Epilog: I Do

67 5 7
                                    

Minęła dłuższa chwila odkąd Taecyeon i Minjun się ze sobą skontaktowali. Po pierwszej rozprawie z państwem Kwon Minjun wrócił do pracy, pozwalając jej się całkowicie pochłonąć. Chociaż Chansung pytał co dalej, Minjun oddalał kwestię unieważnienia małżeństwa.

Po którymś ze spotkań rozluźnił krawat i odsunął szybę aby odetchnąć chłodnym powietrzem. Budynki migały mu za oknem jak szybko zmieniane zdjęcia, a on pozwolił sobie zgubić się w tym mieście myślami. Chwilowo odsuwał od siebie wszystkie zmartwienia, aby w najgorszym wypadku skonfrontować się z nimi później.

Dostrzegając kątem oka, że zbliżają się do mieszkania, pomacał się po kieszeniach w poszukiwaniu kluczy i wziął marynarkę z siedzenia obok. Nigdzie nie mógł znaleźć tego, czego szukał.

- Masz moje klucze? - zwrócił się do sekretarza, mając nadzieję, że on gdzieś je znalazł.

- Nie dawał mi ich pan - odparł zdziwiony. Chansung sięgnął do kieszeni po własny zestaw i w końcu uspokoił Minjuna. - Proszę się nie martwić. Wejdziemy przez biuro, a jutro ich pan poszuka.

Minjun musiał skinąć głową, bo nie widział innego wyjścia. Zrobił tak jak Chansung polecił, a później korzystając z wczesnej pory od razu przebrał się w coś luźnego i zszedł do kuchni.

Tam czekało go kolejne zaskoczenie. Swój pęk kluczy odnalazł na blacie w otoczeniu zdjęć, których nie miał czasu wywołać. Podniósł kilka z nich, przyglądając się dokładnie sytuacji, którą dobrze wspominał.

Minjun zatrzymał się po chwili i obejrzał dokładnie każde zdjęcie. Kolory i szczegóły były tak ostre, że jego własne wspomnienia zalały go falą, aż czuł na skórze ciepło słońca Barcelony, a na języku jej słodkie drinki. Chociaż pamiętał każdy z momentów, nie wiedział, że niektóre z nich Taecyeon uchwycił w obiektywie. Nawet nie pomyślał, że robił zdjęcia w metrze i na każdym z ich przypadkowych przystanków. Natomiast nocne ujęcia były jednymi ze wspomnień, których miał prawo nie pamiętać w całości.

Zaśmiał się do siebie kiedy podnosił każde z nich, a następnie machinalnie odkładał je na równy stosik. Wziął następnie głęboki oddech, a kiedy skończył, wlepił spojrzenie w jakiś punkt przed sobą. Myślami wrócił na ziemię, jednak te momentalnie powędrowały w jedną stronę. Taecyeon.

Cały ten wyjazd nie byłby taki sam gdyby nie on. To tam pomyślał pierwszy raz, że Taecyeon naprawdę jest w porządku, a jego towarzystwo sprawia mu przyjemność. W końcu odpoczął od pracy, ponadto zmienił nieco swój sposób myślenia.

Minjun wykonał szybki telefon, w trakcie którego nawet nie zastanawiał się co chce przekazać. Mogło minąć kilka tygodni, a on nie zamienić ani jednego słowa z Taecyeonem - a on i tak wiedział, że odebrałby tak samo szybko jak zrobił to Ok.

- Wpadniesz do mnie? - poprosił. Chwila ciszy sprawiła, że sam się zawahał. Taecyeon stracił zasięg albo chęci do rozmowy, jednak tego Minjun nie potrafił ocenić.

Minęło kilka dłużących się w nieskończoność sekund zanim Taecyeon nie zgodził się. Minjun odetchnął z ulgą, samemu nie wiedząc dlaczego. W oczekiwaniu tylko zaparzył sobie herbatę, czując ogarniający go spokój. Wiedział, że wszystko jest w porządku i nic nie mogło tego przekonania zmienić. Taecyeon wszedł bez pukania, tylko ściągnął buty na korytarzu.

Kiedy zjawił się w salonie, Minjun pierwszy na niego spojrzał zanim Taecyeon podniósł wzrok. Zmierzył go dokładnie, zwłaszcza, że Taecyeon nie miał na sobie żadnego codziennego stroju, tylko garnitur. Zaczesane do tyłu włosy dodawały mu formalności, aż Minjun w zwyczajnych ubraniach poczuł się niepewnie.

- Wracasz z jakiejś konferencji? - powitał go pytaniem.

Taecyeon skinął krótko głową i rozejrzał się po pomieszczeniu nie podnosząc głowy jakby pomyślał, że przez ten czas cokolwiek się tutaj zmieni. Podszedł bliżej, tym samym zmuszając Minjuna do wstania. Chwilę stali bez słowa na przeciwko siebie, Taecyeon ze swoją pewną siebie manierą, która zwykle zastępowała zagubienie. Minjun czuł się spięty pomimo luźnych ubrań.

Żaden z nich nie zamierzał udawać, że pomimo szybko zorganizowanego spotkania nic się między nimi nie stało. Minjun wyprostował Taecyeonowi kołnierzyk tylko po to aby przedłużyć ten moment i nie zaczynać rozmowy. Taecyeon, który bardzo jej chciał, wbił spojrzenie w czubek jego głowy i cierpliwie czekał.

- Nie pasujesz do tego świata - uznał Minjun. Zaraz po tym przeniósł dłonie do tyłu aby pomóc ściągnąć Taecyeonowi marynarkę, a on poddał się naciskowi jego gestów. Ten ruch zbliżył ich jeszcze bardziej, tak, że teraz Minjun nie mógł uciec wzrokiem.

- Myślisz, że ty pasujesz? - odparował Taecyeon. - Lepiej ci w za dużych ubraniach, z dala od dokumentów i stresu. O wiele lepiej wyglądasz kiedy czujesz się dobrze.

Minjun pierwszy raz podniósł wzrok ze spokojnym uśmiechem, za którym nic nie próbował ukryć. Bez patrzenia odłożył jego marynarkę na krzesło i ponownie złapał Taecyeona za kołnierzyk aby z czasem wzmacniać uścisk bez słowa. Taecyeon czuł zakłopotanie, ponieważ nie wiedział, czy Minjun chciałby go w tej chwili pobić czy pocałować. Sam Kim musiał być rozdarty przez możliwości. Cokolwiek by nie zdecydował, Taecyeon stał spokojnie, z pełnym zaufaniem.

- Wymyśliłeś co dalej? - zagadnął Taecyeon. Ta bliskość nie przeszkadzała mu w zadaniu prostego pytania, tak istotnego w tym momencie.

- Rozmawiałem z kuzynem, pojadę do niego na tydzień kiedy sprawa z państwem Kwon się uspokoi - wyjaśnił spokojnie. - A ty masz jakieś plany?

Minjun przeciągał sylaby w tym pytaniu, jakby zbierał pewność siebie albo nie uważał aby to był dobry moment na zwyczajną rozmowę. Obaj udawali, że mogą sobie na to pozwolić, jakby zawierając umowę bez słów. Lepiej było przejść do konkretów od razu, bez wcześniejszych komplikacji.

- Będziemy się rozstawać?

Taecyeon jednym pytaniem przerwał ich porozumienie, a gdy wyczuł, że Minjun zwalnia uścisk, instynktownie złapał go w talii, dopiero w tej chwili rozumiejąc, jak blisko stali.

- Jak długo będziemy jeszcze udawać, że tego chcemy?

Taecyeon posłał mu uśmiech porozumienia i Minjun także parsknął na to. Przez chwilę miał wrażenie, że nic się nie zmieniło; Taecyeon bezkarnie mógł z nim flirtować by później romantyzować alkohol we wspólnej sypialni. A Minjun, jakby pierwszy raz od dawna myślał sercem, a nie wymaganiami systemów, pozwalał mu na to i z premedytacją nie odpowiadał. Aby nie okazać wprost, że mu się to podoba i żeby przypadkiem Taecyeon nie przestał.

Kiedy Ok spoważniał, uśmiech Minjuna na sekundę zbladł. Po chwili Taecyeon pochylił się aby mógł słowa skierować prosto do Minjuna, szepcząc mu przy uchu aż ten wsłuchał się w jego oddech. Bliżej już nie mógł się znaleźć.

- Tęskniłem za tobą, Kim Minjun - wyznał. - Jeśli się nie boisz, możemy spróbować. Ja nie pozwolę ci odejść. Nie pozwolę aby to się źle skończyło.

Minjun w jednym pytaniu poprosił o pozwolenie, choć wcale go nie potrzebował. Natrafił na kogoś, kto opiekował się nim nawet wbrew jego woli, więc nie bał się już niczego. Taecyeon, uznając charakter Minjuna za wyzwanie, sprostał mu, a nagroda przerosła wszelkie jego przewidywania. Nie mogąc natrafić na idealną kobietę, przypadkiem znalazł mężczyznę, który pokazał mu jak akceptować rzeczywistość.

𝕴'𝖑𝖑 𝖇𝖊 𝖇𝖆𝖈𝖐 ✨ 2PM TaeckayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz