Rozdział 18 | Nie Przepraszaj! |

208 20 7
                                    

Nathan pov.

Szlag by to wszystko trafił i spalił w piekle, jak toster mój ulubiony chleb! To nie tak miało się potoczyć!

-Cholera no - westchnąłem, siadając na murku. Za mną rozciągał się widok na morze, skompane w blasku zachodzącego słońca.

W takiej chwili nawet widok zachodu słońca nie poprawi mi humoru. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej mnie to dobija! Co ja sobie myślałem!? Czemu muszę być aż takim idiotą.

-Co jest ze mną nie tak? - spytałem sam siebie patrząc w stronę zachodzącego słońca.

-Nic. Z tobą jest wszystko dobrze Nathan - usłyszałem przy uchu i podskoczyłem, prawie przy tym spadając z betonowego murku.

-Przestraszyłaś mnie - powiedziałem łapiąc się za klatkę piersiową, czułem jak szybko bije moje serca.

-Wybacz - odparła siadając obok
mnie - wszystko gra? Tak szybko opuściłeś obiad, że zaczęłam się martwić.

-Jest dobrze, tylko.. - zawachałem się przez chwilę - pokłóciłem się z Leni.
Powiedziałem jej coś niemilego. Ale nie miałem tego na myśli! Naprawdę, nie chciałem tego powiedzieć.

-Rozumiem cię. Często mówię coś, czego tak naprawdę nie mam na
myśli - odparła patrząc na mnie - jest to uciążliwe - westchnęła.

-Dokładnie - zaśmiałem się - nie mam pojęcia co mógłbym teraz zrobić.

-Może ją po prostu przeproś? Powinna zrozumieć - zaproponowała Yu.

Gdyby to było takie łatwe. Nie po tym, co jej powiedziałem. Do tego ten biało-włosy chłopak. Kim on był?
Nie dawało mi to spokoju.

-To nie wyjdzie - mruknąłem patrząc na zachodzące słońce.

Promienie odbijając się od wody kojarzymy mi się z dniem, w którym razem z Leni wybraliśmy się na biwak nad jezioro. Oczywiście był jeszcze Byron i mama blondynki. Samych by nas nigdy nie puścili.

Bawiliśmy się tam tak dobrze, że teraz najchętniej bym wrócił do tego czasu.

Westchnąłem i wstałem, wciąż patrząc na zachodzące słońce. 

-Nathan? Wszystko gra? - spytała Yu, także wstając.

-Sam już nie wiem - westchnąłem łapiąc się za głowę - idziemy na plażę?

-Jeśli chcesz - skinęła głową i bez słowa ruszyliśmy.

Nie chciałem być teraz sam. Mogłoby się to skończyć nieprzyjemnie. Od zawsze wolałem, by ktoś był ze mną w chwilach słabości. 

Odgarnąłem grzywke za ucho i popatrzyłem na Keigou, idącą zaraz obok mnie. Chciałem by na tym miejscu była Leni.
Chciałbym, by mogła chodzić.

Zeszliśmy na plażę i pod nogami poczułem ciepło nagrzanego piasku. Bez namysłu ściągłem buty i skarpetki. Nie chciałbym mieć później plaży w pokoju. Reszta by mnie za to zabiła, albo kazała spać pod drzwiami.

-Usiądziemy blisko brzegu? - spytałem.

-Jasne! Uwielbiam wodę - zaśmiała się łapiąc moją rękę.

Pociągnęła mnie i chwilę później poczułem zimną wodę pod nogami.
Kucnąłem by zabrać muszelkę, a w tym samym momencie pojawiła się większą fala i zostałem ochlapany.
Cały byłem mokry, ale opłacało się. W mojej ręce tkwiła śliczna, mała, różowa muszelka.

-Żyjesz? - spytała z przejęciem dziewczyna podchodząc do mnie.

-Oczywiście - uśmiechnąłem się - taka mała fala nie jest mi straszna.

Cichy Diabeł || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz