~13~

2.1K 96 2
                                    

Koszmarny tydzień rozpoczął się jeszcze bardziej koszmarnym poniedziałkiem. Dobrze, że wtorek szef dał mi wolne, przynajmniej mogłam sobie odpocząć od wszystkich Robertów, Davidów i innych mężczyzn oraz nastawić się psychicznie na wyjazd w góry, który od tygodnia stał mi ością w gardle. Przeciągałam się teraz leniwie na łóżku i nie zamierzałam wstawać do południa. Koszula Czarnej masy od dwóch nocy spełniała rolę mojej pidżamy i o dziwo okazała się całkiem wygodna, wkurzał mnie tylko ten jego zapach. Nie ważne ile swoich perfum bym na nią wylała i tak w ostateczności czułam go na sobie. Zerknęłam na budzik, dochodziła trzynasta, tak długo dawno się nie wylegiwałam i uznałam, że trzeba w końcu wstać spakować walizkę, bo zajmie mi to pół dnia. Kompletnie nie potrafiłam i nie lubiłam tego robić, tym bardziej, że miałam do spakowania nowe ubrania. Gdy byłam żoną Davida to on pakował nasze walizki kiedy gdzieś wyjeżdżaliśmy, u mamy, zawsze ona to robiła, bo twierdziła, że robi to lepiej. Tak więc teraz pozostawiona sama sobie nie wiedziałam jak się za to zabrać. No właśnie mama, przecież mogłam do niej zadzwonić i poprosić o pomoc. Wiedziałam, że po niedzielnej dyskusji może być na mnie wściekła, znając jednak mamę pewnie jej przeszło.
Chwyciłam za telefon leżący na szafce nocnej.

-Cześć mamo. - przywitałam się gdy tylko odebrała.

-Witaj Dzwoneczku. Co tam? - jej ton wskazywał na to, że jednak jej przeszło.

-Mamuś ten mój wyjazd jest trochę przyspieszony i wyjeżdżam jutro, a dobrze wiesz, że nie jestem dobra w pakowaniu walizek. Czy mogłabym cię prosić o pomoc, jeśli oczywiście masz wolne popołudnie? - spytałam z niepewnością.

-Dzwoneczku i dopiero teraz do mnie dzwonisz? Ja muszę w takim razie pędzić na zakupy. Louis kazał ci dokupić jeszcze parę drobiazgów. Dobrze będę u ciebie po piętnastej. A ty wyjmój wszystko z szały i układaj na łóżku,ja pędzę na miasto.Do zobaczenia. - powiedziała wszystko na jednym wdechu i rozłączyła się.

Byłam ciekawa co oni jeszcze wymyślili. Louis był nieprzewidywalny jeżeli chodzi o ubieranie mnie i już w salonie zorientowałam się skąd mama czerpała te wszystkie inspiracje modowe. Po cichu żałowałam, że Louis był gejem, bo mógłby złamać nie jedno kobiece serce, w tym również moje. Ten fryzjer i stylista był jedynym facetem, który traktował mnie tak, jak tego oczekiwałam. Czuły, opiekuńczy, ale zarazem bardzo męski i stanowczy czego brakowało i Davidowi i Czarnej Masie. Mama musiała mocno nadszarpnąć domowy budżet kupując mi te wszystkie ciuchy i pomyślałam, że musiałam jej oddać jakoś pieniądze.
Zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do kuchni zrobić sobie kawy,bez tego napoju nie mogłam normalnie funkcjonować. Będąc nadal w nietuzinkowej koszuli nocnej wciągnęłam bieliznę, bo nie mogłam przecież świecić gołym tyłkiem po mieszkaniu. Zabrałam ze sobą kawę do sypialni i zgodnie z poleceniem mamy w żółwim tępie zaczęłam wyjmować ubrania z szafy. Składałam właśnie Przepiękną, bordową sukienkę z koronki gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Myślałam, że mama wróciła i pobiegłam otworzyć kiedy tylko uchyliłam drzwi moja szczęka z hukiem opadła na podłogę. W drzwiach stał Louis, taszcząc w rękach różnej wielkości kuferki,a ja stałam przed nim w samej męskiej koszuli.

-Co tu robisz? - spytałam zbierając szczękę z podłogi.

-Jak to co maleńka? Jutro masz wyjazd i trzeba cię trochę przygotować. Chociaż czy ja wiem, czy to potrzebne?!- uśmiechnął się patrząc na moje prawie nagie nogi.

-Wchodź, bo ci ręce zaraz odpadną i czym mnie odnowisz. - zaprosiłam gościa do środka.

Louis postawił swoje oprzyżądowanie w przedpokoju i westchnął ze zmęczenia.

-Napijesz się może kawy. Właśnie zaparzyłam? - spytałam

-Chętnie. Czy mówiłem Ci już, że masz przepiękne nogi maleńka i gdybym nie był no wiesz...,to musiałabyś być moja? - powiedział obserwując mój tyłek.

Zimowy Zawrót Głowy [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz