~12~

2.1K 103 0
                                    

W poniedziałkowy poranek obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Przez Czarną Masę nie spałam prawie całą noc i pod oczami znów utworzyły mi się sińce. Jak zwykle co rano podreptałam do kuchni, z zamiarem zrobienia sobie kawy, ale gdy spojrzałam na zegar, moje ruchy nabrały ekspresowego tempa. Było po siódmej i nie było już czasu na kawę.Szybko wykonałam makijaż, ubrałam granatową sukienkę, którą miałam na sobie wychodząc od Louisa, chwyciłam aktówkę i pędem ruszyłam do drzwi. Oczywiście musiałam  wrócić, bo zapomniałam płaszcza. Chwyciłam go w locie i wybiegłam.
Do kancelarii wpadłam zdyszana na pięć minut przed ósmą i z rozmachem włączyłam komputer, rozebrałam okrycie wierzchnie i oczywiście zmieniłam botki na czerwone szpilki. Jak w każdy poniedziałek pan Green oczekiwał ode mnie cotygodniowego sprawozdania z prowadzonych przez niego spraw. Miałam je napisane już w piątek, wystarczyło tylko wydrukować, co też jak najszybciej zrobiłam, bo szef właśnie wchodził.

Pan Green był nadzwyczaj łagodnym człowiekiem, ale dziś wyjątkowo na jego twarzy malował się stres.

-Dzień dobry Panie Green-przywitałam się z uśmiechem.

-Witaj Bell. - nawet nie podniósł na mnie oczu, taki był zmartwiony, coś najwyraźniej się stało. - Gdyby ktoś pytał, nie ma mnie przez dwie godziny. Dobrze?

-Dobrze szefie. - odpowiedziałam, ale mój szef już tego nie słyszał,bo zniknął za dębowymi drzwiami swojego gabinetu.

Martwiło mnie, że szef od jakiegoś czasu źle wyglądał. Zawsze pełen życia, a teraz jakby powietrze  z niego uszło. Gdy tylko ostatnia strona sprawozdania wydrukowała się, postanowiłam pod pozorem dostarczenia mu dokumentów wejść do gabinetu.
Wzięłam pliczek białych kartek i ruszyłam pewnie do gabinetu, nawet nie zapukałam.
Szef siedział odwrócony swoim wielkim,skórzanym fotelem tyłem do biurka i patrzył w okno.

-Przyniosłam sprawozdanie panie Green-powiedziałam prawie szeptem, żeby go nie wystraszyć.
Fotel powoli odwrócił się w moją stronę i moim oczom ukazała się zmęczona twarz szefa, byłam tak zszokowana tym widokiem, że aż przysiadłam na krześle dla gości.

-Co się stało szefie, wygląda pan, proszę mi wybaczyć, ale okropnie. - powiedziałam nie spuszczając wzroku z ojca Roberta.

-Nic takiego Aniołku.Po prostu martwię się o tego łobuza, od dwóch dni się nie odzywał i nie wiem czy coś się nie stało.-nie mogłam znieść tej jego męki. Czarna masa nawet nie zadzwoniła do ojca.

-Spokojnie panie Green. Wszystko w porządku. Robert dzwonił do mnie wczoraj i poprawialiśmy listy materiałowe. On ma tam teraz urwanie głowy. Proszę się nie martwić,naprawdę jest wszystko dobrze. - uspokajałam Greena seniora.

-Ja przez niego kiedyś dostanę zawału Bell, żeby nie zadzwonić do własnego ojca. Dobrze, że Ty masz z nim jakiś kontakt, to chociaż wiem, że wszystko u niego  w porządku. - szef zdenerwował się nie na żarty z resztą ja też,przy najbliższej okazji na pewno Czarnej Masie się oberwie ode mnie.

-Przyniosłam to sprawozdanie, o które Pan prosił szefie, gdyby Pan czegoś potrzebował będę w sekretariacie dobrze? - spytałam, a ze złości na Roberta zacisnęłam pięści.

-Dobrze Bell. Dziękuję, jesteś nieoceniona.

Wyszłam z gabinetu, bo po prostu zrobiło mi się żal tego człowieka. Nie chciałam dłużej czekać na wylanie swoich nerwów na Czarnej Masie. Jak on mógł nie powiedzieć ojcu, że będzie w mieście.
Gdy pan Green po trzynastej wyszedł do sądu nie zwlekałam, sięgnęłam do aktówki po komórkę i wybrałam numer Czarnej Masy.
Długo nie odbierał, pomyślałam, że pewnie leczy wczorajszego kaca, aż za trzecim razem w słuchawce odezwał się kobiecy głos.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz