- Wstawaj- poczuła znajomy dotyk na swoim ramieniu. Gdy przebudziła się, zauważyła, że ma na sobie koc którego wcześniej nie miała. Wzięła go do ręki i przyjrzała się mu dokładnie
- Dałeś mi to w nocy?- spytała spoglądając w dół
- Tak. - odparł krótko- Wstawaj już, bo zaraz jedziemy- podał jej rękę by pomóc jej wstać. Obtrzepała się z brudu i wyprostowała materiał ubrania- W porządku?
- Ujdzie- odpowiedziała wpatrując się sobie w nogi
- To znaczy?- nie czekał na reakcje- Nie za wiele jestem w stanie zrobić, wiesz o tym.
- Dlatego nic nie mówię- odwróciła się od niego i na tyle ile mogła zaczęła pomagać przyjaciołom w pakowaniu rzeczy na wozy. Ruszyli około dziesięć minut po jej przebudzeniu. Widać, że spieszyli się najbardziej jak mogli. Dziewczyna wyczuła to także będąc już na wozie. Wszyskie kamienie sprawiały, że wóz cały się trząsł. Starała się być jak najciszej, by nie dać nikomu znać, że jadą jak dla niej za szybko i trzesięnia bardzo ją bolą. Na dworze robiło się coraz zimniej. Większość drogi nieusatnnie padał deszcz. Prawie wszystkie liście z drzew już spadły na ziemie, sprawiając że wydawało się jakby jechali po pięknym kolorowym dywanie. Dziewczyna cały czas prosiła w duchu by dotarli jak najszybciej. Czuła jak robi jej się coraz bardziej niedobrze. Próbowała napić się wody, ale w momencie gdy chciała wziąć łyk, wóz znacząco podskoczył. Zaczęła się krztusić. Levi gdy tylko usłyszał znajomy mu dźwięk wrócił się na tyły i zatrzymał się
- W porządku?- spytał przestraszony - Może było ci za zimno w nocy?- poklepał ją po plecach- Masz swoje leki?- zaprzeczyła głową- Dlaczego ich nie masz ze sobą?!- kontynuował mocno wkurzony. Chciał już coś powiedzieć, ale wiedział, że nie da mu to za wiele. Zamiast tego dalej klepał ją po plecach i próbował uspokoić. Po kilku minutach udało mu się
- Dziękuję- odkasłała- zakrztusiłam się wodą teraz. Wóz się zatrząsł. To dlatego- odetchnęła głębiej- A co do leków to nie mam ich, ponieważ już wczoraj zużyłam wszystko
- Nie masz ze sobą nic więcej?- sięgnął po jej torbę- Mam nadzieję, że się nie obrazisz że pogrzebię Ci w torbie- nie odpowiedziała na to. On po chwili podniósł głowe i odłożył torbę na bok- Masz tylko jedną tabletkę na mocny atak. - włożył ją do kieszeni- Ja ją będę trzymał.
- Nie ufasz mi? - spytała zasmucona- Przeciez normalnie mam je na co dzień przy sobie i jest dobrze. To skąd ta zmiana.
Bo w praktyce jest mniejsza szansa że stanie się coś mi, niż wozowi. Ale nie chcę cię martwić..więc...
- Bo i tak często się gdzieś obok kręcę to w sumie nie robi to większej różnicy- wsiadł z powrotem na konia- Następnym razem napij się porządnie jak się zatrzymamy, a nie jak jedziemy
Szkoda tylko że jedziemy już 7 godzinę z rzędu..
Kiwnęła przytakująco głową. On zaś dał znać innym, że mogą już dalej ruszać. Po około czterech godzinach dotarli na miejsce. Gdy Saya tylko zsiadła z wozu odetchnęła z ulgą
- Matko jak dobrze. Myślałam, że jajko zniosę- zaśmiała się, opierając się o tył wozu- Nie byliśmy tutaj nigdy- powiedziała, gdy tylko zobaczyła stojący przed nią budynek- Przecież to zwykły dom
- Nikt tu nie powinien mieszkać- skomentował Eren- To opuszczony dom. - rozejrzała się dookoła
- Czemu tu nikogo nie ma?
- Ta wioska została zaatakowana przez tytanów- wyjaśnił Jean, który przesunął ją lekko w bok by wziąć jeden worek z żywnością
- To pewnie tam jest jeszcze...- posmutniała znacząco
CZYTASZ
Długa historia cz. 3
RomansaTak tak, wracamy! Tuż po dodatku z Mią i Lenem ! Jak Wam się podoba moja opowieść? Ta część jest już gdy Saya i Levi doszli do porozumienia i postanowili oficjalnie być ze sobą. Obecnie ich głównym wrogiem są ludzie, a nie tytani. Momentami muszą ch...