21. Focus on me

29 4 0
                                    

Jihoon niezbyt porządnie wrzucał swoje rzeczy do walizki byle tylko ją zamknąć. Minjun stał ze skrzyżowanymi ramionami i wzrokiem wbitym w podłogę.

- Nie smuć się, Minjun - rzucił ze śmiechem. - Niedługo znowu przyjadę.

Kim spojrzał na niego z niezrozumieniem, ale zaraz się otrząsnął. Był zmieszany, zwłaszcza, że wieczorem musiał coś jeszcze załatwić z Taecyeonem, a nie odzywał się do niego od pamiętnej kłótni. Chociaż lubił zbierać myśli sam, nie chciał żeby Jihoon wyjeżdżał.

- To nic takiego - skłamał. - Pozdrów ode mnie żonę i córkę.

Jihoon zawahał się chwilę jakby nagła myśl wyrwała go z zamyślenia.

- Nie kłóć się więcej z Taecyeonem. - Zabrzmiało to na prośbę gdy zabierał walizkę aby włożyć ją do bagażnika.

Minjun nie mógł mu nic obiecać.

Pożegnał Jihoona i mentalnie przygotował się na spotkanie z Taecyeonem. Nie rozmawiał z nim jeszcze ani tym bardziej go nie przeprosił. To już nawet nie była kwestia dumy; Minjun wiedział, że powiedział kilka słów za dużo, których nawet nie miał na myśli. Teraz musiał wziąć na siebie konsekwencje.

Tym razem Taecyeon nawet nie wyszedł z samochodu. Czekał na niego dopóki nie zamknął domu i nie zajął miejsca pasażera. Minjun nie wiedział jak zacząć rozmowę.

- Nadal się na mnie złościsz? - zagaił. Taecyeon spojrzał na niego przelotnie z poważnym wyrazem twarzy.

- Myślisz, że nie mam powodu? - odparł chłodno. Minjun splótł palce na kolanach i skierował na nie wzrok. Choć zbierał myśli przez cały ten czas, wciąż nie wiedział co odpowiedzieć.

Westchnął cierpiętniczo, czując jak niedopowiedziane słowa ciążą mu na sercu. Spojrzał ukradkiem na Taecyeona. Pierwszy raz widział go w takim stanie, wściekłego i widocznie zranionego. Do Minjuna do końca nie docierało, że to wszystko z jego winy.

- Nie chciałem żeby tak wyszło - zaczął nieporadnie, nie dając poznać po głosie, że cokolwiek w tej chwili czuje. - Byłem zły, bo pokłóciłem się wcześniej z kuzynem.

- Nie tłumacz mi się jeśli nie chcesz przepraszać - przerwał mu Taecyeon. - Nie musisz nic mówić jeśli nie chcesz. Nie potrzebuję twoich wyjaśnień. Powiedziałeś wystarczająco.

Kolejna próba zakończyła się niepowodzeniem. Taecyeon zacisnął szczękę, a Minjun odpuścił, spoglądając na ulicę za oknem. W tamtej chwili atmosferę dało się kroić nożem.

Spotkanie zdawało się rozluźnić napięcie. Obaj silili się na biznesowy ton, a myśli skupili na interesach, dlatego w samochodzie po godzinie cisza już tak nie raniła swoją obecnością. Minjun otwierał usta aby podjąć kolejny raz temat, ale przerwało mu stukotanie silnika i przekleństwa Taecyeona. W tej samej chwili wyświetlił mu się komunikat o usterce, więc zjechał na pobocze. Zaklął kolejny raz gdy samochód nie odpalił ponownie.

- Mówiłem, że wolę moje Mitsubishi - rzucił gniewnie, wychodząc na ulicę żeby otworzyć przednią klapę.

- Przecież nie wypada żeby dyrektor Hyundaia jeździł japońskim samochodem - zganił go w odpowiedzi.

Taecyeon nie mógł wiele dostrzec w świetle latarni ulicznych. Nie był też w warsztacie aby określić co się zepsuło, więc po chwili wrócił w jeszcze gorszych nerwach do środka. Minjun otworzył puszkę piwa zakupionego wcześniej, jakby czuł, że spędzą tam dłuższą chwilę.

Kiedy Taecyeon wyciągnął telefon aby zadzwonić po pomoc drogową, Minjun ostrzegawczo złapał go za rękę, co od razu spotkało się z agresywnym i zaskoczonym spojrzeniem Taecyeona. Ich wzrok się skrzyżował i Minjun zrozumiał, że musi to wyjaśnić tu i teraz.

- Chcę pogadać póki mamy czas. Proszę - dodał.

Taecyeon ostrożnie odłożył telefon i pospieszył go wzrokiem kiedy Minjun brał głęboki oddech. Dał mu ostatnią szansę na wyjaśnienia.

- Przepraszam cię, dobra? Naprawdę nie miałem na myśli tego, co ci powiedziałem. Nie uważam żebyś stał mi na drodze do szczęścia. Bałem się z tobą o tym porozmawiać wcześniej.

Spojrzenie Taecyeona złagodniało, choć nadal czuł urazę - do czego miał prawo. Starał się przez cały ten czas, a Minjun jedynie go zawodził i odsuwał od siebie. Taecyeon musiał mu to wspomnieć, ponieważ nie umiał milczeć. Nie lubił też zostawiać spraw nierozwiązanych.

- Cała ta sytuacja po prostu mnie trochę przytłacza, ale chciałbym żeby od teraz było lepiej. Może... Może spróbujemy to naprawić, oboje?

- Nikt nigdy mnie tak nie odrzucał - wyznał. - Nie wiem jak to jest. Nikt nigdy mnie tak nie traktował.

- A o mnie nikt się tak nie starał - mruknął. - To dla mnie tak samo nowe jak dla ciebie. Dlaczego się o mnie tak starasz?

- Bo cię lubię, Minjun - powiedział nagle. - Polubiłem cię. Na początku naprawdę chciałem tylko spokoju, żyć bez kłótni, ale kiedy spędziłem z tobą trochę czasu, polubiłem cię.

Przez chwilę żaden z nich się nie odzywał. W jakiś sposób uderzyło to Minjuna, ale nie uważał tego za coś negatywnego.

- Zabukowałem już jakiś czas temu lot i hotel w Hiszpanii. Myślisz, że mogłoby się nam udać?

- A co z Fei? - wypalił Taecyeon, a głos miał wyprany ze złości.

- Jeśli nie chcesz żebym się z nią spotykał, uszanuję to - odparł pokojowo. Wiedział, że na chwilę obecną ważniejsza jest sytuacja w domu, dlatego dopiero w przyszłości, gdyby Taecyeon się zgodził, mógłby myśleć o niej bardziej na poważnie.

Taecyeon skinął głową kilka razy i zadzwonił do kogoś z warsztatu aby po nich przyjechał. Mieli czekać do pół godziny, dlatego kiedy rozłączył się, wypuścił ciężko powietrze. Minjun podał mu puszkę.

Po niedługiej chwili obaj poczuli ogromną skrywaną ulgę.

- Pamiętasz jak Jihoon wspominał moją szkołę średnią? - zaczął nagle Minjun, czym zaskoczył Taecyeona. - Może w to nie uwierzysz, ale nie zawsze byłem taki jak teraz. W ogóle nie byłem grzecznym chłopcem. Cały czas miałem problemy, bo łamałem zasady. Moi rodzice nie mogli nic zrobić dopóki spełniałem ich oczekiwania.

Taecyeon żachnął się, na co Minjun pierwszy raz się zaśmiał.

- Poważnie - ciągnął. - Jihoon mi w tym pomagał. Myślisz, że jak poznałem Yeeun? Nielegalnie wchodziliśmy na teren damskiego liceum. Wyobrażasz to sobie?

Chociaż Minjun nagle zaczął ten temat, żaden z nich nie czuł już napięcia. Rozmowa zaczęła się swobodnie i tak płynęła przy dzielonym piwie podawanym z ręki do ręki. Zupełnie tak jakby zburzyli kolejną cienką ścianę.

- Jak to się właściwie stało, że masz tyle kasy? - zapytał później Minjun. Było to zaskakujące patrząc na samochód, mieszkanie, nawet zegarek Taecyeona. Przeciętni mechanicy nie zarabiali aż tyle.

- Wszystko zaczęło się od Wooyounga - zaczął opowiadać. - Znaliśmy się od dziecka. W szkole średniej ja pomagałem w warsztacie, a on postanowił od razu rozkręcić własny biznes. Starzy pożyczyli mu sporo kasy, więc założył siłownię. Później on pożyczył mi pieniądze żebym otworzył własny zakład. Oprócz tego dorabialiśmy sobie w klubach, Wooyoung zapoznał mnie z Junho, czasem z nim imprezowaliśmy jak teraz. Wziął nas nawet kiedyś na imprezę do Tajlandii. To były niezłe jaja - zaśmiał się na to wspomnienie. - Junho się schlał i chciał rozmawiać z menadżerem, ale okazało się, że menadżer mówi po koreańsku. Tak zostaliśmy przyjaciółmi z Nichkhunem. Oni pomogli mi się rozkręcić, zaczęło przyjeżdżać więcej ludzi, zajmowałem się drogimi furami i warsztat mi się rozrósł. Tak w skrócie. Wszystkie pieniądze zwróciły się z nawiązką jakby czuwał nade mną jakiś dobry duch.

Minjun słuchał tego z uwagą. Pierwszy raz od tylu miesięcy rozmawiali na tematy dotyczące ich przeszłości, a ta z pewnością skrywała mnóstwo faktów, które uczyniły ich tym, kim byli.

- Jeśli chcesz o coś zapytać, śmiało - dodał ośmielony Minjun. Taecyeon chwilę się zastanowił.

- Myślisz, że ten miesiąc miodowy coś zmieni?

Teraz to on chwilę rozmyślał. Nie odpowiedział wprost, tylko pokiwał głową jakby sam do siebie.

𝕴'𝖑𝖑 𝖇𝖊 𝖇𝖆𝖈𝖐 ✨ 2PM TaeckayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz