1 | the end and the beginning

11.3K 468 442
                                    

UWAGA!

Ze względu na występowanie: wulgarnego języka; przemocy fizycznej i słownej oraz prześladowania; uzależnienia od obcowania płciowego i innych czynności seksualnych (w tym też masturbacji); dosadnie i naturalistycznie przedstawionych aktów seksualnych niejednokrotnie z występowaniem różnego rodzaju fetyszy książka może być nieodpowiednia dla niektórych czytelników oraz wzbudzać niesmak, a nawet odrazę! Jej treść NIE jest przeznaczona dla osób niepełnoletnich oraz czułych na któryś z wymienionych podpunktów (i proszę odpuścić sobie komentarze typu "mam x lat, a i tak to przeczytam", serio...)

Książka pierwotnie była opublikowana jako fanfiction. Zadebiutowała jako autorska 4 marca 2023 roku.

Miłego czytania!

~~~

Irytujący, piskliwy dźwięk, który podrażnił moje bębenki uszne, zakończył i zapoczątkował wiele rzeczy. W końcu, jak to powiadają – każdy koniec niesie ze sobą nowy początek. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co przyniesie mi przyszłość, ale nie przeszkadzało mi to, by z pomrukiem niezadowolenia sięgnąć po podpięty do ładowania telefon i po omacku przesunąć kilkukrotnie palcem po ekranie, aż w końcu udało mi się wyłączyć budzik.

Właśnie w ten sposób skończył się mój sen, dając tym samym początek nowemu dniu, który miał w sobie wiele początków: początek trzeciej klasy liceum, początek mojego życia bez ukochanego przy boku, początek kolejnego roku użerania się z bandą nietolerancyjnych debili, którzy będą chcieli zapoczątkować moje życie po życiu – czyli po prostu zakończyć obecne.

– Wstajesz? – wymruczałem to pytanie w poduszkę, nie czując się jeszcze na siłach, by unieść głowę do góry. – Ja pierdolę, jak mi się nie chce.

– Jeszcze pięć minut – odpowiedział mi Siwoo, przekręcając się na drugi bok, tym samym obracając się do mnie tyłem.

Wydałem z siebie niezrozumiały pomruk w ramach potwierdzenia, iż przyjąłem to oświadczenie do informacji, i bardzo powoli zacząłem zsuwać się z łóżka, pozwalając nagiemu ciału wyślizgnąć się spod nagrzanej pościeli, zastępując ją nieprzyjemnie zimnymi panelami w kolorze dębu sonoma. Mój zaspany wzrok zaczął błądzić po białych meblach o rozmytych konturach, przyglądając się każdej kolorowej plamce, która była książką, albumem muzycznym albo jakąś ramką ze zdjęciem, nim sięgnąłem do półki nocnej, zgarniając z niej telefon.

Odblokowałem go odciskiem palca, sprawdzając, ile minut zajęła mi moja mozolna pobudka, i po dostrzeżeniu piątki na minutniku, doszedłem do wniosku, że właśnie ustanowiłem jakiś nowy rekord szybkiego wstawania. Uśmiechnąłem się pod nosem z własnego wewnętrznego żartu i podniosłem się z siadu, odklejając pośladki i jądra od paneli. Nim wyszedłem z pokoju, sięgnąłem po przerzucony przez oparcie kręconego fotela szlafrok, który nie należał do mnie, co w sumie mało mnie obchodziło, i narzuciłem go na siebie, zasłaniając to, czego nie chciałbym pokazać rodzicom lub młodszej siostrze mojego chłopaka.

Korytarz na szczęście był pusty; szesnastoletnia dziewczyna wciąż musiała spać, a odgłosy buszowania w kuchni informowały mnie, że matka Siwoo jest w trakcie przyrządzania nam śniadania. Przemknąłem na bosaka przez wąskie pomieszczenie, by w końcu dopaść drzwi do łazienki i nacisnąć na lekko skrzypiącą klamkę. Odruchowo odnalazłem dłonią włącznik na ścianie, wypełniając pozbawione okien pomieszczenie białym światłem, i zamknąłem za sobą drzwi, nie przekręcając w nich zamka, jak to już miałem w zwyczaju.

TAKE ME TO BEDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz