~11~

2.2K 107 2
                                    

Jechaliśmy z tatą autem i wszystko wydarzyło się jakby w zwolnionym tempie.Ojciec przez pół drogi milczał, co było do niego niepodobne, drapał się tylko po głowie i  co jakiś czas na mnie spoglądał.

-Czyje to były koszule u ciebie w szafie? - wypalił nagle.

Nie odezwałam się, układałam w głowie, co mam mu odpowiedzieć.

-Bell zadałem Ci pytanie. - Prawie krzyknął i w tym momencie przestałam być Bączkiem.

-To koszule Roberta Greena - powiedziałam, a ojcu jakby ulżyło. -Poprosił mnie kiedyś o wyprasowanie ich i zapomniał ich wziąć. - kłamałam jak z nut.

-Aha. Wiesz Bączku on też przeżył zdradę. Narzeczona zostawiła go prawie przed ołtarzem, tydzień przed ślubem. -zastanawiało mnie skąd ojciec o tym wszystkim wie-Zaraz potem wyjechał do Francji i tam tworzył swoją firmę od nowa. Jak widać otrząsnął się po dwóch latach, bo postanowił wrócić. Ciężkie miał życie ten chłopak wychowując się bez matki. - tata westchnął i pokręcił głową.

-Wiem tato.-powiedziałam smutno wlepiając swój wzrok na drogę przed nami, a ojciec patrzył na mnie ze zdziwieniem. - Pan Green mi mówił, swoją drogą bardzo dużo wiesz o ich rodzinie.

-Bączku jak się komuś remontuje dom, to uwierz mi poznaje się jego rodzinę na wskroś. Wyglądasz fantastycznie córeczko, matka wiedziała, co robi zabierając cię do fryzjera. - zmienił nagle temat, co oznaczało, że coś ukrywa.

Dojechaliśmy pod dom moich rodziców, który jak zwykle świecił niesamowitą czystością z zewnątrz i wewnątrz. Mama musiała sobie ręce urabiać sprzątając codziennie prawie dwieście metrów kwadratowych. Obiad przebiegał w rodzinnej atmosferze, a moja rodzicielka jak zwykle ugotowała jedzenia ponad miarę i z pełnymi brzuchami przenieśliśmy się z jadalni do salonu na  poobiednią kawę i ciasto. Uwielbiałam te chwile niczym nie zmącone, siedzieliśmy w wygodnych, skórzanych  fotelach i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

-Może już czas Dzwoneczku, żebyś w końcu kogoś sobie znalazła, nie można tak tkwić w samotności. - zaskoczyła mnie mama, a mojej uwadze nie uszło to, jak mruga do ojca.

-Daj spokój mamo, mam dosyć mężczyzn, przynajmniej na razie. - wycedziłam upijając łyk kawy.

-Bączku, ale bez mężczyzn nie można żyć, a mężczyźni bez kobiet nie istnieją. Prawda kochanie? -spojrzał na mamę z miłością, a ja popatrzyłam na nich z uwielbieniem.

-Taka miłość jak wasza zdarza się raz na milion par.-powiedziałam.

-Taką miłość trzeba wypracować Dzwoneczku. Mimo, że ja i tata jesteśmy zupełnie odmienni, to kochamy się jak nastolatkowie, a uwierz mi z naszymi charakterami nie łatwo o burzę między nami. - tłumaczyła mi mama patrząc w oczy.

-Ale za to jak cudownie jest się później godzić. Prawda Serduszko? -powiedział tata i pocałował mamę w policzek.

-Nie wiem mamo ja chyba bym nie potrafiła. - odpowiedziałam, wspominając małżeństwo z Davidem.

-Bączku jak się kogoś kocha, wybacza się mu wszystkie wady, tak jak mama wybacza mi. - ojciec nie dawał za wygraną.

-To uważacie, że powinnam wybaczyć Davidowi zdradę?-
spytałam zdenerwowana.

-Oczywiście, że nie Dzwoneczku, ale powinnaś się otworzyć na nowe znajomości. Weźmy na przykład syna twojego szefa,przystojny,wykształcony i również po przejściach. - zamurowało mnie,matka chyba bawiła się w swatkę.

-Mamo przestań! Łączą nas tylko interesy, nic poza tym. - krzyknęłam z oburzenia,a w mojej kieszeni zaczęła wibrować komórka. - O właśnie, o wilku mowa. - Pokazałam im ze złością ekran telefonu. - Przepraszam was na chwilę, wasz ulubieniec najwyraźniej nie może poradzić sobie z kontrahentem. - wysyczałam zła i wyszłam z salonu.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz