Anabell Blackwood jest rozwódką i nawet nie myśli o kolejnym związku.Właśnie kończy remontować swoje mieszkanie. Po ciągu wypadków i pomyłek w jej życiu stwierdza, że mężczyźni są słabymi stworzeniami.
Wszystko się zmienia gdy poznaje syna swojego s...
Śnieg zasypywał ulice miasta, a my płynęliśmy w taksówce po białej autostradzie i siedząc na tylnym siedzeniu nie odrywaliśmy od siebie oczu. Od tego patrzenia czarna masa zmieniła się w całkiem przystojnego bruneta z niesamowitymi oczami, barkami jak stadion, zaplątanego w mój szalik.
-Dzwonili ze sklepu, czekają na nas pod twoim mieszkaniem. -oznajmił odrywając w końcu ode mnie wzrok, ale za to jego dłoń powędrowała do mojej i splotła moje palce ze swoimi.
W milczeniu podjechaliśmy pod nasz apartamentowiec, Robert wręcz wyszarpnął mnie z taksówki zapłacił szybko i pociągnął za sobą w stronę wind nie puszczając mojej ręki.
-Co robisz? To boli-syczałam, a on w odpowiedzi rzucił mi tylko te swoje czarne spojrzenie.
Wciskał z uporem guzik przywołujący windę nie mogąc się doczekać jej przyjazdu. Gdy tylko usłyszał dzwonek wciągnął mnie do środka jednym, sprawnym ruchem. Stanął na przeciwko mnie i patrzył lustrując moją twarz, tak jakby uczył się jej na pamięć. Winda zazgrzytała i zatrzymała się na półpiętrze, a on złapał mnie łapczywie za talię, przycisnął do siebie tak, że czułam klamerkę jego paska i zachłannie zatopił swoje ciepłe, wilgotne usta w moich.Moje reakcje na świat zewnętrzny zwolniły i poczułam już tylko mrowienie w dole brzucha. Gdy zaczęłam oddawać pocałunek i wplotłam palce w jego włosy czarna masa oderwała się ode mnie i wycedziła ze swoim ironicznym uśmiechem.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Przepraszam. Chciałem się dowiedzieć jak smakujesz.
-No i jak smaczne było? - grzmiałam ze złości.
-Hmm. Powiem Ci,że nawet bardzo i na pewno spróbuję jeszcze kiedyś tej potrawy. - dodał patrząc na mnie tym swoim wypalającym wszystko dookoła wzrokiem.
- Nigdy w życiu. - wyburczałam patrząc ze złością w jego oczy.
-Nie? No to patrz. - powiedział, znów złapał mnie za biodra, przyciągnął do siebie i zachłannie pocałował. Zaczęłam okładać go pięścią po klatce piersiowej, ale pod wpływem jego pocałunku moje mięśnie chyba zaczęły się rozpuszczać, bo bezwiednie położyłam dłonie na jego torsie.
-Kurwa. - zaklęłam gdy ponownie mnie od siebie oderwał.
-Za mało słodkie, muszę nad tym popracować-powiedział jakby do siebie.
-Jesteś, jesteś.. - dukałam
-No wyrzuć to z siebie wreszcie. - warczał
-Jesteś gorszy niż mój były mąż! -wykrzyczałam mu prosto w twarz ze łzami w oczach, po czym odwróciłam się do niego plecami i ukradkiem otarłam łzę, która spłynęła po moim policzku.
Czarna masa nic nie odpowiedziała, stała chwilę zszokowana, aż poczułam nad uchem jego oddech.
-Przepraszam Bell, to miała być moja zemsta za to jak potraktowałaś mnie u ojca. -powiedział spokojnie.