minjun posłał mu w mroku krzywe spojrzenie. Nie musiał przypominać mu jak bardzo pechowy jest ten dzień.
W końcu wzruszył obojętnie ramionami, uznając, że najlepszym pomysłem będzie położyć się wcześniej skoro i tak nie mają nic do zrobienia. Taecyeon zaświecił lampki na baterie żeby widzieć korytarz.
- Jak możesz spać w czasie burzy? - zapytał zaskoczony Taecyeon. Minjun nie myślał nawet, że jest w tym coś wyjątkowego, dopóki Taecyeon nie namówił go aby został z nim jeszcze chwilę w jego sypialni, przynajmniej dopóki sytuacja na zewnątrz się nie uspokoi. Wydawało się, że burza zamiast przechodzić, nabiera na sile.
- Boisz się? - zagadnął wprost Minjun aby mu dogryźć, tak jak nauczył się tego od Taecyeona.
- Jasne, że się boję, bo ty masz zalany dom, więc jeśli mój się spali, pójdziemy spać do samochodu - wyjaśnił cierpko.
Minjun szedł za Taecyeonem krok w krok dopóki ten nie zajął miejsca na fotelu w swojej sypialni. Siedział tam chwilę kiedy Minjun zmęczony rzucił się na łóżko, ale gdy pierwszy błysk przeszył niebo, zajął miejsce obok niego. Minjun zaśmiał się cicho.
Taecyeon po chwili przestał wyglądać na kogoś, kto jest zaniepokojony ewentualnym pożarem. Za każdym razem kiedy grzmot rozchodził się wibracjami po kościach, a piorun rozjaśniał niebo, drżał jakby zaraz miał rzucić się do ucieczki. Minjun szybko to dostrzegł i zupełnie porzucił żartobliwy ton.
- Wszystko w porządku? - zagadnął lekko, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Gdybyś przeżył to co ja, też byś się bał burzy - westchnął.
W końcu obojętnie położył głowę na poduszkach, a Minjun oparł się na boku aby cały czas mieć z nim kontakt. Jego zaniepokojoną twarz widział tylko w czasie rozbłysków. Położył się tak aby zasłonić Taecyeonowi to, co działo się za oknem.
- Kiedy byłem dzieciakiem, pojechaliśmy z rodzicami i siostrą do znajomych na wieś - zaczął jakby relacjonował każde z innych, zwykłych wspomnień. - To było wtedy kiedy Koreę nawiedziła jedna z największych widzianych nawałnic. Piorun trafił w stodołę obok, złapał się dach i zaczął się pożar, który prawie dosięgł domu, w którym spaliśmy. Szybko wróciliśmy, bo znajomi musieli odbudować straty. Mało brakowało, a mogliśmy zginąć tamtej nocy.
Minjun pokiwał ze zrozumieniem głową, bo teraz rozumiał strach Taecyeona. Nawet jeśli nie padnie na ich dom, wiedział co musi przeżywać każdy uczestniczący w takim pożarze. Położył się w końcu bliżej niego, dając mu przynajmniej taki komfort, na jaki tylko było go stać.
- Też kiedyś byłem świadkiem traumatycznego zdarzenia - zaczął aby odwrócić jego myśli. - Może nie aż tak jak ty, ale trochę to na mnie wpłynęło. Byłem jeszcze w podstawówce, a Jihoon-hyung w gimnazjum. Moja mama wzięła nas na lekcje jazdy konnej. Mój koń się spłoszył i zrzucił mnie z grzbietu tak, że połamałem rękę, a Jihoon widząc to od razu zeskoczył żeby do mnie przybiec i mało też nie oberwał. Całe szczęście jemu nic się nie stało.
Taecyeon zaczął wpatrywać się w sufit jakby wyobrażał sobie to, co opowiadał Minjun. Z każdym grzmotem trząsł się coraz słabiej.
- Jihoon jest dla ciebie naprawdę jak brat, prawda? - zagadnął.
- Można tak powiedzieć - odparł niepewnie Minjun, choć mógł się podpisać pod tymi słowami bez zawahania. - Nasze matki są siostrami w podobnym wieku, dlatego były ze swojego rodzeństwa najbliżej. Do tej pory są zżyte, a ja i Jihoon wychowaliśmy się razem, więc nic dziwnego, że tak się mną opiekuje. Pomagał mi w życiu wiele razy.
- Nigdy nie wiedziałem jak to jest mieć starszego brata albo kogoś, kto by się mną opiekował - rzucił w zamyśleniu. - Może poza siostrą, ale to trwało dość krótko, bo zanim poszedłem do podstawówki ona wzięła ślub i się wyprowadziła. Wiadomo, to rodzina, ale coś innego od ciebie i Jihoona.
Minjun znów pokiwał głową aby przetrawić jego słowa. Rozmawiali luźno, bez żadnego zdenerwowania, po prostu słuchając drugiego ze zrozumieniem. Kim miał wrażenie, że zaraz zaśnie pomimo wiatru i nawałnicy na zewnątrz i czuł już jak gubi świadomość, kiedy Taecyeon w odpowiedzi na ostrzejszy dźwięk z zewnątrz zacisnął dłoń na jego przegubie. Przeniósł na Minjuna spojrzenie zza przymkniętych powiek i od razu puścił uścisk.
- Przepraszam - mruknął zmieszany. Minjun pokiwał głową i położył się znów na boku.
Zaproponował, że zostanie z nim do rana, skoro wstają razem do pracy. Obserwował jak oddech Taecyeona się stabilizuje, bo od tej chwili całkiem odechciało mu się spać. Dopiero kiedy Taecyeon zasnął, poczuł jak sam robi się senny, z czego w nocy wyrwał go powrót prądu. Dostrzegł, że Taecyeon zasnął na dobre, dlatego sam wstał żeby wyłączyć światła w całym domu. Kiedy już wrócił na piętro, nie poszedł spać do pokoju gościnnego, ale z powrotem do sypialni Taecyeona.
CZYTASZ
𝕴'𝖑𝖑 𝖇𝖊 𝖇𝖆𝖈𝖐 ✨ 2PM Taeckay
FanfictionKim Minjun - zdefiniowałby się jako zmęczony monotonią biznesmen, który mimo wszystko lubi solidny grunt, jaki trzyma pod nogami. Ok Taecyeon natomiast nie widzi w swojej codzienności nic, co chciałby zmienić; podoba mu się praca mechanika, siłownia...
