Rozdział 28 | A co ja mam powiedzieć? |

161 15 3
                                    


Na szczęście z Byronem było mniej więcej wszystko dobrze i wypadek nie skończył się większymi powikłaniami. Nie licząc skręconej kostki i zdartego łokcia. Blondyn niemiłosiernie narzekał na wszystko co go otaczało. Nie dało się z nim wytrzymać, dlatego w sali chłopaka siedziała tylko nasza rodzicielka. Hera niestety nie mógł dłużej zostać, ponieważ robiło się już późno i musiał wracać do domu. 

Niestety pechowa blondyneczka musiał jeszcze trochę posiedzieć w szpitalu, by dokończyć formalności i powypełniać z mamą jakieś dokumenty. Ja natomiast nie chcąc tracić czasu, wzięłam w ręce telefon i otworzyłam wiadomości z Nathanem. Napisałam krótką wiadomość i ruszyłam w stronę windy. Powiadomiłam Swifta, że będę na niego czekać przed szpitalem.

Gdy znalazłam się już na świeżym powietrzu, w oddali zauważyłam biegnącą postać. Nie wiele czasu potrzebowałam, by domyślić się iż ową postacią jest oczywiście niebiesko włosy. Nagły dreszcz przebiegł po moim ciele, a w brzuchu poczułam ścisk. Z niewiadomych powodów zaczęłam się nadmiernie stresować, a przecież nie ma czym. Zwykła rozmowa. Właśnie, domyślałam się, że nasza konwersacja będzie  daleko odbiegać od zwyczajnej rozmowy. W końcu Nathan chciał wszystko wyjaśnić. Chociaż nie wiem co tu było do wyjaśniania. Zawalił i nie było powodu by tego ukrywać.

-Wybacz, że musiałaś czekać. Jak na złość na każdym przejściu dla pieszych było czerwone. Może przejdziemy się do kawiarni? Przecież nie będziemy rozmawiać tak przed szpitalem, chyba, że musisz tu zostać - popatrzył na mnie niepewnie, przewracając w palcach sznurek od jego ciemno niebieskiej rozsuwanej bluzy.

-Nie ma problemu, możemy iść do kawiarni. Szczerze to napiłabym się czegoś ciepłego. Nie chcę się tobą wysługiwać, ale czy mógłbyś pchać wózek? Przez dzisiejsze wydarzenia kompletnie opadłam z sił - powiedziałam, niechętnie prosząc Nathana o pomoc. 

-Jasne - odpowiedział szybko i po chwili ruszyliśmy. 

Cała droga minęła nam w dość niekomfortowej ciszy. W sumie nie ma się co dziwić. Raz za razem kątem oka patrzyłam na chłopaka, chcąc coś wyczytać z jego twarzy, ale nie udawało mi się. Przybrał całkiem obojętny wyraz i nie miałam pojęcia o czym myśli. Co ja co, ale byłam tego bardzo ciekawa. Gdy w końcu znaleźliśmy się przed kawiarnią, stres mnie opuścił. Przestałam się aż tak denerwować tą rozmową. Weszliśmy do środka i zajęliśmy jeden z kilku wolnych stolików.  Nie musiałam nawet patrzeć na kartę menu, od razu wiedziałam co będę chciała zamówić. Po chwili podeszła do nas dobrze mi znana już kelnerka.

-Widzę, że naprawdę lubisz tu przychodzić - uśmiechnęła się w moją stronę - no dobrze, a więc co dla was będzie kochani? - zapytała otwierając swój notes.

-Dla mnie tym razem gorąca czekolada - zwróciłam się do kobiety z uśmiechem na ustach. Tutejsza obsługa jest przemiła, a szczególnie ta jedna kelnerka, która za każdym razem gdy tu przychodzę przyjmuje moje zamówienia. Mogę śmiało stwierdzić, że jestem tu już regularnym gościem. 

-Ja poproszę herbatę owocową - odparł Nathan. Kobieta zapisała w notatniku zamówienie i żegnając się, odeszła od stolika.

-Więc skoro już sobie zamówiliśmy, może zaczniesz? Wbrew pozorom nie mam zbyt dużo czasu. Byron miał mały wypadek i chciałabym być z nim - zaczęłam, patrząc Swiftowi w oczy.

-Wypadek? Nic poważnego się nie stało? To dlatego byłaś w szpitalu - wydawał się zmieszany i wyraźnie zaniepokojony. 

-Dokładnie - przytaknęłam - a więc? - ponagliłam chłopaka. Ten wziął kilka głębokich oddechów i uciekł spojrzeniem jak najdalej, prawdopodobnie byleby nie patrzeć mi w oczy.

Cichy Diabeł || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz