Rozdział 11 | Po prostu mój brat jest lekko upośledzony |

222 17 12
                                    

Wychodząc z domu razem z bratem, miałam dziwne przeczucie, że zdarzy się coś, co niekoniecznie mi się spodoba. Z jednej strony ufałam swojej intuicji, ale z drugiej. Co może mi się nie spodobać na spotkaniu z dwiema tak pozytywnymi osobami jakimi byli Shiiro i Sea?

Spojrzałam w niebo i zaśmiałam się. Nawet pogoda jest dziś idealna. Brak jakiejkolwiek chmury i ciepłe promienie słońca. Czego chcieć więcej? No tak, spotkania z chłopakiem. Tego bym chciała.

Ale jak wszystkim wiadomo, nie zawsze się dostaje to, czego się chce. I tym razem mnie to dopadło. Może nie byłam jakoś bardzo rozczarowana, ale trochę zabolało. Przecież sam zaproponował spotkanie, więc dlaczego teraz je odwołał? Nie wierzę, że to naprawdę wina jego ojca.

-Wszystko dobrze Leni? Na pewno jesteś poczytalna? - zapytał ze śmiechem mój brat.

-Czemu w to watpisz?

-No wiesz, nikt normalny nie śmieje się bez powodu patrząc w niebo - powiedział - z tobą jest coś nie tak.

-Dopiero to odkryłeś? Od zawsze wiedziałam, że jestem inna, ale od razu nienormalna? Bez przesady - machnęłam ręką.

-Szło by się kłócić - mruknął pod nosem.

-Idiota - powiedziałam.

-I kto to mówi, co?

-Osoba, która przynajmniej ma jakieś szare komórki - zaśmiałam się.

-Szare komórki?

-Nie mów, że nie wiesz co to - udałam załamaną. Jeśli serio on tego nie wie, to nie przyznaje się co do bycia siostrą takiego debila.

-Wiem - odparł dumnie - nie jestem aż tak głupi na jakiego wyglądam!

-Przynajmniej przyznałeś, że wyglądasz jak głupek. Całe szczęście - stwierdziłam.

-Nieprawda! - krzyknął.

-Prawda! - także krzyknęłam.

Sprzeczalibyśmy się tak dalej, gdyby nie jakaś starsza pani. Dosadnie zwróciła nam uwagę, żeby nie krzyczeć w miejscu publicznym. Byron, jak to Byron, chciał coś powiedzieć. Zapewne Nie odpowiedniego do sytuacji, ale na szczęście wkroczyłam do akcji.

-Przepraszamy, więcej się to nie powtórzy. Po prostu mój brat jest lekko upośledzony i nie rozumie, gdy ktoś mówi do niego spokojnie. Taki już irytujący przypadek człowieka - wytłumaczyłam, uśmiechając się ciepło.

-Rozumiem panienko, ale i tak się pilnujcie. Nie powinno się krzyczeć na chodniku - powiedziała i odeszła.

-Ja upośledzony? - warknął zirytowanym głosem, gdy staruszka znalazła się poza zasięgiem wzroku.

-A nie? - spytałam ironicznie powstrzymując śmiech.

-Właśnie nie! Jestem w pełni zdrowy! - krzyknął.

-Zamilcz - odparłam.

Całe szczęście mnie posłuchał i przez resztę drogi, jaka została nam do pokonania był cicho.

Gdy byliśmy już blisko kawiarni udało mi się dostrzec dwie, znane mi sylwetki. Sea i Shiiro już czekali.

-Witam was - powiedziałam uśmiechając się.

-Leeeni! - krzyknął Wakabayashi i rzucił się na mnie. Dosłownie. Zamknął mnie w szczelnym uścisku. Prawie oddychać się mogłam.

-Udusisz ją - zaśmiał się Byron odciągnając biało-włosego.

-Dawno się nie widziałyśmy - powiedziała ze śmiechem Sea także mnie przytulając na przywitanie.

-Pewnie! Prawie dwadzieścia cztery godziny - odparłam.

-To ja was zostawiam - odezwał się blondyn - nie będę przeszkadzać w spotkaniu. Pamiętaj Leni, żebyś później napisała do mnie. Albo niech któreś z was ją doprowadzi do domu - powiedział i zaczął się powoli oddalać.

Pomachaliśmy mu i z szerokimi uśmiechami weszliśmy do kawiarni. Tym razem na pewno usiądę daleko od Shiiro, żebym znowu nie musiała wracać szybciej do domu.

Byron pov.

Pożegnałem się z siostrą i pierwszakami po czym udałem się na spacer. Nie miałem zbytniej ochoty wracać jeszcze do domu. Była dopiero dziesiąta dwie i nie miałbym co robić gdybym już wrócił.

Skierowałem się w stronę boiska nad rzeką. Najpewniej spotkam tam Marka i innych. Oni to nigdy nie przestaną grać.

Jakby nie patrzeć, jestem do nich podobny, z tym, że nie mam aż takiej absesji na punkcie piłki. Przynajmniej już nie mam. Kiedyś to było inaczej. Dopuki Leni nie spotkała tragedia. Miałem ochotę na dobre rzucić ten sport, ale dziewczyna przekonała mnie, bym tego nie robił. Prawie się przy tym rozpłakała, a ja nie chciałem widzieć jej płaczącej więc od razu się zgodziłem.

Później już jakoś tak samo poszło i na dobre zostałem przy piłce.

Zbliżając się do boiska, poczułem jak ktoś mnie trąca i na chwilę straciłem równowagę. Spojrzałem do tyłu w celu zidentyfikowania tego sieroty, który nie umie normalnie chodzić, ale szybko zrezygnowałem.
Moim oczom ukazała się oddalająca sylwetka chłopaka. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie znajome niebieskie włosy związane w kiktke. Nie zdążyłem się odezwać bo chłopak był już na tyle daleko, że pewnie nawet nie usłyszałby gdybym krzyknął.

-Co tu się wyprawia - powiedziałem cicho do siebie - przecież rzekomo nie mógł wyjść. Co za idiota - westchnąłem i ruszyłem dalej.

Nawet nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że ten niebiesko-włosy pajac mógłby okłamać moją siostrę. Przecież Nathan taki nie był. A przynajmniej miałem taką nadzieję. Nie darowałbym mu, gdyby Leni uroniła choć jedną złe przez niego.

Ku mojemu zdziwieniu, na boisku nie zastałem nikogo. To niespotykane, zawsze była tu choćby jedna osoba. Na przykład taki Mark. On nie rozstawał się z boiskiem i piłką. Podobno nawet śpi z jedną. Ale to już się tylko brunet.

Usiadłem na trawiastej skarpie i westchnąłem. Przez ten jeden rok tak wiele się zmieniło. Kiedyś myślałem, że do skończenia szkoły będę się uczyć w Zeusie. Kto by pomyślał, że skończę i Raimonie razem z siostrą. Całe szczęście, że chociaż utrzymujemy kontakt z dawną drużyną. Znamy się praktycznie od przedszkola ze wszystkimi. Nie licząc tych nowych. Jakby nie patrząc, drużyna potrzebowała graczy na nasze miejsce. I dobrze się złożyło. Shiiro i ten cały Sanekawa wyglądają na obiecujących zawodników. Tylko ten drugi, trochę bez życia jest. Za to Wakabayashi jest jego całkowitym przeciwieństwem, od niego wręcz bije energia. Prawie taka sama jak u Evansa. Ta dwójka na pewno dobrze by się dogadała.

W pewnym momencie westchnąłem i położyłem się całkowicie na trawie patrząc w niebo. Niestety, słońce wyłoniło się zza chmur i zmuszony byłem zamknąć oczy.

Leżałem tak przez dobre dziesięć minut, aż usłyszałem rozmowę. Najwyraźniej ktoś tędy przechodził. Na początku nie zwróciłem uwagi na to, dopiero gdy usłyszałem dobrze znany mi głos, ostrożnie podniosłem się do siadu.

-Nie wierzę - szepnąłem.

__________________________

Polsat!

Tym razem udało mi się szybciej uwinąć z napisaniem. Pewnie dlatego, że już po wszystkim. Dostałam świadectwo i oficjalnie skończyłam szkole podstawową!

Jak wam się podoba rozdział? Może domyślacie się, kogo mógł zobaczyć Byron? I oczywiście, jeśli zauważcie jakieś błędy, koniecznie napiszcie! Dość trudno jest je wyłapać, gdy psizr się na telefonie.

Tak wiec, do następnego!

❤️Autorka❤️

Cichy Diabeł || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz