Rozdział 14 |Nie jestem za ciężka? |

179 13 1
                                    

Na wpół przytomna czesałam włosy i w myślach przeklinałam swojego idiotycznego brata.

Nie mógł obudzić mnie normalnie, no bo po co. Lepiej krzyknąć do ucha, że jest się spóźnionym i śmiać się w najlepsze. W dodatku gdy natychmiastowo się podniosłam, uderzyłam ręką o szafkę przy łóżku.

Oczywiście nie obyło się bez uderzenia tej blondyneczki. Dostał po głowie i od razu wyniósł się z pokoju.

Związałam włosy w kitkę i kilka krótszych pasemek spiełam spinką. Od kiedy ściełam włosy jest mi o wiele wygodniej. Na przykład, w takie ciepłe dni jak dziś, nie poce się aż tak. Kiedyś lato było dla mnie katastrofą, mimo związanym włosów było mi potwornie gorąco.

Odłożyłam szczotkę na biurko i zgarnęłam telefon. Wybrałam kontakt do Imai i wystukałam krótką wiadomość.

Do: Sea

Hej! Dzisiaj wyjeżdżam na obóz więc nie będziemy mogły się spotkać w najbliższym czasie. Ale jak już wrócę, koniecznie musimy iść znowu na Shake'a!

Odłożyłam urządzenie, uprzednio patrząc na godzinę. Dopiero 7:20 więc miałam jeszcze trochę czasu, by zjeść śniadanie.

W kuchni już czekała na mnie mama z przygotowanym śniadaniem.

-Jak tam samopoczucie przed wyjazdem? - spytała podając mi talerz z kanapkami.

-Gdyby nie Byron, było by
lepsze - powiedziałam biorąc pierwszego gryza - pyszne te
kanapki - dodałam.

-Cieszę cię  - uśmiechnęła się - jak już będziecie się zbierać to dajcie mi znać. Przecież muszę was zawieść pod szkołe.

-Dobrze - kiwnęłam głową i wróciłam do dalszego spożywania kanapki.

W między czasie mój brat zdążył przyjść i także zabrał się za jedzenie śniadania.

-Blondyneczka już zebrana? - zaśmiałam się.

-Tak. Brakuje mi tylko szamponu do włosów. Widział go ktoś? - powiedział lustrując nas spojrzeniem.

-Na mnie nie patrz - podniosłam ręce w górę w geście poddania się - mam daleko gdzieś twój szampon. Nie obchodzi mnie on.

-Idź zobacz w łazience pod umywalką. Tam powinien być jeszcze jeden - odparła kobieta - tylko się pośpiesz, bo zostaniesz.

-Jasne, jasne - mruknął wstając od stołu.

Wyszedł z pomieszczenia i ponownie zapanowała cisza. Skończyłam jeść swoją porcje i teraz tylko pozostało mi czekasz aż Byron się zbierze.

Spojrzałam na zegarek, dopiero 7:40.
Westchnęłam przeciągle i wzięłam łyk   zimnej już, herbaty.

-Uważaj na siebie Leni - odezwała się w pewnym momencie mama. Jej wzrok był zmartwiony a wypowiadane słowa dość niepewne. Coś musiało być na rzeczy - wiem, że doskonale sobie radzisz, ale musisz uważać.  Nigdy nie wiadomo co może się stać na takich wyjazdach. Szczególnie, że masz pewne ograniczenia.

-Wiem mamo - uśmiechnęłam się by ją nieco uspokoić - nie musisz się martwić. Będzie ze mną Byron, Nathan i cała reszta drużyny! Nic mi się nie stanie z nimi.

-Dobrze - także lekko się uśmiechnęła ale wciąż widziałam, że się martwi.

-Jeśli coś się stanie od razu dam ci znać, możesz być tego pewna. Będę dzwonić codziennie!

-No ja myślę - zaśmiała się - chce wiedzieć o wszystkim, co wy tam wyprawiacie. Tylko nie mów bratu, nie będzie chciał później w ogóle do mnie dzwonić.

Cichy Diabeł || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz