Nie miałam ani siły, ani ochoty wstać, moje zmęczone oczy zupełnie nie reagowały na komendy mózgu. Jedyne na co miałam ochotę, to przespać cały ten nieszczęsny wyjazd i zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Jednak dotyk ciepłego ramienia mężczyzny, który leżał obok mnie i oddychał w moje włosy nie dałby mi o tym zapomnieć. Byłam tak zmęczona, że nawet nie poczułam jak Robert wślizgnął się pod koc, którym mnie nakrył. Leżałam odwrócona plecami do jego twarzy i cholernie bałam się zmienić pozycję, żeby go nie obudzić i nie spojrzeć w te wielkie, granatowe oczy okolone gęstwiną czarnych rzęs. Sytuacja, w której się znalazłam nie była komfortowa. Z jednej strony chciałam mieć Roberta już tylko dla siebie, z drugiej jednak tak naprawdę nie wiedziałam, co on do mnie czuł i obawiałam się, że w każdej chwili może wrócić do niej.Odsunęłam się od niego, żeby nie czuć jego dotyku, ale wielkie, silne ramię przyciągnęło mnie z powrotem do cielska Czarnej Masy.
-Nie Lisku, nie odchodź. Proszę. - wyszeptał mi półsennie w ucho.
Gdy tylko to powiedział zastanowiła mnie jedna rzecz. Do którego Liska mówił? Do tego, który ma lisi charakter, czy do tego, który ma włosy koloru lisiego futra?
-Mam na imię Anabell. - powiedziałam szeptem odwracając się do niego i zrzuciłam z siebie wielkie łapsko.
-Wiem skarbie jak masz na imię, nie musisz mi o tym przypominać. - otworzył oczy, przyciągnął mnie do siebie, chciał pocałować, a ja z całą siłą próbowałam go od siebie odepchnąć, aż moja uszkodzona dłoń wylądowała na jego twardym torsie.
-Ałaa. - zawyłam i pociemniało mi z bólu w oczach.
-Co ty wyprawiasz dziewczyno? Mogłaś ją uszkodzić! - wykrzyknął momentalnie siadając na łóżku.
-Robert, to tak strasznie boli. - zaczęłam płakać, bo bolało jak jasna cholera.
-Pokaż, odwniemy z bandaża i zobaczymy, co tam się dzieje. Czemu nie poprosiłaś rano, żebym Ci ją posmarował żelem przeciwbólowym?-wziął w swoje wielkie łapska moją dłoń i zaczął rozplątywać bandaż.
Obejrzał dokładnie zasinione miesjca, po czym nachylił się i przytulił policzek do wierzchu mojej, zbolałej dłoni.
-Spokojnie Lisku, nic się nie dzieje, nie płacz już. Poczekaj tu przyniosę żel. Dobrze? - uspokajał mnie.
Kiwnęłam twierdząco głową i otarłam lewą dłonią oczy.
Zza uchylonych drzwi sypialni dał się słyszeć trzask tłuczonego szkła.
-Pierdolony damski bokser, tchórz piepszony. - usłyszałam jak Robert głośno przeklina i z wrażenia otworzyłam szerzej oczy.
Wparował do sypialni i mało brakowało, a masywne drewniane drzwi wylądowałyby na podłodze.
Nigdy nie widziałam takiej wściekłości w jego oczach, nawet wtedy, kiedy nie zapłaciłam za taksówkę.
Zatrzymał się przy łóżku, a jego zaciśnięta pięść wskazywała na to, że za chwilę wulkan wybuchnie.
Usiadł na krawędzi łóżka, odkręcił tubkę z lekarstwem i popatrzył na mnie umęczonym wzrokiem.-Kochanie daj łapkę proszę. - wyszeptał tak jakby mówił do dziecka, a ja potulnie wyciągnęłam dłoń.
Syknęłam gdy drżącymi palcami nałożył pierwszą warstwę żelu.
-Robert może powinien to zobaczyć lekarz? - spytałam niepewnie patrząc jak wprawnymi ruchami bandażuje moją rękę.
-Lisku spadło tyle śniegu, że jesteśmy odcięci od świata. Jest weekend, a pług odśnieży drogę dopiero w poniedziałek. - tłumaczył skupiony na swoim zadaniu.

CZYTASZ
Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]
RomanceAnabell Blackwood jest rozwódką i nawet nie myśli o kolejnym związku.Właśnie kończy remontować swoje mieszkanie. Po ciągu wypadków i pomyłek w jej życiu stwierdza, że mężczyźni są słabymi stworzeniami. Wszystko się zmienia gdy poznaje syna swojego s...