~15~

2.6K 106 6
                                    

Dźwięk budzika od jakiś dwóch minut drażniąco przeszywał moje uszy. Po nieprzespanej nocy powieki były ciężkie jak kamienie i nie reagowały na polecenia mojego mózgu. Miałam ochotę wyrzucić to brzęczące utrojstwo przez okno i z całej siły pacnęłam dłonią w stojący na szafce nocnej zegar elektroniczny. Zwlokłam się z łóżka i z niechęcią poczłapałam do łazienki nastawiając po drodze w kuchni ekspres.
Moje odbicie w lustrze nie należało do najprzyjemniejszych. Worki i sińce pod oczami świadczyły o trudnej nocy,a fryzura odpowiadała chaosowi w głowie i na nic się zdała kuracja kreatynowa. Miałam cichą nadzieję, że taki widok raz na zawsze odstraszy Czarną Masę. Umyłam więc tylko twarz, zęby i związałam włosy w koński ogon. Na podróż nie musiałam przecież wyglądać jak gwiazda filmowa taki wygląd od dziś zarezerwowałam tylko i wyłącznie na spotkania biznesowe. Poślimaczyłam do kuchni, nalałam sobie kubek gorącego napoju, którego każdy łyk rozbudzał moje myślenie, żeby rozbudzić moje ciało i oczy otworzyłam w kuchni okno i patrzyłam jak drobne płatki śniegu powoli zabielają świat.

Całkowicie rozbudzona weszłam do sypialni, wciągnęłam na siebie bieliznę i przygotowane wczorajszego wieczora ubrania. Byłam ciekawa czy mama pakując moją walizkę nie zapomniała o bieliźnie. Przecież nie mogłam tego sprawdzić, bo moja przesprytna rodzicielka wspaniałomyślnie oddała ją wczoraj na przechowanie do Bentleya Czarnej Masy. Na wszelki wypadek wyjęłam z szafy swój mały, niezawodny plecak podróżny i wpakowałam dwie pary majtek oraz biustonosz. Kosmetyków też pewnie nie miałam, bo kuferek z zapasem od Louisa stał w łazience. Z plecakiem w ręku i w żółwim tępie powędrowałam do łazienki, wrzuciłam do plecaka szczoteczkę do zębów oraz kosmetyczkę. Moje ruchy były naprawdę powolne, tak jakby miały wydłużyć oczekiwanie na najbardziej nieprzyjemny wyjazd w całym moim dotychczasowym życiu. Wychodząc z łazienki z całej siły pchnęłam drzwi, które w zeszłym tygodniu razem z tatą zakładaliśmy. Gdyby nie ta cholerna pomyłka wszystko mogłoby być inaczej. Skrzydło drzwi odbiło się od ściany, zachwiało się i z hukiem runęło na podłogę.

-Kurwa! - zaklęłam po czym uświadomiłam sobie, że właśnie urzyłam zakazanego przekleństwa i z całej siły kopnęłam bosą stopą w leżące na podłodze w przedpokoju wyłamane skrzydło.

-Cholera jasna. - zaklęłam ponownie czując jak w moim dużym palcu lewej stopy zaczyna pulsować ból.

Na dokładkę ktoś od minuty walił pięścią w drzwi wejściowe. Kuśtykając otworzyłam drzwi i kogo zobaczyłam? Kolejny powód do tego, żeby zacisnąć ze złości pięści.

-Co się stało? Słyszałem straszny rumor. - spytała Czarna Masa z nieukrywaną troską.

-Nic. Co Ty robisz tu tak wcześnie? - wrzałam niczym gejzer.

-Jest dwadzieścia po siódmej. - powiedział wpakowując się do mieszkania, obszedł mnie wielkim łukiem i jednym zwinnym ruchem podniósł drzwi opierając je o ścianę. - Wszystko z tobą w porządku? - spytał patrząc na mnie ze zdziwieniem.

Nic nie było w porządku, a zwłaszcza ten jego cholerny spokój w głosie.

-Tak. Wezmę tylko aktówkę, telefon i możemy jechać. - wycisnęłam najbardziej oschłe wyrazy, które potrafiły mi przejść przez gardło.

Zarzuciłam plecak na ramię, chwyciłam aktówkę, klucze do mieszkania i stojąc przy drzwiach czekałam, aż Czarna Masa wyjdzie. On jednak stał w miejscu i wlepiał we mnie ten swój cholerny wzrok.

-Co jest? - spytałam zniecierpliwiona.

-To chyba nie jest odpowiedni strój w góry. - zarechotał wskazując na mnie palcem.

Spojrzałam po sobie i zrobiłam się czerwona jak kratka na mojej koszuli. Stałam boso, bez kurtki z aktówką w ręku i plecakiem na ramionach. Przez niego mój mózg miał takie zachwiania.
Wróciłam do mieszkania, założyłam skarpety i puchową szarą kurtkę. Gdy wyciągałam z dołu szafy w przedpokoju swoje ukochane, szare Emu razem z nimi wypadł wstrętny, niebieski szal. Czarny Sromotnik schylił się po niego i swoimi wielkimi łapskami podniósł go z podłogi.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz