Rozdział 19 |Co nas podglądasz zboczeńcu?! |

205 18 6
                                    

Przez całą noc rozmawiałam z Vincą. Nawet jeśli chciałabym zasnąć, nie umiałabym. Cały czas w mojej głowie pojawiają sie słowa, wypowiedziane przez Nathana.

To dołujące, nic nie zrobiłam, a obrywam. Jeszcze od osoby, która powinna być przy mnie i wspierać, a nie obrażać.

Nawet nie wiem czym tak naprawdę zawiniłam. Stanęłam w obronie brata na meczu, bo tak należy postąpić. Przecież Swift doskonale zdaje sobie sprawę z przypadłość Byrona i powinien wiedzieć, że nie mówił tego wszystkiego celowo.

Może to przez spotkanie z Shiiro? Ale w końcu to tylko przyjaciel, nie czuję do niego nic innego niż zwykłą przyjacielską sympatię. Poza tym przytulnie chyba nie jest zarezerwowane tylko dla chłopaka, prawda?

-Znowu się zamysliłaś - usłyszałam przy uchu i mimowolnie podskoczyłam w miejscu.

-Nie strasz mnie! Na zawał przez ciebie zejdę kiedyś! - zaśmiałam się, starając uspokoić oddech.

-Wybacz, ale to nie moja wina, że jesteś gdzieś daleko myślami i mnie nie słuchasz - powiedział, udając obrażonego.

-Daj spokój Shiiro - westchnęłam - nie mam humoru na jakąkolwiek rozmowę. Wolałabym zostać u Vinci. Nie chcę tam wracać - dodałam, patrząc na krajobraz.

Byliśmy właśnie w drodze powrotnej do ośrodka. Potwornie się denerewowałam. Nie miałam pojęcia jak zareaguje trener, czy Byron. Ten drugi pewnie od razu się na mnie rzuci.

Chciałam wczoraj naładować swój telefon u siostry Shiiro, ale niestety ładowarka nie pasowała.

-Uspokój się - uśmiechnął się lekko chłopak - jeśli ktokolwiek będzie coś gadał, na pewno nie będę milczał.

-Dziękuję - powiedziałam - zrobiłeś dla już tak dużo. Ty i twoja siostra. Jesteście cudowni. Nie wiem jak mam się wam odwdzięczyć.

-Nie musisz nic robić - odparł.

Od wróciłam się w jego stronę i dostrzegłam na bladych policzkach małe rumieńce. Wyglądał uroczo.

Do ośrodka dotarliśmy w chwili gdy cała drużyna wychodziła na zewnątrz. Pewnie na trening.
Jako pierwszy zobaczył mnie Byron. Chociaż ciężko stwierdzić czy na pewno to był on. Jego blond włosy były w kompletnym nieładzie, sterczały na wszystkie strony. Pod oczami miał fioletowe ślady, świadczące o małej ilości snu.

-Leni - usłyszałam głos trenera obok siebie i zaraz wszystkie spojrzenia zwróciły się na mnie.

No dobra nie wszyskie. Dwie osoby nawet się nie obróciły. Chociaż mogłam się tego spodziewać.

-Idiotko, teraz się nie wywiniesz. Wiesz jak ja się martwiłem!? Miałem już do matki dzwonić! - krzyknął mój brat, podchodząc do nas.

Gdy zobaczył Shiiro jego wzrok trochę złagodniał.

-Przynajmniej nie byłaś
sama - odetchnął z ulgą, patrząc na biało-włosego - mniemam, że to twoja sprawka - zwrócił się do chłopaka.

-Po części. Spotkałem przypadkowo Leni i później jakoś tak się złożyło, że dopadł nas ten jej chłopak i zaczęła się mała sprzeczka. Na szczęście później spotkaliśmy moją siostrę i przygarnęła Leni do siebie
na noc - wytłumaczył, a ja tylko przytaknęłam.

-Masz szczęście - westchnął - ale i tak nie ominie cię dokładne przesłuchanie!

-Zostawimy to na później Love. Teraz zapraszam na trening - przerwał nam trener. Całkowicie zapomniałam o jego obecności.

Cichy Diabeł || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz