Nie chcę go

24 1 0
                                    

- Wejdź- usłyszał cichy, kobiecy głos. Położył dłoń na drzwiach i oparł czoło o nie

I co mam Ci powiedzieć? Chciałbym.. się z Tobą pożegnać. Mam nadzieję, że mi wybaczysz Śnieżko. Eh... teraz sobie zdałem sprawę, jak dawno nie nazywałem Cię Śnieżką. Co się zmieniło od tego czasu?

Pomału chwycił za klamkę i niepewnie otworzył drzwi. W łóżku siedziała białowłosa dziewczyna, która właśnie odkładała na bok książkę. Uśmiechnęla się do niego nieśmiało

- Brann mówił, że byłeś na wyjeździe. Wszystko dobrze?

A tak... Zapomniałem o tym kompletnie

- Tak. Wszystko w porządku. - tym razem zamiast usiąść obok niej na krześle, usiadł na parapecie. Skrzyżował ręce na piersi i dodał- Saya chciałem Ci coś powiedzieć

- Ja też chcę Tobie coś powiedzieć. - gdy zobaczył jej wyraz twarzy, zastanawiał się co mogło jej teraz chodzić po głowie

- Mam się bać?

- Znaczy...- kontynuowała nieśmiało- Chciałam się Ciebie o coś zapytać

- No już lepiej brzmi- westchnął z ulgą- Co się stało? Potrzebujesz czegoś?

- Już jesteśmy ze sobą dość długo i-

- Co, chcesz się rozwieść? Za słona była ta zupa co Ci ostatnio ugotowałem?- uśmiechnęła się ponuro na jego słowa.

- Nie- odparła cicho- I znamy się chyba dość dobrze, prawda?

- No powiedzmy. - dodal po chwili- Ale do sedna, nie lubię owijania w bawełnę

- Bo..- zacisnęła mocniej pościel, którą była okryta- Co byś powiedział, gdybyśmy założyli rodzinę?- Levi nie ukrywał poirytowania które teraz odczuwał

- Znowu to samo, kobieto? Ile raz mam mówić, że masz sobie to odpuścić

- Ale dlaczego?

- Bo nie!- krzyknął dość głośno

- To nie jest odpowiedź- powiedziała przestarszona- Daj mi argument

- Chcesz argument?- mówił cały czas podniesionym, agresywnym tonem- To proszę!- podniósł jeden palec do góry- Raz, że nas na to nie stać. Dziecko kosztuje a ja mam do spłacenia jeszcze dużo pieniędzy. Nie wiem, kiedy i czy w ogóle zdążę to spłacić. Dziecko miałoby dług po mnie jakby coś mi się stało. I tak w sumie szybciutko przechodzimy do drugiego argumentu- wyciągnąl drugi palec ku górze- Oboje jesteśmy w zwiadowcach. Umieralność tu jest największa we wszystkich trzech oddziałach. Chcesz by dziecko było sierotą? Bo ja nie- mówił coraz szybciej i coraz bardziej chaotycznie- Po trzecie, to ja się nie nadaję na ojca. Nie umiem rozmawiać z dziećmi, raz trzymałem w ogóle dziecko na rękach i myślałem, że się posram. I- dodał już spokojnie- wybacz za to co powiem. Wiem, że pewnie mnie za to znienawidzisz, ale jak dla mnie ty też byś się nie nadawała na matkę- uzyskał spodziewaną reakcje.

- D-d- przełknęła głośniej ślinę- dlaczego tak twierdzisz?- wyszlochała

- Bo jesteś chociażby za miękka. Nie potrafiłabyś stanowczo coś powiedzieć jakby była taka sytuacja, a na pewno taka nie raz się zdarzy. Często panikujesz i nie oszukujmy się- westchnął ciężko- boisz się własnego cienia. Dodatkowo - zerknąl na kolejną kroplówkę którą miała- sama wiesz jaki jest stan twojego zdrowia

- Wiem - wyszeptała cicho

- Nie uważasz, że byłoby to egoistyczne? Zrobić sobie dzieciaka po to by czuć się lepiej, wiedząc że możesz je zostawić same bo możesz nie przetrwać porodu? Nie znam się na tym, ale możesz też przekazać dziecku to co ty masz. Chcesz dla niego taki los?- nastała cisza, którą po kilkunastu sekundach sam przerwał- Chcesz tego?! Pytam się!

- Nie... - zaczęła ocierać sobie łzy. Jej oczy znów nabrały starego, bezuczuciowego wyglądu. Uspokoiła się i spojrzała prosto na niego- Jestem w trzecim miesiącu ciąży.

- Ja.. Ja nie chce go- następnie usłyszała tylko zamykające się drzwi

Długa historia cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz