Taecyeon nie planował rozmowy z Minjunem, ponieważ sam nie wiedział jak mogłoby to wyglądać. Był przekonany, że po prostu zadzwoni do niego i wtedy wspólnie ustalą, co dalej zrobić - biorąc pod uwagę względy firmowe, ekonomiczne i uczuciowe.
Jego podejrzenia nie spełniły się. O wynikach badań dowiedział się po kilku dniach przed samym Minjunem, gdy wracał do domu razem z Chansungiem. Sekretarz Hwang powiedział mu, że ma do odebrania korespondencję, a gdy domyślił się, o czym mowa, miał wedle instrukcji Minjuna przeczytać i upewnić się, że wyniki są prawdziwe. W związku z tym na nic nie czekał i zrobił to przy Taecyeonie.
- Myślę, że powinienem zadzwonić do prawnika pana Kima - skomentował, podając dokument Taecyeonowi. Według niego z Minjunem wszystko było w porządku, co wykluczało badania wykonane w czasie zaręczyn z Kwon Sohyun.
- Naprawdę były sfałszowane? - zapytał, wczytując się w każde słowo, z których rozumiał może połowę. Nie był zaznajomiony z medycznymi skrótami ani terminami.
- Najprawdopodobniej tak - odparł prosto Chansung. - Wyślę te oraz poprzednie wyniki prawnikowi. Teraz powinniśmy porozmawiać z panem Kimem.
Do Taecyeona jakby nagle dotarło co ta sytuacja oznacza także pod względem prawnym, choć przecież miał tego świadomość przez cały czas. Bardzo chciał porozmawiać z Minjunem na osobności, na co wiedział, że będzie musiał znaleźć czas niezwłocznie. Zaraz po przekroczeniu progu wyraz Minjuna całkowicie spochmurniał.
Chansung przeszedł do konkretów. Zaczął opowiadać, że może to stanowić unieważnienie małżeństwa oraz że otwiera to dla Minjuna wiele innych ścieżek.
- Pozwijmy ich - zaproponował, a Taecyeon krótko zaśmiał się na to stwierdzenie. Zamaskował odruch kaszlnięciem. Minjun rzucił to tak lekko, jakby nie stanowiło to dla niego żadnego kłopotu.
Chansung odnotował to w pamięci, ciągnąc temat, choć w pewnym momencie Minjun przerwał mu. Teraz wydawało się, że pozew i zadośćuczynienie jest dla niego ważniejsze niż wszystkie aktualne kwestie. W końcu to jego najbardziej zestresowało, a żadna siła nie była w stanie oddać mu straconych nerwów, dlatego przynajmniej mógł otrzymać jakieś inne odszkodowanie.
- Teraz już wiem co Junho miał na myśli mówiąc, że teściowie dawali mu w kość - podsumował Taecyeon, wypuszczając ciężko powietrze. Tak długo jak Chansung i Minjun omawiali szczegóły, czuł się zbędny, więc w końcu zwrócił na siebie uwagę. Na Minjuna to zadziałało.
Przypomniał sekretarzowi zadania, które należy wykonać niezwłocznie, a następnie poprosił go aby zostawił ich samych. Kiedy zamknął za sobą drzwi, niezręczna cisza zaczęła ciążyć im na piersi i w spojrzeniu.
- Więc... chcesz rozwodu? - zapytał Taecyeon półgłosem. Siedział przy wyspie w mieszkaniu Minjuna, dlatego tamten musiał odwrócić się w jego stronę aby uzyskać kontakt. Wkrótce Minjun zaczął chodzić po kuchni ze skrzyżowanymi ramionami i podpierając czoło dłonią.
- Nie wiem - wyznał szczerze, mając na myśli, że to wciąż zbyt skomplikowane. - Nie rozmawiałem o tym z Fei. Wiem, że pewnie się zgodzi, jednak to nie jest takie proste. Na razie dzwoniłem tylko do rodziców.
- Chcesz znów płynnie przejść z jednego małżeństwa do drugiego?
Minjun przeczesał włosy, spoglądając na Taecyeona spode łba.
- Teoretycznie to moje pierwsze małżeństwo - przypomniał, posyłając mu nieodgadniony uśmiech na przełamanie atmosfery.
Taecyeon w tej chwili był bardziej spięty, zwłaszcza, że wciąż towarzyszyło mu niezrozumiałe poczucie winy i dziwne uczucie, niezwiązane z sumieniem, które nie opuszczało go odkąd Minjun nieporadnie wyznał mu swoje uczucia.
Kiedy wracał myślami do wszystkich ich miłych spojrzeń i zbliżeń, mógł nawet uwierzyć, że łączyło ich coś więcej. Nie potrafił nazwać tego rodzaju więzów. Może była to platoniczna miłość dwóch dbających o siebie nawzajem osób, może przyjaźń, a może jedynie wzajemny szacunek - ale im bardziej skupiał się na tym, upewniał się w myśli, że nie chce tracić Minjuna. Chociaż zostali małżeństwem z przypadku, ich relacja była trwalsza niż wiele tylko z pozoru udanych związków.
Tym razem to Taecyeon zaśmiał się w charakterystyczny sposób, kiedy głos złamał mu się w połowie, a on zrobił to tylko aby rozładować napięcie. Minjun zwrócił na to uwagę jakby i jego zabolało serce.
- Polubiłem wspólne mieszkanie, wiesz? - wyznał Taecyeon niespodziewanie. - Kiedy spałeś u mnie było mi o wiele lepiej. Lubię z tobą pracować i spędzać razem wolny czas. Nawet Jihoon mnie polubił - dodał, znów z tym samym śmiechem.
- Do czego zmierzasz? - Minjun podszedł trochę bliżej, stając po drugiej stronie wyspy.
- Chcę żebyś był szczęśliwy - dodał Taecyeon. - Nieważne z kim, naprawdę chcę żebyś czuł się szczęśliwy, bo na to zasługujesz. Po prostu... Gdybyś zdecydował się zostać, zrobiłbym dla ciebie wszystko co tylko byłbym w stanie. Żebyś czuł się bezpieczny i kochany.
- Przecież mnie nie kochasz, Taecyeon - rzekł cicho Minjun, nachylając się nad wyspą i łapiąc się blatu tak mocno, że zaczęły bieleć mu knykcie.
- Chciałbym jechać do twojej rodziny na święta plonów - ciągnął Taecyeon z rozmarzeniem wpatrując się w twarz Minjuna. - Chciałbym poznać twoją szwagierkę i córkę jej i Jihoona. Chciałbym znów wziąć z tobą urlop i jechać na wyspę, chciałbym poczuć, że jesteśmy dla siebie w końcu bliscy. Chciałbym dać ci wszystko to, na co zasługujesz, Minjun.
Taecyeon wziął głęboki oddech, a Minjun, który nic już z tego nie rozumiał, zaczął martwić się, że zaczyna mówić od rzeczy.
- Pamiętasz jak zarzuciłeś mi, że w ogóle cię nie znam i się tobą nie interesuję? Lubisz gry świateł i poezję. Szkoda, że zauważyłem to tak późno - dodał szczerze zawiedziony, a serce Minjuna zabiło szybciej. - Bo nie przyszło mi na myśl, że możesz mi się spodobać w innym sensie niż przyjaciel dopóki mi tego nie uświadomiłeś. Że tak właśnie było od dłuższego czasu.
Nigdy wcześniej żaden z nich nie czuł, że tak bardzo pogubił się w emocjach. Minjun nachylił się jeszcze bardziej, teraz mając twarz Taecyeona na przeciwko siebie, zaledwie kilka centymetrów.
Gdyby mieli trochę więcej czasu i chęci, od tej pory wszystko mogłoby się ułożyć, ale Minjun uważał, że teraz jest za późno. Proces nie będzie czekał, a chciał sprawę z byłą narzeczoną zamknąć jak najszybciej. Najlepiej gdyby do przodu ruszył zaraz po zakończeniu procesu, a natłok pracy i przygotowanie nie dawały zbyt wiele czasu na poznanie siebie samych i siebie nawzajem. Oswojenie się z przyjemnym zauroczeniem i wzajemną fascynacją musiało przejść obok, tak aby oni jedynie posmakowali tej ekscytacji. Gdyby spróbowali się do siebie zbliżyć i zakończyłoby się to niepowodzeniem, dalsze pracowanie razem mogłoby graniczyć z cudem lub co najmniej wszystko utrudnić.
Odkąd Minjun pamiętał, gdy już ustatkował się i zajął pracą, chciał w przyszłości mieć to, co najbardziej realne, czyli małżeństwo pełne szacunku i życie w zgodzie z systemem. Z drugiej strony nie wyobrażał sobie czegoś bardziej buntowniczego niż udany związek z Taecyeonem, chociaż to należało już do jego przeszłości, do której nie chciał wracać. Nie było lepszej możliwości na okazanie jego zdania na temat ustawionych, idealnych małżeństw i interesów niż buntowniczy, udany związek z mężczyzną.
Spojrzał spod zmrużonych powiek na Taecyeona, który w tej chwili wydawał się niemal tak zmęczony jak on. Jego ciepły oddech pomógł mu ustabilizować własny aby uspokoić bijące serce. Jeszcze chwila, a zatraciłby się w tym uczuciu bezpowrotnie.
- Zróbmy sobie chwilę przerwy - zaproponował Minjun poważnym tonem pozbawionym emocji. Taecyeon zrozumiał co to znaczy i całkiem spięty wyprostował się, tym samym odsuwając się od Minjuna.
CZYTASZ
𝕴'𝖑𝖑 𝖇𝖊 𝖇𝖆𝖈𝖐 ✨ 2PM Taeckay
FanfictionKim Minjun - zdefiniowałby się jako zmęczony monotonią biznesmen, który mimo wszystko lubi solidny grunt, jaki trzyma pod nogami. Ok Taecyeon natomiast nie widzi w swojej codzienności nic, co chciałby zmienić; podoba mu się praca mechanika, siłownia...