~1.~

5.9K 163 4
                                    

Koniec października zaskoczył wszystkich śniegiem, a zwłaszcza mnie. Właśnie dziś gdy remont mojego mieszkania dobiegał końca i pozostało odebrać tylko drzwi do łazienki oraz zlewozmywak do kuchni zaczął padać biały puch.
Jako jedyna córka właściciela małej firmy remontowo-budowlanej funkcjonującej od dwudziestu lat na rynku naprawdę znałam się na remontach. Czasem ojciec gdy spieraliśmy się o jakiś budowlany drobiazg syczał, że wyhodował budowlaną żmiję na własnej piersi. Odpowiadałam mu wtedy, że sam jest sobie winien pokazując i wbijając mi do głowy tajniki budowlanki. Oboje wiedzieliśmy, że nie moglibyśmy razem współpracować, byłam bardziej wymagająca od niego, a jako kobieta bardziej drobiazgowa.
Dlatego, gdy moje śmieszne małżeństwo z kolegą ze studiów po dwóch latach awantur i kłótni o jego kolejne kobiety rozpadło się z hukiem trafiła mi się oferta pracy nie do odrzucenia. Trafiła się? Właściwie jak zwykle trafił ją mój rodziciel.Wiedziałam,że rozwód z Davidem nie będzie należał do najłatwiejszych, bo zadufany w sobie gnojek roszczył sobie prawa praktycznie do wszystkiego, co było w naszym mieszkaniu, które wspólnie kupiliśmy, a urządzałam je oczywiście ja. Zapytałam go nawet czy mam wycenić swoją szczoteczkę do zębów i podpaski?Na jedną z takich awantur przez telefon natknął się kiedyś tata i stwierdził, że tak dłużej być nie może, że ma prawnika, który jest mu winien przysługę i na pewno chętnie zajmie się moim rozwodem. Cóż było robić? Zgodziłam się i dzięki Panu Jerzemu Greenowi trzy miesiące później z Anabell Jones stałam się znów Anabell Blackwood z pokaźną sumką na koncie pozwalającą na kupno mieszkania w nowym apartamentowcu.
Po rozprawie uroczy, dobiegający sześćdziesiątki, wysoki na prawie dwa metry pan Green podszedł do mnie i oznajmił, że jego sekretarka poszła właśnie na zwolnienie ciążowe,a on słyszał, że jestem aktualnie bez pracy. Nie miałam wyjścia. Firma, w której pracowałam jako asystent dyrektora do spraw personalnych splajtowała dwa miesiące wcześniej i chwilowo byłam bezrobotna, nie wliczając zabawy w budowlańca w firmie mojego ojca.
Oczywiście pan Green rozumiał, że jestem magistrem marketingu, zarządzania finansami i zasobów ludzkich, ale na razie mógł mi zaproponować tylko stanowisko sekretarki-asystentki w swojej kancelarii prawniczej.
Gdy popatrzył na mnie tymi swoimi, cierpliwymi i proszącymi oczami po prostu się zgodziłam i tak trwam na tym stanowisku już prawie rok.
Mój szef był oazą spokoju oraz cierpliwości, ale gdy wychodził na salę sądową wyłaniał się z niego prawdziwy potwór, czego sama byłam świadkiem i mało brakowało, a Davidowi zasądzono by alimenty na dzieci, których nie mieliśmy.

Z okien mojego sekretariatu obserwowałam jak ulice miasta zamieniają się powoli w białe, zakorkowane autostrady i cieszyłam się w duchu, że zdążyłam z remontem w ostatnim momencie, pozostały tylko te nieszczęsne drzwi,które dziś miały być dostarczone do mojego mieszkania.
Spojrzałam znad dokumentów na antyczny zegar stojący w rogu sekretariatu, dochodziła siedemnasta. Do końca pracy została jeszcze godzina, drzwi miały przyjechać po zamknięciu sklepu czyli po osiemnastej miałam, więc sporo czasu na to, żeby spokojnie dotrzeć do domu.
Nagle moja komórka zaczęła wibrować, nie lubiłam w pracy odbierać telefonów prywatnych, ale gdy zobaczyłam numer sklepu przeciągnęłam palcem po ekranie.

-Słucham. -powiedziałam z poirytowaniem, od razu wiedziałam, że coś jest nie tak.

-Pani Anabell Blackwood? - spytał głos po drugiej stronie.

-Tak- odpowiedziałam z przekąsem.

-Hm. Mamy dla pani dobrą wiadomość. Z powodu śnieżycy zamykamy wcześniej i będzie mogła pani mieć drzwi dostarczone najpóźniej do siedemnastej trzydzieści. Czy odpowiada to pani?

Zagotowało się we mnie. Kolejny raz w tym miesiącu będę musiała prosić szefa o pozwolenie na wcześniejsze wyjście, ten człowiek straci kiedyś do mnie swoją anielską cierpliwość.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz