Świąteczny Zawrót Głowy.

2.9K 143 21
                                    

Witam swoich czytelników i czytelniczki.
Z okazji Mikołajek i zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia przygotowałam dla Was mały prezencik w postaci krótkiego rozdziału...
Mam nadzieję, że będzie się podobać.
Wesołych Świąt. INKA🎁

*******************

-BELL!- usłyszałam krzyk Roberta jakby obdzierano go ze skóry.

Czarna Masa potrafiła sobie poradzić z noszeniem ciężkich , stalowych drzwi, ale z zawiązywaniem krawata już chyba niekoniecznie.

Gdy euforia pierwszych wspólnie spędzonych chwil minęła i odkryliśmy, że na naszych telefonach jest setka nieodebranych połączeń od rodziców zgodnie doszliśmy do wniosku, iż trzeba ich jakoś powiadomić o wszystkim , co się wydarzyło. Rozmowa telefoniczna nie wchodziła w grę, ustaliliśmy więc, że udamy się ze świąteczną wizytą do moich rodziców, w efekcie czego Robert szamotał się właśnie z „ulubioną" częścią męskiej garderoby, a ja w pośpiechu suszyłam włosy.

-Czego tak wrzeszczysz Sromotniku? Przecież cię słyszę. - wymamrotałam pod nosem, odłożyłam suszarkę i powędrowałam do sypialni.

Mój wielkolud stał z opuszczonymi ramionami , bezładnie zwisającym krawatem na jego szyi i z beznadzieją wpatrywał się w lustro.

-Zabierz to ustrojstwo ode mnie Lisico, bo za chwilę nigdzie nie pójdę.- syczał patrząc na mnie z desperacją.

-Oj panie Green.-westchnęłam ciężko - Jesteś nieporadny. Co będzie jak maluch przyjdzie na świat i trzeba mu będzie zmienić pieluchę? Też będziesz tak wrzeszczał? Swoim krzykiem pobudziłeś chyba wszystkie niedźwiedzie z zimowego snu.- popatrzyłam w czarne oczy z miłością i sprawnymi ruchami zawiązałam krawat.

-Ta zwłaszcza te polarne.- wymamrotał, a następnie klęknął przede mną, położył swoje wielkie łapska na moich biodrach i przytulił głowę do brzucha. - Wtedy damy radę. Prawda synku?- znów kwilił jak mała dziewczynka.

-Robert, a jak będzie dziewczynka ,to co zrobisz?- przewróciłam oczami, bo zaczynało mnie już wkurzać jego zachowanie.

Czarna Masa wstała z kolan, założyła ramiona na piersi i złowrogo łypnęła na mnie. Czasem miałam wrażenie, że to chyba on jest w ciąży nie ja, bo szalała w nim huśtawka nastrojów.

-Jak będzie podobna do ciebie, to już w przedszkolu założę jej pas cnoty.- powiedział całkiem poważnie.

-Że co?!- zaczęłam się śmiać- Ty na głowę sobie załóż pas cnoty, bo chyba bardzo cię rozbolała - zacisnęłam węzeł krawata tak mocno, aż wielkolud zrobił się czerwony.

-Co robisz?! Udusisz mnie. Poluźnij trochę.- wycharczał

-To za karę, za twoje głupie pomysły Sromotniku. - wyszeptałam w jego usta, które automatycznie znalazły się na moich.

Uwielbiałam jak mnie całował. Robił to tak, jakby cały świat wokół nas nie istniał, jakby za chwilę nasza bańka szczęścia miała pęknąć. Wielkie łapska błądziły po moich plecach, pośladkach, a gdy gorące usta wylądowały na mojej szyi i całowały żółte ślady mojego cierpienia wstrząsnął mną dreszcz .

-Robert naprawdę się spóźnimy, nie ma czasu.- prawie wyjęczałam.

-Jeszcze chwila Lisku. Jeszcze nie scałowałem całego bólu. Daj mi się nacieszyć sobą .Proszę.-wyskamlał.

Kiedy wielkie łapsko obierało kierunek na moje, koronkowe majtki, a drugie łapsko pieściło zawzięcie moją pierś w kieszeni spodni Czarnej Masy zawibrował telefon.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz