- No proszę, proszę, kogo my tu mamy?- nie mogła uwierzyć w to. To nie mógł być on. Co on tu robi? Nogi ugięły się pod nią i zaczęła się cała trząść. Jej przyjaciele zauważyli to, jednak dopóki nie znali sytuacji nie chcieli nic mówić - Czy to nie mała Saya?
Odwróciła się w stronę głosu i ujrzała go. Wyglądał tak, jak dziesięć lat temu. Jej wyraz twarzy zmienił się raptownie. Zacisnęła pięści i zęby z całej siły. Patrzyła się na niego tak, że aż niektórzy z gapiów poczuli, jak bardzo go nienawidzi.
- No co? Nie poznajesz mnie? - ściągnął kapelusz z głowy i zaczął nim kręcić przed sobą. Szedł w jej kierunku bardzo luźnym i pewnym siebie krokiem. Uśmiechnął się szyderczo- Śnieżko.
Jej przyjaciele nie potrafili złapać tchu.
- Śnieżko? -powtórzył cicho Eren pod nosem- Przypadkiem tylko rodzina tak do niej nie mówiła?
W tym momencie Saya szybko pobiegła w jego stronę. Sprawnym ruchem wyciągnęła nóż z kabury. Machnęła zdecydowanie nim przed siebie, jednak mężczyzna odskoczył. Dało się zauważyć zadrapanie na jego twarzy, które po chwili wypełniło się krwią.Nie zadziałało- pomyślała. Rzuciła się na niego i przycisnęła go do ściany trzymając rękę na jego gardle.
- Miałeś zdechnąć!- krzyknęła z całej siły.
On jednak odwrócił sytuacje i przewrócił ją tak by stała plecami do niego. Jedną ręką przytrzymywał ją pod piersią, a druga spoczywała mocno na jej policzkach. Ścisnął dłoń co sprawiło jej ból.
- No no, widzę że stare nauki nie poszły w las.- Wszyscy stali jak osłupiali i zadawali sobie jedno pytanie: kto to do licha jest?!- No proszę..- ręka z pod piersi wylądowała na jej brzuchu. Okrężnymi ruchami przesuwał się po jego powierzchni- Widzę też że nie zapomniałaś jaki dla Ciebie zawód wybrałem. Nic się nie zmieniłaś Saya- przybliżył jej twarz do swojej- Kurwisz się jak Twoja matka. Pewnie nawet nie wiesz kto jest ojcem tego bachora. Nie lepiej Ci je usunąć?
W tym momencie mężczyzna poczuł chłód stali na swojej szyi. Obejrzał się delikatnie a siebie i spojrzał na niewysokiego chłopaka o ciemnych oczach i morderczym spojrzeniu.
- Jeszcze jeden ruch, a zajebie Cie jak psa- syknął z zaciśniętych zębów. Stali nieruchomo przez chwilę- Puść ją - powiedział oschle. Ton jego głosu sprawił, że większość sali poczuła ciarki na skórze.
Mężczyzna zaśmiał się lekko i poruszył swoją dłonią. Levi nie wiedział, że poruszając palcami odczepił zabezpieczenie ze swojego sygnetu. Z otworu wystawał długi kolec, który był przesiąknięty jakąś substancją.
- Co prawda miał to być dla mnie plan awaryjny, jakbym nie miał co zrobić, ale takie wykorzystanie też nie jest złe.- Levi wiedział, że musi odpuścić. Schował nóż i oddalił sie o kilka kroków.
- Co to za świecidełko?- wziął jej rękę na której spoczywała obrączka- Zawinęłaś komuś, czy zmieniłaś profesję?- dotknął jej pierścionka i pogładził go. Jego dotyk brzydził ją tak bardzo, że chciała zaraz zwymiotować.
- Po co tu przyszedłeś? W Sheenie masz więcej kurew niż tutaj- syknęła Saya. Chciała się ruszyć, ale wiedziała, że nie znaczy nic dla niego, więc bez problemu zabije ją i jej dziecko. On zaś spojrzał się na chłopaka, który przed chwilą mu groził. Zwrócił uwagę, że na palcu ma taką samą obrączke jak ona.
- Hahaha!- Zaczął się nagle głośno śmiać. Część z ludzi podskoczyła ze strachu- Ktoś Cię chciał? Chyba że... - znowu przybliżył jej twarz do swojej. Skierował usta do jej ucha i powiedział cicho, a zarazem tak głośno, że każdy to usłyszał- Chyba że masz taki sam układ jak ja z Twoją matką.
Saya nie potrafiła wytrzymać ze złości. Zaryzykowała. Jednocześnie uderzyła piętą w jego stopę i głową w jego szczękę. Puścił ją.nie mogę tego zmarnować...
Odwróciła się do niego przodem, a on szybko złapał jej ręke która miała wymierzyć w jego twarz. Podniósł ją do góry i pociągnął do siebie jednocześnie obracając nóż w taki sposób, że brakowało kilka milimetrów by wbił jej się w brzuch. Levi zdążył w tym czasie przybliżyć się o krok, jednak gdy zobaczył sytuacje wiedział, że nie może z powrotem nic zrobić.
- Mała awanturnica- spojrzał na nią szyderczo- Łatwiej było Cię znaleźć niż Ci się zdaje.- Levi chciał się choć delikatnie poruszyć, ale mężczyzna przesunął nożem po jej brzuchu przecinając zarazem fragment koszuli. Po kilku sekundach na niej pojawiły się czerwone plamy.
- Czego kurwa chcesz?! - krzyknął. Chyba nikt z całej sali, włącznie z Sayą, nie widzieli go aż tak złego.- Kim Ty do kurwy nędzy jesteś?
- Czego chce? Kim jestem? - zaśmiał się znowu- Na prawdę nic o mnie nie mówiłaś? Myślałem, że już wszyscy wiedzą o Twojej cudownej przeszłości.
- Jakiej przeszłości- powiedział cicho zainteresowany Eren. Nie wiedział jednak, że nie powinien o to pytać.
- O to może opowiem?- złapał ją za koszule i podniósł do góry.
- Zamknij się śmieciu. - powiedziała cicho dziewczyna.
- Daj spokój, może niech Twoi znajomi wiedzą, ile jesteś warta? - nagle łzy napłynęły jej do oczu. Zrobiła się cała czerwona.
- Sprzedałem ją za dwie zgrzewy całkiem dobrego piwa. - każdy stał nieruchomo, a wszystkie słowa wypowiadane przez niego wydawały się być nierealne. Saya zawsze się uśmiechała, była pomocna, ciepła. Jak to możliwe?
- Powiem Ci, że było całkiem dobre. - poklepał ją delikatnie po twarzy na co ona splunęła na niego- Sprzedałem ja do burdelu, bo za bardzo mi zawadzała. Finn i Yuri byli tobą zawiedzeni.. Ciągle tylko coś chciałaś. Jeść. Pić. Byłaś im zbędna- przewracał bezwiednie oczami- Chcieli mieć jedno dziecko. Po co miałoby być Was więcej? No ale cóż... Mówiłem Yuri by usunęła tego dzieciaka, ale po nie wiem jaką cholerę uparła się, że urodzi
- Po co tu kurwa przyszedłeś?!- krzyknęła.
- Dla zabawy. W ogóle wiesz jakie to było śmieszne, jak twoja matka zdradzała twojego ojca ze mną? Z jego najlpeszym przyjecielem od lat, który miał na niego największy wpływ? - następne słowa powiedział już do wszystkich- Wyobrażacie sobie, by dziwka powiedziała Wam, ze chce założyć rodzinę i przestać się kurwić? Jeszcze jak urodził nam się Brann to nie było źle. W końcu chłopak. Pójdzie do żandarmerii i zarobi kupę kasy dla rodziny.- spojrzał teraz na nią z obrzydzeniem- Ale córka? Jaki jest z niej pożytek? - ścisnął jej twarz po raz ponownie,a ona syknęła z bólu- Co według Was miałem zrobić jak nie sprzedać niepotrzebny balast do burdelu? Przynajmniej nauczyłaś się trochę samodzielności. Twoi starzy już mieli cię dość. Finn nie wiedział co z tobą zrobić, więc zaproponowałem mu, by cię sprzedał. Ale cóż- zaśmiał się ponownie- dręczyły by go wyrzuty sumienia. Powiedziałem więc, że ja to wszystko załatwię i będzie miał problem z głowy.
- Jeszcze jedno słowo, a przysięgam, że Cię chuju zajebię- Saya nie wytrzymał i krzyknął do niego. Levi zrobił krok do przodu i tym samym na jej brzuchu pojawiła się kolejna czerwona kreska.
- A, a , aaa...- pokiwał przecząco głową- Tak się nie bawimy.
- Czego chcesz od niej?- powiedział przez zaciśnięte usta Jean. Wzrok mężczyzny powędrował z kierunku chłopaka.
- Kolejny adorator...-zwrócił się w kierunku dziewczyny- Ah wiem co w Was jest- spojrzał się na nią głeboko, a ich twarze oddzielały raptem milimetry- Uroda. Jeszcze nie spotkałem kogoś z białymi włosami i takimi błękitnymi oczami. Dlatego też Yuri miała najwięcej klientów. A widzisz- parsknął- mimo to Finn był na tyle głupi, że wziął sobie kurwę za żonę.
- To Ty ją zabiłeś, prawda?- spojrzała na niego ze łzami w oczach
- I tu mamy sedno sprawy - powiedział srogo- Właśnie po to tu przyszedłem, by dowiedzieć się coś na ten temat. A kto inny mógłby coś wiedzieć, jak nie ty, moja Ty mała awanturnico.- z twarzy przesunął rękę na jej głowę i poklepał ją lekko. - Muszę wiedzieć gdzie jest ten pierdolony klucz Saya!- krzyknął.- Na pewno ty coś o tym wiesz. Zniknął z domu po twoim ostatnim wyjściu.
- Jaki znowu klucz ?- powiedział Levi
- Ona już wie jaki. Nie spocznę póki nie odpowiesz mi na pytanie.-spojrzał jej głęboko w oczy- Ale Ty wiesz gdzie on jest- stwierdził- z Ciebie zawsze dało się czytać jak z otwartej księgi. Nie potrafiłaś kłamać. - spenetrował ją wzrokiem. Spojrzał po sali i zauważył, że spora część ludzi wyciągnęła noże- Alee... - gwizdnął. W tym momencie szyba za którą stał rozbiła się, a on zza płaszcza pokazał sprzęt do trójwymiarowego manewru. - Nie teraz złotko- powiedział i wyleciał z budynku. Kawałki szkła spadły na ciało Sayi powodując małe cięcia z których sączyła się krew. Saya spojrzała na brzuch i widziała kilka czerwonych plam. Nagle widziała przed sobą jakieś dziwne obrazy. Widzała mężczyznę który stał nad nią i uśmiechał się ochydnie. Poczuła zapach papierosów i alkoholu. Widziała siebie jak wymiotowała z bólu na podłodze. Pamiętała wielki ból ktory teraz poczuła. Spojrzała zza wybite okno, po czym ujrzała Leviego. Krzyczał coś do niej, ale nie wiedziała co. Obraz stawał się coraz bardziej zamazany. Ona czuła jak nogi się pod nią uginają. Ostatnie co pamięta to to, jak była w jego objęciach
CZYTASZ
Długa historia cz. 3
RomanceTak tak, wracamy! Tuż po dodatku z Mią i Lenem ! Jak Wam się podoba moja opowieść? Ta część jest już gdy Saya i Levi doszli do porozumienia i postanowili oficjalnie być ze sobą. Obecnie ich głównym wrogiem są ludzie, a nie tytani. Momentami muszą ch...