Pov. Leni
Otwierając drwi, pierwsze co ujrzałam to piękny uśmiech Nathana. Nie mogłam się powstrzymać i także się uśmiechnęłam. Chłopak schylił się i złożył delikatny pocałunek na moim policzku.
-Wejdź - powiedziałam odsuwając się, w celu zrobienia przejścia. Gdy niebiesko-włosy znalazł się w środku, zamknęłam drzwi - chodźmy do kuchni, nie ma potrzeby stać w przejściu a i tak zaraz będziemy mieć kolacje - dodałam uśmiechając się przy tym cały czas i ruszyłam do kuchni co zrobił też mój chłopak.
"Mój chłopak", to zdanie wciąż brzmi dla mnie dość obco. Mimo, że jesteśmy już ze sobą od dobrych czterech miesięcy, to w dalszym ciągu nie oswoiłam się do końca z myślą, że mam chłopaka. Jest to lekko pokręcone i sama nawet tego nie rozumiem do końca.
-Dobry wieczór, cześć Byron - przywitał się nastolatek wchodząc do pomieszczenia. Od jego przyjścia, od razu zrobiło się tak, jakby radośniej. Od niego dosłownie bije pozytywna energia. Nawet mój brat uśmiechnął się na widok chłopaka.
-Witaj Nathan - odezwała się moja mama - siadajcie do stołu, zaraz będę dawać kolaje - zwróciła się do nas. Oczywiście nie umknęło mi spojrzenie rodzicielki skierowane w moją stronę. Pewnie chodzi jej o tamtego jednego naleśnika, którego zjadłam wcześniej. Ale co poradzę? Głodna byłam, i w sumie wciąż jestem.
-Dziękuje - powiedział kłaniając się. Nigdy go nie zrozumiem, już niezliczoną ilość razy powtarzałam mu, że nie musi się kłaniać. A on co? I tak robi swoje.
W ciszy zabraliśmy się za jedzenie kolacji. Oczywiście nie obyło się bez typowych wygłupów mojego brata. Tym razem, na szczęście nie ja oberwałam jedzeniem w twarz tylko był to Nathan.
-Aphrodi! Zachowuj się! - krzyknęła na niego nasza rodzicielka i w między czasie sięgnęła po ręcznik który podała Swiftowi. Ten od razu go przyjął i wytarł się. Niestety plama po sosie została i koszulka chłopaka nadawała się tylko do prania.
-Jesteś głupi - skomentowałam patrząc w stronę blondyna. Ten tylko wystawił mi język i wrócił do jedzenia tych nieszczęsnych naleśników.
Mniej więcej kolacja minęła spokojnie. Po skończonym posiłku razem z Nathanem udaliśmy się do mojego pokoju a Byron został w kuchni. Dzisiaj była jego kolei by pozmywać. Mam nadzieję, że nie zatopił całego domu.
Mój azyl znajdował się na parterze. Wcześniej miałam pokój na piętrze, ale z racji, że nie dałabym rady sama tam się dostać, po prostu zmieniłam położenie pomieszczenia. Co prawda jest teraz troszkę mniejszy niż ten poprzedni, ale poza tym różnicy nie ma prawie żadnej. Tego samego koloru ściany, te same meble z wyjątkiem łóżka. Trzeba było je zmienić na odrobinę niższe bym mogła sama na nie wchodzić. Przechodząc przez drzwi zahaczyłam niechcący wózkiem o jedną z półek, gdyby nie refleks Nathana pewnie dostałabym czymś po głowie.
-Było blisko - zaśmiał się podając mi piłkę, która prawie na mnie spadła. Wzięłam ją do ręki i od razu przypomniały mi się te wszystkie chwilę, gdy mogłam grać razem z przyjaciółmi. Chodź gra nie zawsze wychodziła nam na dobre, szczególnie w tedy gdy spóźniałam się przez to na lekcje - musisz bardziej uważać Leni. Następnym razem może to być coś cięższego niż zwykła piłka - powiedział z powagą. Skąd u niego taka nagła zmiana nastroju? Stało się coś?
-Wiem wiem - odparła z lekkim uśmiechem i podjechałam do łóżka. Po kilku próbach i siłowaniach się, a także odganianiu Nathana, udało mi się usiąść na nie. Chociaż już nie raz to robiłam, to i tak czasem nie udawało mi się usiąść za pierwszym razem. Nie chciałam także, by nawet w takiej prostej czynności ktoś musiał mi pomagać.
-Uparta jesteś - odezwał się chłopak, siadając obok mnie - nigdy nie dajesz za wygraną i starasz się wszystko robić sama. Podziwiam cię, wiesz? - zagadnął patrząc w moją stronę. Nie do końca rozumiałam sens jego słów ale nie odzywałam się - też chciałbym mieć taki upór. A jedyne co umiem zrobić, gdy pojawia się jakaś przeszkoda to uciec. Nie umiem stawić temu czoła.
-To nieprawda - przerwałam mu patrząc mu w oczy - jesteś silny. Przecież to ty zawsze mi pomagasz gdy mam z czymś problem. Na przykład z matematyką! Gdyby nie ty, teraz siedziałabym na poprawkach! - powiedziałam. Nie chciałam, by się dołował. Wiedziałam, że zawsze był na tym punkcie przewrażliwiony. Szczególnie po tej całej akcji z 'kosmitami"
Może po krótce o tym opowiem. Kiedy wygraliśmy finał strefy, dowiedzieliśmy się, że kosmici zniszczyli naszą szkołę i kilka innych placówek. Bardzo długo staraliśmy się z nimi wygrać ale ich umiejętności były na o wiele wyższym poziomie. Nasza drużyna spędziła wiele godzin na treningach. Podczas tej całej sytuacji z kosmitami poznaliśmy nowych przyjaciół, którzy pomogli nam wygrać. Jednak gdy pojawił się nowy, trudniejszy przeciwnik, niektórzy z nas nie dali rady i wycofali się. Między innymi był to Nathan. W pewnym momencie, gdy rozmawialiśmy razem, powiedział, że zamierza wrócić do domu. Na początku byłam przeciwna, ale zdałam sobie sprawę, że ta będzie lepiej. Nie chciałam, by był smutny. Pocieszałam go jak mogłam a i tak uśmiech nie wracał na jego twarz. Można powiedzieć, że był to "kryzys w związku". Całe szczęście, że gdy tylko sprawa z pseudo kosmitami się wyjaśniła, pogodziłam się Nathanem i od tamtej pory było już wszystko dobrze.
-Zmieńmy temat - mruknął - słyszałaś, że jutro po zakończeniu mamy stawić się w domku klubowym? Podobno trener ma nam coś ważnego do przekazania - powiedział z entuzjazmem.
-Coś tam Byron mówił, ale jego paplaniny ni to zrozumieć ni zapamiętać - zaśmiałam się - a wiesz o co może chodzić? Ciekawa jestem - przyznałam uśmiechając się. Nie miałam żadnego pomysłu o co może chodzić trenerowi. Pożegnaliśmy się oficjalnie już dzisiaj i nie widziałam zbytnio powodu by spotykać się jutro. Ale w końcu to trener Hibiki, jego pomysłów nikt nie jest w stanie przewidzieć, chyba, że Mark. Ten to ma do tego talent.
-Dowiemy się jutro - wzruszył ramionami i przybliżył się do mnie - co powiesz na jakiś film? Mam ochotę coś pooglądać! - zaproponował na co się zgodziłam.
W połowie seansu poczułam zmęczenie, więc oparłam się głową o ramię Nathana, który też ledwo się trzymał. Całe szczęście, że chłopak dzisiaj śpi u mnie. Nie wyobrażam sobie, by musiał wracać pół przytomny do domu. W pewnym momencie poczułam, że zasypiam. Już miałam się położyć, gdy natychmiastowo obudził mnie czyjś krzyk.
-Nie spać mi tu gołąbeczki! - głos należał oczywiście do mojego idiotycznego brata, który nie wie jak się puka i zawsze wchodzi nieproszony. Przyrzekam, od jutra zamykam drzwi na klucz.
-Zamknij się! - odpowiedziałam mu rzucając w niego pierwszą lepszą poduszką, jaką miałam pod ręką - wynocha stąd! - dodałam.
-Nie-e - zaśmiał się. Błagam, niech go ktoś stąd zabierze.
-Byron spadaj, chcemy skończyć film - odezwał się zaspanym głosem Nathan. Jego włosy sterczały na wszystkie strony świata, a leżeliśmy może z czterdzieści minut.
-O jak fajnie, film! Ja też chcę - powiedział blondyn i w mgnieniu oka znalazł się na łóżku wciskając ten swój tyłek pomiędzy mnie a niebiesko-włosego.
I tyle byłoby ze spokojnego oglądania. Skończyliśmy seans, a Aphrodi wciąż był na moim łóżku, w dodatku zasnął. Jako dobra siostra nie budziłam go. Można powiedzieć, że nocowanie z Nathanem zamieniło się na jakiś trzyosobowy obóz w moim pokoju. Cóż, uroki posiadania aż tak głupiego brata.
__________________________
Kolejny rozdział już za nami!
Dajcie znać jak się podoba! Jest coś co można zmienić, poprawić?
Tak więc, do następnego.
❤️Autorka❤️
CZYTASZ
Cichy Diabeł || Inazuma Eleven ||
Fanfic[Druga część opowiadania "Anioł Stróż"] Wakacje w końcu nadeszły, a razem z nimi koniec roku szkolnego. Dla Leni i Nathana jest to najlepszy okres, by wspólnie spędzić trochę czasu. Razem z całą drużyną i kilkoma nowymi osobami, wybierają się na dw...