~17~

2.3K 96 3
                                    

  Gdy garniturowe fraglesy wyszły obydwoje odetchnęliśmy z ulgą. Czarna Masa nie przestała odrywać ode mnie swojego wzroku.

-Musiałaś to zrobić? - nie wytrzymał w końcu.

Zazdrośnik jeden jakby nie wiedział po co, to zrobiłam. Prychnęłam tylko i zaczęłam zbierać pozostawione na stole kartki.

-Mówisz o tym. - powiedziałam, nachyliłam się nad nim tak, jak zrobiłam to nad fraglesami i zabrałam jego kopię umowy.

-Tak mówię o tym. -wycedził przez zęby wściekły- I jak mogłaś pozwolić na to, żeby ten chłystek cię dotknął. - dodał zaciekle na mnie patrząc.

Usiadłam z wrażenia. To było ledwo muśnięcie, a Czarna Masa najwyraźniej swoimi oczyskami widziała jak on mnie bzyka.

-Przestań. -machnęłam ręką - Nawet tego nie zauważyłam.

-Ale ja zauważyłem. - wydukał

-To dlatego pchałeś to swoje wielkie łapsko w moje majtki. - odrzekłam.

-A tobie najwidoczniej się to podobało i mógłbym to zrobić jeszcze raz. - wysypał patrząc na mnie czarnymi oczyskami.

-Tam zaraz podobało. Nie miałam wyjścia. Gdybym wstała zobaczyliby twoją dłoń w moich majtkach. - odpaliłam zalotnie i poczułam jak znów wielkie łapsko wędruje w górę mojego uda.

-Teraz też Ci się nie podoba?-wyszeptał mi do ucha.

-Teraz też mi się nie podoba. - wydyszałam, bo znów ten jego cholerny palec zaczął się bawić delikatną koronką moich majtek.

Popatrzył na mnie tymi swoimi oczyskami, szelmowsko się uśmiechnął i przywarł swoimi gorącymi jak węgiel ustami do mojej szyi, a mi zaburczało w brzuchu tak, że w Japonii pomyśleli pewnie, że idzie burza

-Jesteś głodna. -  wymruczał tuż nad moim uchem.

-Może trochę. - przymrużyłam oczy.

-Chodź,zabieram cię na kolację z szampanem i tym razem nie będzie to chińczyk. - powiedział.

Weszliśmy do ogromnej, hotelowej restauracji,której środek zajmował wielki kominek z kamienia. Dookoła kominka porozstawiano brązowe sofy z drewnianymi podłokietnikami,a błyszcząca drewniana podłoga odbijała blask ognia. W pomieszczeniu panował przyjemny półmrok rozświetlony porozstawianymi, wysokimi lampami z abażurami w kolorze obicia sof. Całości dopełniało wszechobecne drewno i pokaźnych rozmiarów antresola, na której porozstawiano drewniane, masywne stoły i krzesła.

Czarna Masa zauważyła jak stoję z rozdziawionymi ustami, chwyciła wielkim łapskiem moją dłoń i pociągnęła za sobą w kierunku szerokich schodów z jasnego drewna.

-Stolik na nas czeka. - powiedział

Musiał mieć niezły widok idąc za mną po schodach, bo gdy stanęliśmy na drewnianej podłodze antresoli na jego skroniach pojawiły się małe kropelki potu.

-Trzeci stolik pod oknem. Zapraszam. - wyszeptał kładąc łapsko na moich plecach i delikatnie mnie popchnął.

Podeszłam do wskazanego miejsca, a Czarny Sromotnik z gracją podsunął mi drewniane krzesło po czym usiadł na przeciwko. Zerknęłam w okno, które znajdowało się tuż obok mojego lewego ramienia i zobaczyłam cudowną panoramę gór na tle zachodzącego słońca.

-Pięknie prawda? - wyszeptał Sromotnik, a ja właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że po raz pierwszy usłyszałam takie określenie z jego ust.

-Chyba się zakochałam. - powiedziałam odwracając wzrok od okna i zobaczyłam przerażenie w oczach Czarnej Masy. - W tym widoku oczywiście. - dodałam, a Robert odetchnął z ulgą,po czym skinął na kelnera w kącie sali.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz