Weselisko

85 5 0
                                    

Zaczęła grać muzyka. Przyjaciele jej brata mieli zagrać jej ulubioną piosenkę gdy będzie szła do ołtarza. Erwin był mistrzem ceremonii, z resztą jako dowódca mógł sam udzielać ślubu, więc stanął na podeście by było go lepiej widać

- Nie chcę cię martwić, ale jest tu chyba koło 300 osób- powiedział cicho do Leviego. On zerknął na tłum

- No to będzie ciekawie- westchnął i spojrzał na przyjaciela- Czyń honory- Erwin uśmiechnął się i zwrócił w stronę ludzi

- Proszę powstać- Ci co siedzieli posłusznie wykonali rozkaz . Wszyscy jak na komendę zwrócili się do środka ścieżki prowadzącej do łuku weselnego, od razu salutując i stając na baczność. Drzwi otworzyły się, a z nich wyszła białowłosa dziewczyna, z długim do pasa welonem. Jej brat trzymał ją pod rękę i zrobili pierwszy krok. Wszyscy patrzyli się na nią, na co dziewczyna nie potrafiła się nie zaczerwienić.

- ilu ich jest?- spytała cicho

- Nie wiem, nie przejmuj się

- No pewnie! Jak się wywrócę czy zrobię coś innego głupiego, to będzie to pamiętało kilkaset osób. Pewnie. Po co się przejmować, nie?- uśmiechała się szeroko mimowolnie. Brat zerknął na nią z góry

- Stresik?

- A jak myślisz?- minęła swoich przyjaciół

- Tylko się nie wyjeb w tych butach- zaśmiał się Jean, Saya potraktowała go swoim rozpaczliwym spojrzeniem, po czym postanowił zmienić taktykę- Dasz radę. Dziś Twój dzień

- Ślicznie wyglądasz- skomentował Eren- Trzymamy kciuki

- Gratulacje- pomachała jej z przodu Historia, po czym wróciła do salutowania.

- Teraz już nie ma odwrotu- dodał od siebie Pixis i spojrzał na nią ojcowskim wzrokiem- Będzie ci z nim dobrze, zobaczysz. – odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się delikatniej.

Jeszcze tylko troszkę. Kilka kroków i będę już przed... moim mężem

- Zebraliśmy się tu dziś aby zawrzeć związek małżeński pomiędzy –

- Dobra, odpuść sobie te formalności Erwin, wszyscy pośniemy. Wiem, że chcesz dobrze ale- Saya wybuchnęła śmiechem

- Nie mogłeś sobie choć dziś odpuścić? – próbowała otrzeć łzę z oka

- Wiesz, że nie. Potem będziesz narzekać na monotonie, więc wole się ubezpieczyć tak na przyszłość- spojrzeli na siebie dokładniej. Saya uśmiechnęła się szeroko, a Erwin kazał im wyciągnąć prawe ręce przed siebie. Gdy sobie je uścisnęli, zawiązał wokół ich nadgarstków grubą, czerwoną wstęgę

- Jak bardzo mam się streścić, Levi? – zerknął na przyjaciela

- Możesz przejść do przysięgi. Chyba, że moja przyszła żona chce coś dodać od siebie.- gdy zobaczył jej minę westchnął i oparł ciężar ciała głównie, na jednej nodze- Chyba, że wcześniej mi tu ze śmiechu nie pęknie. – wyciągnął drugą rękę przed siebie. – Wiesz, że teraz możesz się śmiać do upadłego, ale klamka zapadła?

- Ona się śmieje ze strasu jak coś- spojrzał w kierunku tłumu jej brat w celu wytłumaczenia- No już siostruniu, do dzieła. – poklepał ją po ramieniu, po czym wyprostowała się i spojrzała swojemu przyszłemu mężowi prosto w oczy

- Jeszcze nic nie zapadło, bo Erwin jeszcze nie udzielił nam ślubu- już chciała coś powiedzieć, ale kontynuowała szybko- Ale wiesz co? I tak zostanę. Nie tylko teraz, ale zawsze zostanę. Wcześniej też robiłam wszystko, by być przy tobie jak tego potrzebowałeś. Zaczęło się w sumie od twojego pobytu w szpitalu. Mimo, że miałam wiele innych opcji. Mogłam pójść z przyjaciółmi gdzieś, mogłam zrobić naprawdę wszystko, to bycie wtedy przy tobie było dla mnie najlepsze. Zawsze nie mogłam się odezwać bo bałam się, że skoro jestem zwykłą gówniarą, której na początku sam przyznałeś, że nie lubiłeś, więc nie wykręcisz się teraz- pogroziła mu palcem- to i tak zostałeś przy mnie gdy zaś ja byłam chora. Może i się wymęczyłam i było ze mną krucho. Może i zaraziłam się gdy byłam przy Tobie w szpitalu, ale wiesz co? Poszłabym jeszcze raz i jeszcze raz wolałbym to przeżywać, ale bym mogła być przy Tobie jak najczęściej. Cieszę się, że mogłam i dalej będę mogła cały czas być obok. Jako twój zastępca starałam się dawać z siebie wszystko i chyba to zauważyłeś i doceniłeś, skoro potem był moment, że myślałam że jestem w ciąży- zaśmiała się, tak jak niektórzy z tłumu- Ale był to tylko fałszywy alarm, więc wszystko było po staremu. Choć właśnie- uśmiechnęła się ciepło i rozluźniła znacząco- nie wszystko. Potem jakoś inaczej spędzało mi się z Tobą czas. Mimo, że teorytycznie wszystko było takie jak wcześniej, to jakoś jak byliśmy gdzieś ze sobą czułam, że jesteś mi bliższy. Było dużo sytuacji przez te dwa lata. Sporo też komplikacji, ale jakoś ze wszystkich daliśmy radę wybrnąć, więc wiem, że i w przyszłości damy radę. Dlatego- popłynęła jej jedna łza po policzku- Dziękuje, że mogłam cię poznać. Może i nie znam twoich rodziców, ale im z chęcią też bym podziękowałam, że dzięki nim mam ciebie i mogę z tobą spędzić już czas za niedługo jako twoja żona. No i oczywiście zastąpca, o tym nie zapominajmy

Długa historia cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz