~2~

3.8K 160 10
                                    

    Zmęczona i zirytowana do granic dziesięć po szóstej dotarłam pod swoje mieszkanie, a moja irytacja sięgnęła zenitu.
Dostawca stał oparty o ścianę wpatrywał się w smartfona,a obok niego stały moje drzwi, które w niczym nie przypominały zamówionych przeze mnie. Zacisnęłam pięść i hardo ruszyłam do przodu.

-O wreszcie pani jest. Za spóźnienie będzie więcej płatne. - rozdziawił usta w szelmowskim uśmieszku myśląc, że trafił na idiotkę.

-To nie są drzwi, które zamawiałam, no i gdzie jest zlewozmywak? - spytałam jeszcze w miarę spokojnie.

-Jak to nie zamawiała pani drzwi wejściowych? - spytał udając zdziwionego.

-Nie. Zamawiałam łazienkowe chyba umie pan czytać prawda? - spytałam pokazując na fakturę i czułam, że za chwilę wybuchnę.

Chłopak wziął do ręki dokument i przeczytał.

-Snow Street 15 mieszkania 10 pani Anabell Blackwood drzwi wejściowe, stalowe z potrójnym zamkiem antywłamaniowym. Zgadza się?

Moja wściekłość doszła do mózgu i prawie wykrzyczałam:

-Odwróć się Pan do cholery i spójrz na drzwi mojego mieszkania.

Dostawca powoli odwrócił się przodem do moich drzwi wejściowych i chyba dało się słyszeć jak jego szczęka opada na podłogę, bo zobaczył takie same drzwi zamontowane w ścianie jak te, które przywiózł.

-Ale ja... - zaczął dukać.

-Zabieraj je Pan stąd jak najprędzej, bo zmiotę Pana w pył-warczałam

-Nie mogę. Zaraz jadę zostawić samochód w serwisie, te drzwi to spora kasa i rozumie pani trzeba zrobić zwrot. - dukał silnie wystraszony

-To co proponujesz? - spytałam

-Może wniesiemy te drzwi do pani, a jutro na spokojnie wyjaśni pani sprawę w punkcie obsługi?

Ciężko wciągnęłam powietrze. Z takim chuchrem nie dam rady tego zrobić, doskonale wiedziałam ile ważą te drzwi i ile z ojcem się namęczyliśmy zakładając je.

-Masz szelki do przenoszenia gabarytów? - spytałam, a dostawca popatrzył na mnie tak, jakbym co najmniej zapytała go o to, czy jest wielbłądem.

-Dobra poczekaj tu sekundę zaraz jestem.

Weszłam do mieszkania sięgnęłam na dół szafy w przedpokoju i wyciągnęłam potrzebną rzecz. Dobrze, że tata w przypływie troski o mój kręgosłup kupił mi kiedyś na urodziny taki fajny sprzęt.
Ubrałam chłopaka, ubrałam siebie, pokazałam jak ma nieść i wtargaliśmy drzwi do wnętrza mojego mieszkania.

Gdy wyszedł ciężko opadłam na kanapę w salonie. Nigdy dotąd nie miałam tak zwariowanego dnia i stwierdziłam, że męski ród wbrew pozorom jest bardzo słaby zarówno fizycznie jak i psychicznie. Oczywiście do tego pokroju mężczyzn nie mogłam zaliczać swojego taty, Pana Greena no i...czarnej masy, której złowrogie spojrzenie zmaterializowało się właśnie przed moimi oczami,a ja na samą myśl o tym czarnowłosym dupku aż się wzdrygnęłam.

Najlepszym rozwiązaniem na wszystko były lody pistacjowe, gorąca kąpiel,a później słodki sen, który tej nocy nie przychodził. Wierciłam się na łóżku, zakrywałam się i odkrywałam. W końcu wstałam napić się wody, a po drodze do kuchni natknęłam się na swój nieudany zakup, z całej siły kopnęłam go tak, że odpadła klamka i spełniona wróciłam do łóżka.

Budzik dawno już przestał dzwonić, a ja nadal nie mogłam oderwać głowy od poduszki. Ocknęłam się chwilę przed siódmą i w szalonym, zawrotnym tempie zaczęłam się szykować ,do pracy w międzyczasie uznałam, że w związku z tym, że wieczorem padał śnieg trzeba wyjąć coś cieplejszego.
W puchowej kurtce sięgającej mi prawie do kolan, ciepłej czapce i brązowych botkach cała spocona stanęłam przed drzwiami kancelarii. Upchnęłam wszystko na wieszaku i spokojna, że mojego szefa jeszcze nie ma punkt ósma rozsiadłam się za swoim biurkiem. Nie zdążyłam się nacieszyć ciszą gdy kwadrans później usłyszałam jak drzwi otwierają się i wkracza mój pracodawca.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz