Nie chce byście do mnie przychodzili...

30 0 0
                                    

- Hej Sisi- przywitał się z nią radośnie Brann, gdy tylko otworzył drzwi. Obok niej siedział Erik, który podawał jej właśnie szklankę wody

- Żyje jak widzisz- uśmiechnęła się do niego zmęczona. Chłopak nie czakając na pozwolenie usiadł na jej łóżko, tuż obok niej i potarmosił jej włosy- Ała- złapała się za głowę i zaczeła ją deliaktnie masować- nabiłam sobie guza jak upadłam- zmarszczyła mocno czoło- Wkurza mnie już to- dodała ciszej

- Co niby?- oparł się o ścianę Levi

- To, że ciągle do mnie przychodzicie- wyraźnie posmutniała

- Jak chcesz możemy wyjść- uśmiechnął się lekko Erik- może jesteś zmeczona czy-

- Nie o to chodzi- nabrała dużo powietrza- W ciągu dwóch lat byłam chyba z 10 razy w szpitalu już. Ciągle was tylko niepotrzebnie ciągam tutaj- znowu zaczęła mocniej kaszleć. Erik poklepał jej plecy delikatnie- Dziękuję- spojrzała na niego ciepło jak się uspokoiła.

- Przynieść Ci coś z domu?- spytał Levi- jak coś to mów

- Może mojego misia - zaśmiała się nerwowo, drapiąc się po karku- Zawsze mi z nim raźniej

- Nie ma problemu- usłyszeli pukanie do drzwi. Do pokoju weszła pielęgniarka, która miała ze sobą zestaw trzech kroplówek. Saya natychmiastowo spuściła głowę zrezygnowana

- Przecież pije dużo więc po co?- nadęła policzki jak dziecko

- Zlecenie lekarza- uśmiechnęła się pogodnie- Jak się skończy jedna to proszę mi powiedzieć

- A co to jest?

- Yy...- widać, że próbowała coś wymyśleć- antybiotyki

- Ehh...- położyła się z impetem na poduszce - super po prostu

- Ale ty ostatnio marudzisz- pyrgnął ją w nos Brann, na co ona szybko zaczęła go ocierać

- Też miałbyś dość- wtrąciła naburmuszona. Usłyszeli, że jej oddech stał się coraz bardziej świszczący. Po chwili znowu złapał ją mocny kaszel, tym razem jednak po około minucie zrobiła się cała sina. Brann szybko wybiegł z sali wołając o pomoc. Niedługo później weszło do sali kilka osób, które od razu kazały wyjść bliskim chorej. Zauważyli na koniec jak jedna z pielęgniarek wstrzykuje coś dożylnie dziewczynie. Jeszcze przez kilkanaście minut słychać było, że panuje tam wielkie zamieszanie. Po około pół godziny ludzie zaczęli wychodzić z pomieszczenia. Jedna z osób zapewniła, że stan dziewczyny jest teraz stabilny, ale musi odpocząć, więc poprosiła, by wrócili do niej jutro

O ile będzie do kogo wracać- pomyśleli

Długa historia cz. 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz