Po pracy Minjun potrzebował chwili aby ułożyć sobie to wszystko w głowie, ale zrozumiał wtedy, że odsuwał od siebie ten trudny temat zbyt długo.
Musiał stanąć przed tym faktem, ponieważ cały czas coś mu umykało, a stanowiło wyjaśnienie dla wielu sytuacji z jego otoczenia.
Wziął głęboki oddech i sięgnął po telefon. Usiadł w fotelu, nie mogąc jednak wcale się zrelaksować. Wybrał znajomy numer, bardzo długo wahając się. W końcu musiał nacisnąć słuchawkę przez przypadek, ponieważ głos znajomego wyrwał go z zamyślenia.
- Nichkhun? - zaczął z nadzieją Minjun. - Jesteś może w Korei?
Przyjaciel Taecyeona wydawał się zaskoczony, ale szybko zdobył się na odpowiedź.
- Tak, jestem akurat w Incheonie - odparł krótko.
- Mógłbyś wyświadczyć mi przysługę?
- Jasne. O co chodzi?
Minjun poruszył się nerwowo, powoli nie wiedząc jak dalej poprowadzić tą rozmowę.
- To nie jest temat na telefon... Możesz jutro przyjechać do Seulu?
- W porządku. - Nichkhun był całkiem spokojny, a pomoc dla kogoś bliskiego dla jego przyjaciela nie sprawiała mu problemu. - Przyjadę do ciebie i pogadamy.
- Lepiej nie u mnie - wtrącił szybko Minjun gdy dotarła do niego ta propozycja. - Wybiorę jakieś miejsce. Nie chcę się natknąć na Taecyeona.
Po drugiej stronie rozległ się krótki szmer.
- Chodzi o niego? - upewnił się.
Minjun miał wielką nadzieję, że Nichkhun domyśla się o czym chciałby porozmawiać.
- W dużej mierze.
- W porządku, Minjun. Wyślij mi adres i będę jutro w stolicy. Trzymaj się.
Minjun wypuścił wstrzymywane powietrze kiedy Nichkhun się rozłączył. Denerwował się, ale to, co chodziło mu po głowie, było zbyt silne aby mógł to ignorować. Między nim i Taecyeonem coś się zmieniło; zaczynali to widzieć nawet wszyscy dookoła. Dłużej nie potrafił się okłamywać sam przed sobą, że nic nie czuje do Taecyeona i jest mu obojętny. Postanowił, że zanim wyzna to sam przed sobą, porozmawia z Nichkhunem.
Przez cały następny dzień udało mu się całe szczęście omijać Taecyeona. Nie chciałby przypadkiem na niego wpaść kiedy zamierzał spotkać się za jego plecami z jego przyjacielem aby omówić kwestię bardzo blisko z nim związaną. Wziął ze sobą tylko portfel, nawet zostawiając telefon, ponieważ nie chciał żeby ktokolwiek mu przeszkodził. Nichkhun czekał już w wybranej restauracji, gdzie nie było szans spotkać Taecyeona. Z ciężkim i mocno walącym sercem Minjun wsiadł do samochodu, kierując się na miejsce jak na własną egzekucję.
Szybko odnalazł Nichkhuna przy stoliku na balkonie w restauracji. Na jednym z wieżowców, gdzie Minjun często przychodził na obiad z Chansungiem między spotkaniami. Tym razem zamówił tylko szklankę wody, bo wiedział, że nic innego nie przejdzie mu przez ściśnięte gardło.
- Strasznie się denerwujesz - powitał go zmartwiony Nichkhun.
Minjun nie potrafił tego ukryć, chociaż sam nie wiedział dlaczego coś przyziemnego aż tak go stresuje. Nawet praca nie doprowadzała go do tego stanu, co Ok Taecyeon.
Tylko że w pracy zawsze miał wszystko pod kontrolą, a swoje uczucia - i co gorsza uczucia kogoś innego - były poza nią.
- Nie zrozum mnie źle, Nichkhun - zaczął niepewnie. - Między mną i Taecyeonem coś się zmieniło, a ja zdałem sobie z tego sprawę dopiero niedawno.
Minjun wrócił myślami do spotkania z Fei, kiedy nie potrafił odwrócić uwagi od Taecyeona i to wcale nie dlatego, że był w jego domu, a gospodarz mógł wrócić w każdej chwili.
- Ostatnio, kiedy spotkałem się z Fei, nie mogłem przestać o nim myśleć - wyrzucił w końcu. - Nie mam pojęcia dlaczego. To takie irracjonalne. Po prostu czułem się jakbym robił coś źle i jakbym powinien był z nim porozmawiać. I to jeszcze zanim zrobił mi o to awanturę.
Nichkhun wyprostował się na krześle, starając się połączyć wszystkie wątki.
- Od dawna czujesz się tak w stosunku do Taecyeona?
- Myślę, że nie - odparł z zamyśleniem. - Jakiś czas, może parę tygodni. Ale zauważyłem to dopiero kiedy byłem z Fei. Boję się, że... Taecyeon może mi się podobać.
Nichkhun spojrzał na niego ukradkiem jakby obawiał się, że Minjun nie chce odwzajemnić spojrzenia, ale on wpatrywał się w niego z oczekiwaniem na jakąś odpowiedź. Po tym co usłyszał wcale nie wyglądał na zszokowanego.
- A co a tym złego, że się tego boisz?
- Przecież Taecyeon w życiu tego nie odwzajemni - odrzekł Minjun, a w jego głosie nie dało się nie usłyszeć cienia pretensji. - Poza tym, sam nie wiem co czuję. Nie mam powodów żeby nagle zmienić mój sposób postrzegania go, prawda?
- Czy ja wiem? - Nichkhun podrapał się niefrasobliwie po karku, a kiedy spojrzał z powrotem na Minjuna, pochylił się delikatnie nad stołem. Teraz nabrał poważnego wyrazu, jakby wszystko już przemyślał. - Taecyeon naprawdę jest dobrą osobą. Widzę z boku jak o ciebie dba. Nie ma w tym nic dziwnego, że może ci się podobać. Nie powinieneś czuć się przez to winny. Pozwól sobie na to, a później porozmawiaj z Taecyeonem. Nie możesz bać się tego sam przed sobą.
Minjun musiał dwa razy zastanowić się aby zrozumieć zmianę, którą wprowadził Nichkhun. Nie chciał wierzyć, że nawet ktoś tak mu odległy dostrzegł, że jest przerażony możliwością zbliżenia się do Taecyeona. On sam, żyjąc z tym lękiem na co dzień, nawet nie zdawał sobie sprawy z jego istnienia, tak jakby w głowie miał pasożyta.
- Taecyeon jest moim przyjacielem i kocham go jak brata - ciągnął Nichkhun, samemu również dzieląc się z nim swoimi przemyśleniami. - I tak bardzo jak mi na nim zależy, chciałbym żeby był szczęśliwy. To samo z tobą, Minjun. Unikając siebie nigdy nie dojdziecie do żadnego porozumienia. Powinieneś z nim porozmawiać, nie ma sensu trzymać tego w sobie.
Minjun powoli pokiwał głową, nawet jeśli nie był całkiem do tego przekonany. Nichkhun widocznie dostrzegł to zawahanie, bo zaraz pochylił się jeszcze bardziej żeby Kim musiał spojrzeć mu w oczy. Widział w nich, że Nichkhun mówi z całkowitym przekonaniem.
- Czuję się zobowiązany do tego, żeby pomóc ci zdobyć serce mojego kolegi idioty - przyznał ze śmiechem. - Tak będzie lepiej, dla was obu.
Minjun słuchał tego jakby z oddali. Kiedy przetrawił już szok i odwagę, na jaką się zbył, zaczynał powoli czuć ulgę - choć tą będzie mógł się cieszyć dopiero po rozmowie z Taecyeonem. Miał wrażenie, że nabiera ochoty na rozmowę z Taecyeonem, a Nichkhun, który znał go lepiej, naprawdę wydawał się chętny do pomocy.
- Myślisz, że cokolwiek z tego wyjdzie? - spytał szczerze. - Przecież Taecyeon nie leci na facetów.
- Tego pewnie nawet on nie wie - uznał Nichkhun. - Nie sądzę aby kiedykolwiek się nad tym w ogóle zastanowił. Ty przecież też jakoś musiałeś odkryć, że płeć nie gra dla ciebie znaczenia.
Minjun musiał przyznać mu rację, choć nadal nie potrafił odgonić czarnych myśli. Niezależnie od tego, co powie Taecyeon, nie miał siły trzymać tego w sobie jeszcze dłużej. To dziwne uczucie już wystarczająco długo go niepokoiło, a teraz, kiedy zdobył się na to i sięgnął po pomoc, chciał w końcu pomówić z Taecyeonem. Pierwszy raz szczerze, tak jak powinni byli to zrobić miesiące temu.
CZYTASZ
𝕴'𝖑𝖑 𝖇𝖊 𝖇𝖆𝖈𝖐 ✨ 2PM Taeckay
FanfictionKim Minjun - zdefiniowałby się jako zmęczony monotonią biznesmen, który mimo wszystko lubi solidny grunt, jaki trzyma pod nogami. Ok Taecyeon natomiast nie widzi w swojej codzienności nic, co chciałby zmienić; podoba mu się praca mechanika, siłownia...