5. Dlaczego nie zasługuję na zaufanie?

296 27 2
                                    

Syriusz odkąd Amelia zamieszkała u Molly, obiecał sobie, że będzie codziennie odwiedzał swoją kuzynkę. Często wpadał do Weasleyów tylko na godzinę, aby sprawdzić co u Amelii. Nie martwił się o szatynkę, szczerze mówiąc, los jego rodziny był mu całkowicie obojętny, jednak Black nie chciał by komukolwiek z rodziny Artura i Molly stała się krzywda, w dodatku z powodu jego kuzynki.

Za każdym razem kiedy przebywał w Norze, ze zdziwieniem zauważał, że Amelia zachowywała się zupełnie normalnie. W dodatku okazała się bardzo rodzinną i sympatyczną osobą. Kiedy Syriusz pytał się Molly i Artura o to, co sądzą o jego kuzynce, czy im pomaga, jaka jest, ci z radością opowiadali o tym jak kobieta bawi się z dziećmi czy pomaga przy obiedzie.

Aelin nawet na początku sądziła, że to jakaś część jej gry, ale naturalność Amelii zdawała się przekonywać nawet ją. Peter dalej uważał, że szatynka czeka tylko, aż stracą czujność, przez co Syriusz dalej miał oko na kuzynkę.

- Musimy się już zbierać - odezwała się Aelin, gdy razem z Blackiem i bliźniakami Prewett siedziała w salonie Molly. Charlie, Bill i Percy bawili się na dywanie jakimiś zabawkami, a Amelia pomagała swojej kuzynce w kuchni.

Absolwenci Hogwartu wstali ze swoich miejsc i poszli pożegnać się z Molly. Rudowłosa mieszała sos w rondlu, który stał na kuchence.

- Bardzo dziękujemy za gościnę, Molly, e musimy już iść. Za godzinę mamy ostatnie spotkanie przed misją - powiedział Syriusz, a kobieta uśmiechnęła się do nich słabo.

- Uważajcie na siebie. Z Sami-Wiecie-Kim nie ma żartów - mruknęła Weasley i po kolei uścisnęła każdego z ich. Amelia, gdy zamieszkała u Molly była trochę zdziwiona otwartością kobiety, ale z czasem się do tego przyzwyczaiła.

Gdy Gryfoni już mieli wychodzić, Amelia postanowiła ich ostrzec. Szatynka miała kilka asów w rękawie, w końcu wychowywała się w środowisku Śmierciożerów, oszustów i morderców. Wiedziała niektóre rzeczy, które mogły się przydać w walce z nimi i chciała im o nich powiedzieć.

- Syriusz - zaczęła dziewczyna, a chłopak odwrócił się w jej stronę. - Jeżeli rozdzielicie rodzeństwo Carrow to będą zupełnie zagubieni przez co będziecie mieli większe szanse. Adelaide niedawno miała jakieś problemy z lewym kolanem, przez co trochę utyka, a Edgar zawsze przez rzuceniem jakiegoś zaklęcia robi przynajmniej minimalny krok do przodu. Wykorzystajcie to.

Black pokiwał głową, analizując słowa swojej kuzynki. Amelia szybko wyszła z kuchni, wycierając brudne ręce o fartuch jaki miała na sobie. Aelin uniosła brwi w zdziwieniu, ale nie odezwała się już ani słowem.

~

O dwudziestej trzeciej światła w salonie i kuchni nadal się świeciły, a Molly i Artur nerwowo siedzieli na kanapie, czekając na jakiekolwiek wieści od Zakonu. Amelia w tym czasie czytała książkę w swoim pokoju, chociaż i tak jej głowę zaprzątały myśli o rodzinie i przyjaciółkach.

Odkąd szatynka zamieszkała u Molly, nie miała żadnego kontaktu z Marie i Rachel. Dziewczyna tęskniła za swoimi przyjaciółkami, ale wiedziała, że nie może się z nimi zobaczyć, dla swojego i ich bezpieczeństwa.

Amelia domyślała się, że i tak Ślizgonki mają przez nią problemy. W końcu logiczne było to, że wszystkie pytania i podejrzenia o ucieczce Black będą ściśle związane z nimi. Amelię pocieszał tylko fakt, że dziewczyny we wrześniu wrócą do Hogwartu i będą mogły odpocząć od swoich rodzin.

Trzask jaki rozległ się na dole, przywrócił Amelię z powrotem do rzeczywistości. Ona siedziała tutaj jakby nigdy nic, a Syriusz i reszta walczyli!

Amelia zeszła na dół i od razu pobladła, gdy tylko zauważyła zakrwawioną Dorcas, która leżała na kanapie. Skóra Meadowes była koloru kredy, a jej ręce trzęsły się lekko.

Molly ze zdenerwowaniem marotała różne formułki zaklęć, a Artur przeszukiwał szafki. Oprócz małżeństwa i poszkodowanej w pokoju znajdywała się jeszcze Aelin.

- Dorcas, nie zamykaj oczu, słyszysz? Nie możesz, proszę - zapłakana brunetka trzymała swoją przyjaciółkę za rękę. Jej ciuchy były brudne od ziemni, kurzu i krwi, ale w tamtym momencie to nie było ważne. Oddech Meadowes stawał się z każdą chwilą coraz bardziej płytki, a Molly kończyły się pomysły na zaklęcia uzdrawiające.

- Spróbujcie Reparo - zaproponowała Amelia, podchodząc do Molly. Rudowłosa spojrzała na nią z zdezorientowaniem, ale wymówiła formułkę zaklęcia. - Zostaną jej blizny, ale będzie przynajmniej żyć. Dajcie jej jeszcze eliksir wzmacniający - dodała Black, sprawdzając puls Meadowes.

Wiedziała, że nie można zabrać Dorcas do szpitala. Śmierciożercy byli praktycznie wszędzie i w Świętym Mungu życiu dziewczyny zagrażało jeszcze większe niebezpieczeństwo. Nastały takie czasy, że człowiek nigdzie nie mógł być spokojny. Ludzie ginęli na ulicach z powodu swoich wierzeń i krwi i nikt nie mógł nic z tym zrobić.

- Wyjdzie z tego - oznajmiła po piętnastu minutach, podczas których na zmianę podawała dziewczynie eliksir wzmacniający i znieczulający. Puls Meadowes stał się już bardziej wyczuwalny, a jej skóra powoli nabierała odpowiedniego koloru.

- Molly, pomóż! - na zewnątrz rozległ się krzyk Syriusza, a rudowłosa na sztywnych nogach wyszła na zewnątrz. Artur od razu ruszył za nią, a załamana Aelin usiadła w fotelu, opierając głowę o ręce.

- Merlinie! - ton wypowiedzi Molly mocno zaniepokoił Amelię. Szatynka od razu ruszyła w stronę drzwi, a to co zauważyła wprawiało ją w osłupienie. Fabian i Gideon opierali się o Syriusza, który sam ledwo stał na nogach.

Bliźniacy mieli wiele ran, a ręka Fabian sterczała pod dziwnym kątem. Ich ubrania tak jak ciuchy Aelin były brudne i zniszczone. Wszyscy trzej mężczyźni szli zgięci w pół.

Artur pomógł Fabianowi, a Molly Gideonowi. Amelia natomiast od razu podbiegła do Syriusza, który z ulgą oparł się o jej ramię. Z ust Blacka ciekła krew, a blady kolor skóry wskazywał na to, że chłopak stracił jej dziś naprawdę dużo.

Amelia nawet nie chciała myśleć o tym, do czego doszło na polu walki. Sama myśl o martwych ciałach - zarówno osób z Zakonu jak i Śmierciożerców - wprawiała ją w odrętwienie.

Aelin wstała gwałtownie z fotela, gdy tylko zobaczyła swoich przyjaciół. Jej oczy z przerażeniem wpatrywały się w bliźniaków oraz Syriusza, którzy cudem utrzymywali się na nogach.

- Arturze, przenieś Dorcas do pokoju gościnnego - poprosiła Molly, a jej mąż zaniósł brunetkę na górę, uprzednio pomagając usiąść Fabianowi.

Amelia położyła Syriusza na kanapie i od razu ściągnęła mu buty, a także rozpięła koszulę, której kolor przypomniał teraz tło godła Gryffindoru. Szatynka szybkim krokiem ruszyła w stronę kuchni, skąd zabrała apteczkę, jakieś szmatki i miskę z wodą.

- Co z Peterem, Remusem, Jamesem i Larisą? - zapytała przejęta Aelin, a Syriusz pokręcił tylko słabo głową. Black czuł ogromną suchość w gardle, a ból jaki ogarniał jego ciało dodatkowo go otępiał.

- Teraz trochę zaboli - oświadczyła Amelia, przykładając do jednej z ran kuzyna szmatkę, która była nasączona wodą oraz maścią. Black syknął z bólu, zaciskając zęby. - Jeszcze chwila.

Gdy Amelia czyściła rany Syriusza, doszła do niej straszna myśl. Jeśli Black zginie, nie będzie miała już nikogo w swojej rodzinie, kto by ją chociaż trochę rozumiał.

Wiedziała, że pomimo tego, że Syriusz nie darzył jej sympatią ani miłością, chce być dla niego rodziną. Taką prawdziwą, która nie jest ze sobą z powodu więzów krwii, a ze względu na relacje.

Dlaczego jesteśmy zawsze czyści? • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz