Zmęczona i zirytowana do granic dziesięć po szóstej dotarłam pod swoje mieszkanie, a moja irytacja sięgnęła zenitu.
Dostawca stał oparty o ścianę wpatrywał się w smartfona,a obok niego stały moje drzwi, które w niczym nie przypominały zamówionych przeze mnie. Zacisnęłam pięść i hardo ruszyłam do przodu.-O wreszcie pani jest. Za spóźnienie będzie więcej płatne. - rozdziawił usta w szelmowskim uśmieszku myśląc, że trafił na idiotkę.
-To nie są drzwi, które zamawiałam, no i gdzie jest zlewozmywak? - spytałam jeszcze w miarę spokojnie.
-Jak to nie zamawiała pani drzwi wejściowych? - spytał udając zdziwionego.
-Nie. Zamawiałam łazienkowe chyba umie pan czytać prawda? - spytałam pokazując na fakturę i czułam, że za chwilę wybuchnę.
Chłopak wziął do ręki dokument i przeczytał.
-Snow Street 15 mieszkania 10 pani Anabell Blackwood drzwi wejściowe, stalowe z potrójnym zamkiem antywłamaniowym. Zgadza się?
Moja wściekłość doszła do mózgu i prawie wykrzyczałam:
-Odwróć się Pan do cholery i spójrz na drzwi mojego mieszkania.
Dostawca powoli odwrócił się przodem do moich drzwi wejściowych i chyba dało się słyszeć jak jego szczęka opada na podłogę, bo zobaczył takie same drzwi zamontowane w ścianie jak te, które przywiózł.
-Ale ja... - zaczął dukać.
-Zabieraj je Pan stąd jak najprędzej, bo zmiotę Pana w pył-warczałam
-Nie mogę. Zaraz jadę zostawić samochód w serwisie, te drzwi to spora kasa i rozumie pani trzeba zrobić zwrot. - dukał silnie wystraszony
-To co proponujesz? - spytałam
-Może wniesiemy te drzwi do pani, a jutro na spokojnie wyjaśni pani sprawę w punkcie obsługi?
Ciężko wciągnęłam powietrze. Z takim chuchrem nie dam rady tego zrobić, doskonale wiedziałam ile ważą te drzwi i ile z ojcem się namęczyliśmy zakładając je.
-Masz szelki do przenoszenia gabarytów? - spytałam, a dostawca popatrzył na mnie tak, jakbym co najmniej zapytała go o to, czy jest wielbłądem.
-Dobra poczekaj tu sekundę zaraz jestem.
Weszłam do mieszkania sięgnęłam na dół szafy w przedpokoju i wyciągnęłam potrzebną rzecz. Dobrze, że tata w przypływie troski o mój kręgosłup kupił mi kiedyś na urodziny taki fajny sprzęt.
Ubrałam chłopaka, ubrałam siebie, pokazałam jak ma nieść i wtargaliśmy drzwi do wnętrza mojego mieszkania.Gdy wyszedł ciężko opadłam na kanapę w salonie. Nigdy dotąd nie miałam tak zwariowanego dnia i stwierdziłam, że męski ród wbrew pozorom jest bardzo słaby zarówno fizycznie jak i psychicznie. Oczywiście do tego pokroju mężczyzn nie mogłam zaliczać swojego taty, Pana Greena no i...czarnej masy, której złowrogie spojrzenie zmaterializowało się właśnie przed moimi oczami,a ja na samą myśl o tym czarnowłosym dupku aż się wzdrygnęłam.
Najlepszym rozwiązaniem na wszystko były lody pistacjowe, gorąca kąpiel,a później słodki sen, który tej nocy nie przychodził. Wierciłam się na łóżku, zakrywałam się i odkrywałam. W końcu wstałam napić się wody, a po drodze do kuchni natknęłam się na swój nieudany zakup, z całej siły kopnęłam go tak, że odpadła klamka i spełniona wróciłam do łóżka.
Budzik dawno już przestał dzwonić, a ja nadal nie mogłam oderwać głowy od poduszki. Ocknęłam się chwilę przed siódmą i w szalonym, zawrotnym tempie zaczęłam się szykować ,do pracy w międzyczasie uznałam, że w związku z tym, że wieczorem padał śnieg trzeba wyjąć coś cieplejszego.
W puchowej kurtce sięgającej mi prawie do kolan, ciepłej czapce i brązowych botkach cała spocona stanęłam przed drzwiami kancelarii. Upchnęłam wszystko na wieszaku i spokojna, że mojego szefa jeszcze nie ma punkt ósma rozsiadłam się za swoim biurkiem. Nie zdążyłam się nacieszyć ciszą gdy kwadrans później usłyszałam jak drzwi otwierają się i wkracza mój pracodawca.
CZYTASZ
Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]
RomanceAnabell Blackwood jest rozwódką i nawet nie myśli o kolejnym związku.Właśnie kończy remontować swoje mieszkanie. Po ciągu wypadków i pomyłek w jej życiu stwierdza, że mężczyźni są słabymi stworzeniami. Wszystko się zmienia gdy poznaje syna swojego s...