- Maes!- krzyknął Levi gdy zobaczył, że tytan stoi nad nim i próbuje go złapać. Mężczyzna leżał na ziemi wymachując bronią. Kapral używając sprzętu szybko dostał się na potwora i przeciął mu kark. Ten po chwili upadł na ziemie z wielkim hukiem. - Wstawaj- podał mu rękę szybko i podniósł go- Gracia by chyba mi nie wybaczyła tego- spojrzal na jego sprzęt do trójwymiarowego manewru- Zmieniłeś go?
- Nie było już wolnych- stwierdził, łapiąc się pod bok
- Dostałeś?
- Obiłem sobie żebra, nic więcej- próbował się zaśmiać, ale ból mu to uniemożliwił.
- Zostań tu ja muszę pomóc reszcie- stwierdził po czym zniknął w wirze walki.
***
- Ilu rannych?- zapytał Erwin
- 10. 17 zginęło oddając swe serce sprawie- odpowiedział mu jeden z żołnierzy
- Ile jeszcze czasu będziemy padać jak muchy?- syknął Kapral- Jeździmy za mur od lat i dalej nic nie wiemy
- Musimy dać im nadzieje, Levi- dowódca spojrzał na wóz wiozący pozostałości po martwych ciałach żołnierzy- Ludzie potrzebują nadziei
- Najpierw muszą w ogole być ludzie. Jak tak dalej pójdzie nas już nie będzie, Erwinie.- stwierdził oschle- Są tu osoby- spojrzał za siebie w strone wysokiego czarnowłosego mężczyzny- którzy mają rodziny
- Wiem. - zerknąl na niego z góry- Ty też masz. I mimo to idziesz
- Idę bo już chyba do tego przywykłem. Nie umiem robić nic innego jak zabijać. Do tego się tylko nadaje
- Może i tak- podsumował- Będziemy wracać. Zbierz ludzi.
***
- Te Maes- zawołał- Jak się czujesz?- mężczyzna właśnie rozmawiał z kilkoma swoimi przyjaciółmi
- Dobrze. To tylko stłuczenie. Nic poważnego. Jezeli o to chodzi to dalej mogę walczyć i-
- To dobrze, ale ważniejsze jest byś wrócił do domu. - spojrzał na jego bok- Na pewno nie potrzebujesz opatrzenia?
- Na pewno. Wiesz- pokazał z dumą na siebie- Mnie tak łatwo nie da się zabić!
- To cieszę się- odwrócił się na pięcie i dodał głośniej po dłuższej chwili- Chodź
- Gdzie?
- Mieliśmy dokończyć rozmowę, zapomniałeś już?- dopytał zatrzymując się. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i poszedł od razu za Kapralem
***
- Jak się poznaliście z Gracią?- spytał gdy tylko usiedli na dachu budynku
- Ona była barmanką w jednej z knajp z moich stron. Przychodziłem tam pomimo, że dawali okropne piwo i okropne jedzenie. - zaśmiał się cicho i złapał się za bok
- Boli?
- Tak, ale przejdzie mi
- Jak coś to mów. Nie zgrywaj bohatera- skomentował
- Mówiłem już, że dam radę- wyprostował się bardziej- Kontynuując to przychodzilem tam i jednego razu wstałem i na cały głos powiedziałem, że zostanie moją żoną
- A co ona na to?
- Śmiała się
- Tylko tyle?
- Tak.. do dziś z resztą się z tego śmieje- spogodniał wyraźnie- po około pół roku znajomości wzieliśmy ślub a po dwóch latach dowiedziałem się że jest w ciąży
CZYTASZ
Długa historia cz. 3
RomanceTak tak, wracamy! Tuż po dodatku z Mią i Lenem ! Jak Wam się podoba moja opowieść? Ta część jest już gdy Saya i Levi doszli do porozumienia i postanowili oficjalnie być ze sobą. Obecnie ich głównym wrogiem są ludzie, a nie tytani. Momentami muszą ch...