Epilog

3.2K 131 9
                                    


Robert

Pokochałem tą dziewczynę od pierwszego momentu, od chwili gdy zderzyliśmy się przy windzie.
Robiłem wszystko, żeby stłamsić w sobie to uczucie,ale gdy w drodze do Mount Hood "ukradła" mój samochód zrozumiałem, że musi być moja.
Siedziałem teraz w gabinecie Lucka i razem obmyślaliśmy plan jak pozbyć się Wiewióry jak nazywała ją Bell z naszego życia. Już miałem wychodzić gdy do gabinetu jak burza wpadła Ona.
Francuski beret na głowie, czerwone szpilki w ręku i te cholerne zaróżowione policzki sprawiły, że w mojej głowie zaczęły się pojawiać kosmate myśli. Tęskniłem za jej wzrokiem, dotykiem i głosem. Krótkie przekleństwo wypowiedziane jej cudownymi ustami sprawiło, że tętno mi przyspieszyło niebezpiecznie i gdyby nie Piorun siedzący nieopodal nie czekałbym ani chwili. Zerwałbym z niej to wszystko, co miała na sobie i zatopiłbym się w jej słodkie usta. Pragnąłem tej kobiety jak żadnej innej.Wkroczyła w moje życie z impetem i wywróciła je do góry nogami,a później zostawiła samego. Przez nią uciekłem do Francji, chciałem zapomnieć, ale nie mogłem zawieść Lucka i siedziałem teraz patrząc na spełnienie moich marzeń jak wół na malowane wrota. Gdy zacisnęła swoje piękne uda między którymi nie tak dawno leżałem ,zdałem sobie sprawę z tego, że też mnie pragnie. Mój kuzyn zauważył nasze spojrzenia i drastycznie nam przerwał.
Rozchyliła swoje malinowe usta i nie patrząc na mnie zwróciła się do Lucka, a ja nie mogłem oderwać od niej wzroku.

-Co?! - wykrzyknąłem jak usłyszałem, że ten idiota dał jej swój samochód.

Chyba go pojebało. Znając temperament Bell i wiedząc jaką to auto potrafiło rozwinąć prędkość zadrżałem na samą myśl, że mogło jej się coś stać.
Wychodząc zapomniała o obuwiu, a gdy zaczęła je zakładać poczułem jak moje spodnie zaczęły rosnąć i założyłem nogę na nogę, żeby nic nie zauważyła.

-Albo skończysz tę maskaradę, albo ja to zrobię! - krzyknął Luck przywracając mnie do rzeczywistości gdy zamknęła za sobą drzwi.

-Zwariowałeś! Dałeś jej swój samochód! Chciałeś ją zabić! - krzyknąłem na niego wstając z fotela.

-Ty jesteś pojebany kuzynie! Dlaczego jej po prostu nie powiesz, że ją kochasz. Spójrz na mnie i Mary. - przytoczył przykład.

-Wy to co innego. Znaliście się wcześniej. Z resztą pewnie by mi nie uwierzyła gdybym jej to powiedział. - podszedłem do okna i wlepiłem swój pusty wzrok w bawiące się w śniegu dzieci.

-Skąd wiesz? Widziałem jak na ciebie patrzy, a gdy pocałowałem ją tak jak kazałeś spoliczkowała mnie. - wypalił jednym tchem.

-Co zrobiła? - spytałem, a w moim sercu zrodziła się nadzieja.

-No dała mi w gębę i powiedziała, żebym nigdy więcej tego nie robił. Mam plan Robert, bo musicie przestać się obydwoje męczyć. Gołym okiem widać, że jesteście dla siebie stworzeni. Twój ojciec miał całkowitą rację.

-Co do tego ma mój ojciec? - spytałem zaciekawiony.

-O Kurwa! Miałem nic nie mówić. Dobra chodź opowiem Ci po drodze,bo zdaje się, że zaraz tu będą. Tylko się nie wkurwiaj dobrze. I zrób dokładnie to, co ci powiem, a sprawdzisz wtedy, czy naprawdę cię kocha.

Jej oczy gdy mijałem ją w drzwiach sali konferencyjnej płonęły żywym ogniem, zapewne był to skutek pocałunku Wiewióry. Że też ta dziwka nie potrafiła się powstrzymać. Musiałem grać tak jak  zagra mi Veronica , bo inaczej z naszego przedsięwzięcia byłyby nici i zarówno ja jak i Lucas mogliśmy stracić swoje firmy.
Jednak zaczynałem mieć to wszystko głęboko w dupie, bo dla mnie najważniejsza stawała się Ona.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz