Czas uciekać

21 1 0
                                    

Tak jak mówił, miałam przychodzić do niego codziennie i siedzieć z nim w gabinecie. Część czasu pomagałam mu w papierach, inną część spałam na kanapie, jeszcze inną czytałam, a jeszcze w ogóle inną to dziergałam ubranka dla dziecka. Z neutralnych kolorach. Niebieskie. Zielone. Pomarańczowe. Różne. Po tym jak powiedział mi, że mam już wyjść z gabinetu, wzięłam pierścionek. Nie noszę go, ale mam przy sobie. Nie znisłabym go chyba oglądać codziennie, non stop. A tak to widzę go tylko dwa razy. Jak się ubieram i jak się idę wykąpać. Tylko wtedy. Tak jak się spodziewałam nie rozmawiamy ze sobą prawie w ogóle. Zachowujemy się jak obcy sobie ludzie. Czasem spyta się, czy brałam wszystkie leki i idziemy razem zjeść coś bardziej treściwego niż kiedyś. Mam wrażenie, że jak się kładę spać, to przykrywa mnie kocem, bo zawsze jak się budzę jest on elegancko na mnie ułożony. Czasem mam wrażenie też jakby ze mną rozmawiał. Ale to pewnie tylko sen. Bo niby po co mial to robić? Nie chce go widzieć. Za bardzo mnie to boli. Jego też. Widzę to. Znam go w końcu trochę. Jednak stara się wszystko ukryć i udać, że jest jak było. Termin mam na początek stycznia. Jest listopad. Ciągle pada. Branna dalej nie ma. Nie wiem kiedy będzie. Czy zdąży na narodziny dziecka? Pewnie nie... Z resztą. Nie to powinno być mi teraz w głowie. Jest jeszcze jedna ważna rzecz dotycząca dziecka...

- Nie mam ubranek jeszcze- powiedziała gdy skończyła wypełniać ostatni dokument

- Chcesz dzisiaj pójść?

- Tak- bez słowa wstał od biurka i nałożył swój płaszcz na siebie.

- Czemu się ubierasz?

- Nie będziesz szła sama. Jest ślisko, ludzie nie uważają. Możesz się przewrócić i coś by się stało, a tego bym nie chciał- ona tylko przytaknęła i udali się razem na targ. Mijali w międzyczasie wiele straganów, jednak nic nie przykuło ich uwagi, dopóki nie doszli do samego końca alejki- Patrz- szturchnął ją lekko, pokazując stoisko będące naprzeciwko- Tam chyba może być być

Gdy podeszli bliżej okazało się, że faktycznie jest to stoisko z samymi rzeczami dla małych dzieci. Zabawki, ubranka, podstawowe przybory. Wszytsko

- Czego państwo potrzebują?- spytała ciepło dość grubsza kobieta

- Ubrań dla niemowlaka. - powiedziała nieśmiało- I ogólnie rzeczy, które przydadzą się na sam początek.

- Myśli Pani że będzie chłopiec, czy dziewczynka?- uśmiechnęła się pogodnie

- Nie wiem...- pogłaskała się po brzuchu- To moje pierwsze dziecko i nie wiem jak to określić

- Ja mam trójkę dzieci i każdą płeć odgadłam- zaśmiała się głośno- A strzelałam- spojrzała na nią całościowo- Będzie chłopiec

- Skąd ta pewność?- spytał dość oschle

- Zgaduje. A ja o dziwo zawsze dobrze trafiam.- podała im małe śpiochy w niebieskim kolorze- Nie cieszyby się Pan z syna?

- Obojętne mi to- odparł i dodal ciszej- ważne by było zdrowe. Płeć nie ma znaczenia- dziewczyna nie potrafiła sie nie usmiechnąć na jego słowa. Przez około trzy godziny wybierali wszystko co było według nich najbardziej potrzebne. Wyszli ze stoiska z wielkimi torbami pełnymi ubranek i małych zabawek

- Pomóc Ci?- spytała wychylając się zza stosu reklamówek

- Głupia jesteś. Nie będziesz tego tachać

- Nie uważasz, że trochę przesadziliśmy?- spytała nieśmiało

- Była promocja. To nigdy nie jest przesada

- tak..- usmiechnęła się delikatnie- promocja to nasze ulubione słowo- zerknęła w prawo - szkoda, że na razie nie możemy otworzyć naszej herbaciarni

- No jak ograniczyli tak mocno handel towarami ekskluzywnymi to się nie dziwie. Nie było by co innym sprzedawać

- Racja- Saya otworzyła drzwi do domu, a Levi odłożył wszystkie zakupy na podłogę. Miała już się pochylić, by je zacząć pakować do szaf, gdy nagle usłyszała huk. Odwrócili sie oboje i ujrzeli całą zdyszaną i przerażoną Hangie

- Czas uciekać

Długa historia cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz