Rozdział 6| Nie bądź sztywny jak parasolka w czyimś tyłku |

257 21 9
                                    

Do Zeusa dotarliśmy chwilę przed początkiem treningu. Nie obyło się bez uderzenia Byrona. Ten idiota zapatrzył się na jakąś reklamę szamponów i stał tak przez dziesięć minut. I jak tu z takim wytrzymać. Obetnę mu te kłaki i skończy z tymi wszystkimi odżywkami, szamponami, lakierami i innymi przyrządami do włosów. Chociaż nie, w tedy znowu będziemy podobni. Może mu je przyfarbuję? Tak, to jest pomysł! Byron w różowych włosach, brzmi ciekawie.

Wchodząc na teren szkoły poczułam się dziwnie. Nie było mnie tu naprawdę długo i teraz czuję się trochę jak intruz. Nie umiem tego opisać, ale jest tu inaczej. Cała radosna atmosfera Zeusa gdzieś wyparowała. Teraz można odczuć chłód i wrogość bijącą od tego miejsca. Co się stało z tą szkołą? Dark chyba doszczętnie ją zniszczył. A jeśli już o nim mowa, w końcu ten dziadyga nie żyje. Przynajmniej tak mówili w telewizji. A jaka jest prawda, wie tylko Ray.

-Możemy się pośpieszyć? - spytałam patrząc na brata – jakoś nie mam ochoty pokazywać się innym uczniom.

-Jasne – odparł i przyśpieszył kroku. Martwi się, widać to po nim. Gdyby wszystko było dobrze, rzuciłby jakąś nieśmieszną uwagą.

-Stało się coś? - odezwałam się w końcu. Nie mogłam znieść tej ciszy. Przez całą drogę na boisko milczał. Teraz już byłam pewna, że coś jest nie tak. Zawsze był wygadany a teraz zabrakło języka.

-Nie, czemu pytasz? - odparł szybko, za szybko.

-Mów - powiedziałam stanowczo na co chłopak westchnął. Rozejrzał się dookoła i zatrzymał się.

-Wszystko musisz wiedzieć, co? - zaśmiał się smutno – szczerze, to wolałbym dziś tu nie przychodzić. Nie to, że nie chcę się spotkać z drużyną! Po prostu, nie czuje się tu dobrze. Dark wyrządził nam wszystkim tyle krzywdy. Nie mam ochoty choćby patrzeć na to miejsce! Przypomina mi ono o tym podłym człowieku. On cię tak strasznie skrzywdził! Te wszystkie groźby. Gdybyśmy tylko o tym komuś powiedzieli. Zawiadomili policje! Teraz wszystko wyglądałoby inaczej! 

Nie przerywałam mu, wiedziałam, że tego potrzebuje. Potrzebuje się wygadać. Może i wygląda na wiecznie uśmiechniętego i głupkowatego chłopaka z długimi włosami, ale czasem jest zbyt wrażliwy. Przejmuje się najmniejszymi rzeczami i rozpamiętuje dawne sprawy.

-Nie możesz się tak wszystkim przejmować. To już się stało i nie mamy na to wpływu. Ważne by drugi raz nie powtarzać tego błędy. A co do spotkania, zawsze można wyciągnąć chłopaków do kawiarni! Jak raz odpuszczą sobie trening to nic im się nie tanie przecież – uśmiechnęłam się. Nie jestem dobra w pocieszanie, ale myślę, że moje słowa trafiły do Byrona.

-Dziękuję Leni – także się uśmiechną – dobry pomysł z tą kawiarnią. Idziemy na boisko i ich z niego zabieramy. Używanie siły dozwolone! - powiedział wesoło. Jednak się udało. To zadziwiające jak szybko może się zmienić jego nastawienie. Czasem się zastanawiam czy na pewno z jego głową wszystko jest dobrze.

-Tak! Użyjmy siły! - krzyknęłam przez śmiech.

I z takim nastawieniem ponownie ruszyliśmy w stronę boiska. Został nam do pokonania już tylko jeden korytarz. Po upływie pięciu minut byliśmy na miejscu. Zadaszone boisko Zeusa. Tyle wspomnień się wiąże z tym miejscem. Chociaż nie wszystkie są pozytywne. Jak na przykład oberwanie piłką w twarz niezliczoną ilość razy.

Chwilę później na murawę przyszła drużyna Zeusa. Zauważyłam trzech nowych graczy. Dwóch chłopaków i dziewczyna. Pewnie była nową menadżerką. Widać, nie tylko u nas ktoś doszedł na wakacje. Może chociaż ta dziewczyna będzie normalna. Widząc nas, połowa chłopaków rzuciła się biegiem w naszą stronę. Oczywiście na ich czele biegł Hera. Nowy kapitan drużyny Zeusa.

Cichy Diabeł || Inazuma Eleven ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz